ludzie, miejsca, miłość

Ostatni czas jest bardzo intensywny. Dzieje się dużo dobrych rzeczy. Zacznę od początku. Czuję, że powoli zaczyna się coś kręcić wokół chaty i o tym będę zaraz pisać. W życiu krakowskim złapałam okazję i postanowiłam wykorzystać swoje zdolności w pracy w szkole (12 lat zajęło mi krążenie wokół tematu i w końcu w to weszłam). Styczeń upłyną na udanych warsztatach – może i to się rozwinie. W miłości też się dzieje – w tym roku będziemy obchodzić 10 rocznicę śluby, a to oznacza, że w końcu nadrobimy podróż poślubną. Kierunek już jest wybrany i wyjazd zaklepany (wygrał pomysł męża). Dziś chce Wam napisać o dwóch pięknych spotkaniach! Ten wpis będzie sponsorowany dobrem – zrobię małą reklamę z serca. Czasem zdarza się takie spotkanie, że warto o tym napisać pierwszy wpis w 2023. To będzie dobry rok.

Spotkanie Kretówkowiczów

Mamy nowych sąsiadów i to takich wymarzonych. Myślę, że w sezonie 2023 sami ich poznacie, bo to bardzo otwarci ludzie. Widzę w tym ogromną szansę dla polany Kretówki! Myślę, że będziemy się wzajemnie motywować albo to Kasia i Michał będą nas bardziej popychać do działania.

Spotkanie na Roztoczu

Końcówka roku 2022 i styczeń był dla mnie bardzo męczący. To spowodowało, że odpuściłam. Zamiast szukać agroturystyki (gdzie na pewno zaprzyjaźnię się z gospodarzami) to ferie spędziliśmy w małym hotelu na Roztoczu. Chciałam anonimowości, którą daje tego typu miejsce. To jest właśnie powód, dla którego nie lubię hoteli, ale tym razem wydawało mi się, że tego potrzebuję. Jednak natury nie oszukasz. W hotelu poznaliśmy fantastyczną rodzinę, która przyjechała w niedziele na chwilę wytchnienia, aby odpocząć od ludzi, bo na co dzień prowadzą glamping w Hutkach. Nie udało im się… bo poznali nas. Taki żart od losu.

Dzikolas

Magda i Dominik zaprosili nas do siebie, żeby pokazać nam swoje miejsce i razem posaunować. Dzikolas okazał się przestrzenią z moich marzeń. Miło jest patrzeć, że komuś to się udało. Cudowne jest to, że tak piękne miejsce stworzyli normalni ludzi własną pracą, pomysłowością, miłością i serdecznością. To daje poczucie, że my też możemy, mimo to, że jesteśmy miejscy i nie śpimy na worku złota. Magda i Dominik mnie zainspirowali i pobudzili moją wyobraźnię – ja już wiem, gdzie postawię pierwszą jurtę. To spotkanie jest naszym kolejnym cudem w życiu. Polecam Wam ten piękny skrawek świata z całego serca – wszystko dopieszczone, przemyślane i ukochane.

Jak zwykle nie mam wielu zdjęć z tego dnia, bo jak jest tak miło to człowiek chowa telefon głęboko do kieszeni. Jak chcecie zobaczyć jak to wygląda to zapraszam na dzikolasowego FB i do galerii na stronie Dzikolasu.

Otwarte drzwi

Zawsze mówię, że jak ma się coś stać w moim życiu to Bóg otwiera nam wszystkie drzwi i okna. Niekiedy dzieje się to szybko (tak jak z naszym ślubem), a w innych przypadkach wymaga to czasu (tak jak z agroturystyką). Czuję, że Bóg zaczyna przekręcać zamki w drzwiach, rozchylać okiennice. Widzę to w tych spotkaniach. Wychodzę na swój krakowski balkon i patrzę na niezbyt ładny widok na zaplecze przemysłowe i myślę, że to też musi być otwarte okno. To tu firma Ekojurty zrobiła jurty dla Magdy i Dominika. To wszystko składa się w jedną całość! Teraz trzeba chwytać okazję.

A tu mała fotorelacja z zimowego wypoczynku:

ludzie, miłość, wdzięczność

Chata to takie miejsce, które sprzyja spotkaniom… takim prawdziwym i bliskim, nawet jeśli znasz kogoś od kilku godzin. Zadaję sobie pytanie czy to kwestia miejsca i sytuacji, czy ludzi… bo ja lubię ludzi i rozmowy, a i tu trafiają specyficzne osoby. Myślę, że są to ludzie odważni, często poszukujący i pasujący do natury, gór, Pałoszówki i do mnie. Opowiadacie mi wiele rzeczy, a ja potem myślę o Was. Nie dzwonię, nie piszę na FB, czasem długo się nie odzywam, ale jestem gdzieś na polanie, w drewnianej chacie, a jesienią i zimą ugoszczę w mieście. Czasem czekam na telefon i jakiś znak od Ciebie. Dobrze jest mieć mnie w lesie, a czasem w innym miejscu. Może najlepsze rzeczy dzieją się spontanicznie i przez przypadek?

zaduma nad pięknem świata
Iskra życia

Chciałam Wam napisać o tym, że w dzisiejszym świecie wmawia nam się, że mamy być niewidomo jacy, wielcy, niepowtarzalni i wyraziści. Czasem szukamy tego szczęścia bardzo długo i idąc krętą drogą nigdy go nie znajdujemy. Nie spełniamy się, bo jesteśmy zwyczajni. Człowiek jest piękny sam w sobie. Może pod jednym warunkiem, że jest dobry… ale ja nie poznałam jeszcze złego człowieka. Czasem zdarza się, że ktoś zrobi coś złego, nawet bardzo, ale to czyny są złe, a nie ludzie i często wynikają z bardzo skomplikowanych zawiłości życia, których osoby z zewnątrz nie są w stanie zrozumieć…

Zaduma nad pustką

Czujemy pustkę… czasem ta pustka jest ogromna. Jest to wielka dziura naszych niezdobytych awansów, nieodbytych podróży, niespełnionych i wyidealizowanych miłości, pięknych i sztucznych zdjęć z Internetu, nierzuconych kilogramów, zbyt dużych oczekiwań i aspiracji. A czasem wystarczy po prostu być i akceptować i dziękować za życie takie jakie jest. Wtedy pustka jest mała. Ona zawsze będzie. Trzeba się z nią zaprzyjaźnić. Gdy zaakceptujemy tą otchłań naszego serca okaże się, że obok jest skarb – iskra naszego życia. Jest to właśnie to czego tak intensywnie szukamy – szczęście. Takie szczęście, które nie jest wynikiem kolejnego tysiąca na koncie, większego mieszkania, lepszego auta, ale ono tam jest bez względu na wszystko. Jest to zwykła radość życia – szum drzew, promienie słońca na twarzy, uśmiech drugiego człowieka, wieczorna zaduma w lesie.

zaduma, promienie słońca, ręce

Idę na taras patrzeć w nocne niebo i cieszyć się swoją pustką i skarbem, który jest zaraz przy niej… Życzę Wam tego samego! Nie szukajcie za daleko. Czekam na Ciebie!

spacer, zaduma
Do zobaczenia!
ludzie

Jestem szalona. Tak naprawdę powinnam napisać coś innego, ale nie umiem znaleźć słowa.

szalona mama

Definicje

Znowu spotkamy się z problemem definicji. Szaleństwo według słownika oznacza (źródło):

  • „postępowanie wykraczające poza przeciętne normy, zwyczaje”
  • „stan psychiczny człowieka niepanującego nad sobą”
  • „choroba umysłowa”
  • „hulanka, zabawa”

Być może pasuje do mnie to pierwsze znaczenie słowa szaleństwo. Niekoniecznie, bo trzeba by wyjaśnić co oznaczają normy. Dla każdego człowieka jest to co innego. Zapewne jest jakiś przeciętny przedział i dwie skrajne jego końcówki są zupełnie różne, ale wciąż mieszczące się w normie. Moje normy są gdzieś na którymś końcu skali, ale wydaje mi się, że wciąż pozostaję zwyczajna. Mam słowo! Jestem zwyczajnie szalona!

Zwyczajnie szalona – co to znaczy?

Gdy mnie spotkasz uznasz, że jestem zwykłą, szarą matką siedzącą w domu, ale gdy mnie poznasz zobaczysz, że to nie do końca prawa. Ta zwykła dziewczyna w dwa dni podjęła decyzję, że przeprowadza się do Anglii, po czym po niecałym roku wróciła, aby zrobić kurs instruktora survivalu i ogarnąć własne biuro podróży. Ta niewyróżniająca się Justyna wyszła za mąż za Tomka, którego nie znała nawet roku. Kupiłam też chatę w górach, nie mając pojęcia o co tak naprawdę chodzi – całe życie mieszkam w bloku. To w Pałoszówce pierwszy raz trzymałam w ręku kosiarkę, kosę, zobaczyłam jak wyglądają nasiona marchewki i tu nauczyłam się terenowej jazdy autem (nie umiejąc jeździć po mieście).

Dla mnie zwyczajne szaleństwo to robienie tego o czym się mówi. Ludzie często snują opowieści o tym gdzie będą i co zrobią, ale wciąż siedzą w tym samym miejscu. Ja długo mówię, czasem latami, ale przychodzi taki moment, że ciach prask i jest! Całe studia paplałam, że wyjadę za granicę i ciach przyszedł moment i wyjechałam. Marzyłam o swoim biurze, gadałam kilka lat o tym i proszę przyszła chwila, decyzja i jest (było). Opowiadałam, że jak spotkam tego jedynego to nie będę się zastanawiać tylko wezmę ślub. Ta historia trwała bardzo długo i jak tylko pojawił się Tomek to po 5 miesiącach stanęliśmy przed ołtarzem. Teraz latami będę mówić, ze się na stałe wyniosę z miasta i wiem, ze przyjdzie ten moment. Latami mówiłam, że zrobię sobie tatuaż…

Szalona w głupi sposób

Oczywiście w moim życiu były i są szaleństwa nie do końca mieszczące się w normie ogólnie przyjętej i nawet w moim systemie wartości. Mogłabym nazwać te szaleństwa błędami młodości lub chwili (piszę o teraźniejszości) i zapewne tak jest, ale z perspektywy czasu wcale ich nie żałuję. Widzę ile mnie nauczyły. Dzięki temu, że coś złego, głupiego (to też złe słowo) przeżyłam, staram się nie oceniać innych. Tak naprawdę nie wiemy kto co ma w sercu i jaką przeżył historię. Nie mogę rzucić kamieniem, skoro sama mam za uszami. Może dziwnie to zabrzmi, ale moje błędy nauczyły mnie tolerancji, gdy inni je popełniają. Myślę, że mówieniem komuś, że źle robi nie ma najmniejszego sensu. Wtedy potrzebna jest tylko obecność i akceptacja. Marzę o tym, aby być taką właśnie matką – mamą, która będzie umiała być obecna w życiu dzieci, gdy popełniają błędy, a nie osądzającą. Wielkie głupstwa, które popełniamy, potem zmienią się w lekcję. Cały czas piszę o szaleństwach, które nie robią krzywdy innym ludziom, bo to już inna sprawa. Nie piszę też o wielkich sprawach (np. ślub z nieodpowiednim człowiekiem).

Szalona na swój sposób

Ja po prostu lubię żyć tak jak chce. Mam dużo energii i śmiałości w realizowaniu swoich planów. Lubię swoje drobne szaleństwa. Uwielbiam to, że mój maż je akceptuje, a może kocha. Jestem szczęśliwa, że mój spokojny Tomasz potrafi i ma odwagę czasem być szalony razem ze mną! W końcu to on ożenił się z laską, z która spotykał się 5 miesięcy i kupił z nią 3 ha ziemi w górach.

Życzę Wam spokojnych i nieszalonych Świąt (odpocznijcie!) i szalonego roku 2021! Abyśmy w Nowym Roku mogli Żyć i cieszyć się wolnością i ludźmi wokół nas!

ludzie, miłość

Mamy z Tomkiem zupełnie zwykłe życie. Gdyby nas zaprosić na jakiś festiwal, prelekcję nasza opowieść byłby nudna. Jesteśmy nieskomplikowani i prości.

zwykłe życie

Po wielu rozmowach, godzinach spędzonych z różnymi ludźmi (często zdecydowanie ciekawszymi od nas) myślę, że dziś poszukuje się tej normalności i braku złożoności. Jednak niewielu wie, że tego szuka. Z każdej strony atakują nas, że zwykłe życie jest dla nudziarzy, szaraków…. Wmawiają nam, że tylko poznając dalekie zakątki świata będziemy mądrzejsi, bardziej tolerancyjni, otwarci i lepsi. Uprawiając nietypowe sporty będziemy ciekawsi. Musimy czytać książki o samorozwoju, oglądać mądre filmy i mieć nietypowe hobby. Niezwykła praca np. wymyślanie niesamowitych gier komputerowych, strategii jak sprzedać kolejny produkt da nam poczucie sensu i będziemy coś warci (chociażby tyle co nasza wypłata). Zarobione pieniądze pozwolą nam pokazać się. Wiem, co piszę. Zdarza mi się popaść w gorszy humor jak myślę, o tym, że „tylko” wychowuje dzieci i czasem jestem gospodynią w chacie w górach. Powinnam mieć ciekawsze życie, zarabiać pieniądze i mieć pracę, którą mogę się chwalić…. a może nie? Może kształtowanie młodego człowieka, bycie dobrą żoną i bycie dla ludzi ma większy sens.

niezwykłe życie

Mam kumpla z lat szkolnych, który ma niezwykłe życie. Jest podróżnikiem. Kiedyś bardzo się lubiliśmy. Dziś nie jestem w kręgu jego zainteresowań. Dziś myślę o nim ze smutkiem i gdzieś coś we mnie mówi, że nie żyje on swoim wymarzonym życiem.

Można znać ludzi z całego świata. Mieć znajomych w wielu krajach. Ciągle spotykać nowe osoby, ale tak naprawdę nie znać nikogo. Można zadzwonić do ludzi z Meksyku i mieć gdzie spać i z kim się bawić, ale tak naprawdę nie stworzyć głębszej relacji. Można wieczorem kłaść się do łóżka i płakać z samotności. Mimo tego, że zna się ludzi z każdej strefy czasowej.

Spotkanie z drugim człowiekiem to najwyższa wartość. Jednak może nie liczy się egzotyczność tego wydarzenia, ale jego jakość i głębia. Czasem rozmowa na tarasie w Pałószówce będzie ważniejsza niż spotkanie z tubylcem w Amazonii.

Można mieć wiele domów na każdym kontynencie, ale być bezdomnym.

Można żyć wymarzonym życiem, o którym pisze się książki, opowiada na prelekcjach, tworzy się filmy, ale być nieszczęśliwym. Bo wciąż wmawiają nam, że zwykle życie jest do bani i nie wypada nam być szczęśliwym nudziarzem z jedną żoną i jednym domem, do którego się wraca. Wciąż uciekamy przez rutyną dnia codziennego (to też jest wyzwanie) i szukamy wrażeń. W tym samym czasie nasze szczęście leży gdzieś pod wycieraczką w małym miasteczku w Polsce.

zwykłe życie jest wystarczające

Okazuje się, że zwykłe życie wystarczy, aby być spełnionym i szczęśliwy. Moim marzeniem jest, że kiedyś w mojej chacie będę mogła wciągać nosem zapach świeżej pościeli, gdy będę Wam ścielić łóżko. Chce gotować, haftować, malować, uprawiać warzywa, doić kozę, dzielić się zwykłością swojego dnia z innymi i po prostu żyć.

Czuję też, że mam to co jest w życiu najważniejsze: miłość małżeńską, rodzinną i miłość do świata, ludzi. Każdy mądry Wam powie, że w naszych podróżach: tych stacjonarnych – życiowych i dalekich (egzotycznych wyprawach) najważniejszy jest człowiek. Nie trzeba prowadzić niezwykłego życia, aby poznać sens naszego pobytu na Ziemi.

ludzie

Są takie wydarzenia, które nas uczą, pokazują co jest ważne. Czasem lekcja życia przychodzi z zaskoczenia. 10 września zmarł Pan Józef. Był zwykłym człowiekiem gór – silny, życzliwy, z poczuciem humoru, prosty. Był mocno związany z naszą chatą – tu na Kretówkach się urodził i właściwie całe życie gdzieś tu się kręcił. Mieszkał w Głębokim w pierwszym domu od chaty, gdy schodzi się ścieżką Pana Józefa, bo on właściwie wydeptał tą drogę. Umarł po długiej chorobie, na którą nigdy się nie skarżył. W tym roku był u nas na górze i ściął suche drzewo, był energiczny jak zwykle i w sumie nikt nie zauważył, że powoli odchodzi. Tacy ludzie nigdy nie myślą o sobie i swoich słabościach.

lekcja życia

Ostatnia rozmowa

Pod koniec sierpnia Pan Józef przyszedł jak zwykle i usiadł na ławce pod chatą. My rzuciliśmy to co robiliśmy w tym czasie i zatrzymaliśmy się z Panem Józefem. Staramy się zawsze mieć chwilę dla innych.

Gdybym wiedziała, że to ostatnia rozmowa trwałaby ona dłużej i zrobiłabym zdjęcie z Panem Józefem (mam o to do siebie ogromne pretensje, ale Pan Józef zawsze był przy chacie i na pewno jest dalej i chroni to miejsce z góry)… To była znacząca rozmowa. Zwykle gadaliśmy o chacie i błahych sprawach, a w to sierpniowe popołudnie mówiliśmy o małżeństwie. Pan Józef opowiadał, że są 55 lat po ślubie i nie wyobraża sobie dnia bez Pani Marysi. To jest lekcja życia, to jest właśnie świadectwo prawdziwej miłości. Jest w tym coś niezwykłego i ciepłego, bo tą miłość można było wyczuć u nich w domu. Chyba każdy dobrze się tam czuł, co potwierdziło wiele osób na pogrzebie. Widać było między nimi harmonię i można było poczuć się otulonym miłością małżeńską tych dwojga starszych ludzi.

Pogrzeb – lekcja życia

W sobotę odbył się pogrzeb. Ani ja ani Tomek jadąc na to wydarzenie nie spodziewaliśmy się, że czyjaś śmierć może uczyć życia. Często jest tak, że gdy kogoś zabraknie to dopiero zauważamy, że był… i jaki był.

Na uroczystość pogrzebową przyszło bardzo wiele osób z okolicy i nie tylko. Pojawili się nawet politycy np. Minister Obrony Narodowej. Msza była piękna i wzruszająca. Chyba każdemu obecnemu zakręciła się w oku łza. Wielu ludzi chciało pożegnać prostego człowieka, jakim był Pan Józef. Nie był bogaty, pięknie ubrany, nie miał drogiego samochodu i nie był nikim znanym. Dlaczego przyszło tylu ludzi, a niektórzy przyjechali z daleka? Pan Józef był. Jego życie było kwintesencją bycia, a nie posiadania. Jego życie jest odpowiedzią na pytanie być czy mieć. Był człowiekiem, który zawsze miał czas dla innych, służył swoim życiem drugiemu człowiekowi i Bogu. Był bardzo skromny. Jeździł na starym rowerze, chodził w gumofilcach, starych swetrach. Myślę, że po prostu patrzył sercem i to co było na zewnątrz nie liczyło się dla Niego. Znał wielu ludzi, bo kochał ludzi, nie oceniał ich, słuchał, rozmawiał i był obecny.

Tematem tej lekcji jest pytanie co jest najważniejsze w życiu. Nie pieniądze, wielki dom, sława, władza, podróże, ale proste życie dla innych.

Chciałabym, aby mój pogrzeb wyglądał właśnie tak jak pogrzeb Pana Józefa, który pewnie właśnie uśmiecha się do mnie z Nieba.

chata górska, ludzie

Znowu nadszedł ten czas, który zmusza mnie do przemyśleń… Wrzesień jest dla mnie zawsze przełomowy. Jest to moment przeprowadzki z natury do betonowej dżungli… w tym roku jest to naprawdę trudne. Powrót do dawnego życia – przedszkola, zajęć, małego mieszkania w bloku jest dla mnie z roku na rok coraz większym wyzwaniem. Do tego 2020 w ogóle jest dziwny. W mieście przypomina mi się, że coś jest nie tak i coś wisi w powietrzu – nie wirusy, bo one są wszędzie.

Podsumowanie

Wrzesień to czas podsumowania sezonu wakacyjnego w chacie. Mogłabym zamknąć to w dwóch słowach: szybko i intensywnie, ale wiecie, że lubię się rozpisać.

Mam wrażenie, że te 3 miesiące (czerwiec, lipiec, sierpień) po prostu przeleciały, a z drugiej strony trwały wieki. W tak krótkim czasie udało się tyle zrobić i spotkać tylu ludzi i tak wiele przeprowadzić cennych rozmów. Poznałam cudownych ludzi i cześć z Was do nas często wracało. Te powroty są dla mnie najlepszym dowodem na to, że chata jest miejscem niezwykłym. Ta wymagająca remontu chałupa przyciąga ludzi. Tu nie chodzi o piękne wnętrza, zadbany ogród, ale o coś więcej… o Spotkanie z drugim człowiekiem i o Spotkanie z naturą. Dziękuję Wam za odwiedziny, czas, który nam poświęciliście, za Wasze powroty, za dobre myśli i rozmowy! Dajecie nam niesamowitą energię do działania!

powrót do kobiecości

To było naprawdę krótki podsumowanie jak na mnie… Tyle słów padło w czasie tego lata, że chyba zaczyna mi ich brakować.

Fotograficzne podsumowanie lata

Powrót do Krakowa

Powrót do nieleśnej rzeczywistość w dzisiejszych czasach jest naprawdę ciężki. Wróciło do mnie to co się działo przed wyjazdem do chaty. Wiem, że w każdej chwili ktoś, coś może zburzyć rutynę, którą sobie wypracuję… Lubię rutynę w mieście – lubię wstawać o tej samej porze, brać prysznic, odprowadzać dzieci i mieć poukładany dzień pełen zajęć. Jednak nic nie jest pewne.

Mam też wątpliwości wobec tego co się dzieje. Ogromnie smuci mnie, że uczymy dzieci strachu przed drugim człowiekiem i pozwalamy ludziom na samotność. Rzekoma pandemia, mijający czas w chacie przekonał mnie jak ważny jest rzeczywisty kontakt, jak ważne są prawdziwe relacje (nie online) i widok całej twarzy z rozmówcą. Stres i strach niezwykle osłabiają naszą odporność. Podobnie jak siedzenie w betonowych klatkach wśród plastiku. Nie będę już o tym pisać, bo temat powoli zaczyna męczyć i mnie i Was. Zastawię Wam tylko tu wywiad, na który natknęłam się wczoraj i myślę, ze jest wart obejrzenia.

Kolejny wrzesień, kolejna jesień przed nami… Życzę Wam słońca w sercu na każdy dzień reszty roku, reszty życia. Doceniajcie życie, ludzi i wolność! Dbajcie o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne! Życzę Wam odwagi, żeby się nie bać, gdy będą Was straszyć.

ludzie, miłość

Przyjaźń wiele ma imion. Jak we wszystkich takich sprawach dotykamy pewnego końca, początku, fundamentu, czyli definicji. Przyjaźń można różnie interpretować. Ja dziś opiszę Wam dwa znaczenia: miłość i spotkanie.

Przyjaźń jako komunia

Znów pada pytanie co to jest komunia osób? Odeślę do Jana Pawła II. Taki rodzaj przyjaźni istnieje jedynie między małżonkami. Jest to przyjaźń nierozerwalna, na całe życie i wybrana w duchu wolności. W moim życiu najbliższym mi człowiekiem jest Tomek. Zachwycam się tym faktem, bo tak naprawdę gdy go poznałam był mi zupełnie obcy. Nasze dzieci będę znała od zawsze, tak jak swoją mamę, tatę i siostrę, ale mimo to zupełnie nieznany mi człowiek stał się moim przyjacielem, najbliższą mi osobą, częścią mnie. Taka przyjaźń zdarza się tylko raz i chyba jej najlepszą definicją jest słowo: miłość. Zakochania zdarzają się wiele razy, ale małżeńska miłość powinna wydarzyć się raz (pomijam takie sytuacje w życiu człowieka jest śmierć współmałżonka, pomyłkę i konieczność rozwodu).

spotkanie z przyjacielem

Mam w grupie bliskich mi ludzi wiele osób, które z jakiegoś powodu są same (ale mam nadzieję, że nie samotne). Muszę się tu wytłumaczyć wobec nich. Po pierwsze bardzo mocna wierzę w to, że odnajdą swojego przyjaciela/ swoją przyjaciółkę. Po drugie każdy człowiek jest niesamowitą wartością jako odrębna osoba. Jest wiele rodzajów przyjaźni i miłości, w których można się realizować. Zawsze lepiej być singlem niż żyć w małżeństwie z fałszywym przyjacielem.

Przyjaźń jako spotkanie

Otaczają mnie piękni ludzie… Czasem pojawiają się tylko na chwilę, ale ten moment wystarczy, aby coś zmienić w moim sercu, życiu, podejściu do ważnych spraw. Czasem jedna rozmowa daje więcej niż lata znajomości. Tu pojawia się inne znaczenia słowa przyjaźń. To braterstwo dusz, które powinno się wydarzyć w życiu wiele razy. Taka przyjaźń to spotkanie z drugim człowiekiem, który rozumie, potrafi się otworzyć, popatrzyć na Ciebie sercem i wysłuchać w danym momencie życia.

Myślę, że prawdziwe spotkanie we współczesnym świecie jest bardzo ważne. Rzeczywistego kontaktu z drugim człowiekiem nic nie zastąpi. Piszę to w pełnej świadomości w momencie, kiedy słyszymy zostań w domu, zachowaj dystans społeczny. Pandemia niczego nas nie nauczy i nie da nam nic dobrego… Skutki izolacji są złe. Nie wiem czy jestem dumna z Polaków, którzy zdali „egzamin z odpowiedzialności” (jak to się słyszy w mediach)… czasem łatwiej nie wychodzić na spotkanie z drugim człowiekiem.

Nasze miejsce spotkań

PS: Za zdjęcia dziękuję Gosi! Na pewno będę z nich tu często korzystać 🙂 Dziękuję jej też za wspaniałe spotkanie i czekam na następne!

chata górska, ludzie

Izolacja to dziś bardzo często powtarzane słowo, a nawet zalecane. Jest to sprawa, której zawsze się bałam. Odczuwam też strach przed zamknięciem. Każdy człowiek boi się samotności i zniewolenia… Jednak w społeczeństwie strach przed śmiercią jest znacznie większy (poczytajcie tutaj).

Nie będę Wam pisała jak radzić sobie z izolacją. Tego nie wiem. Przez to, że mam rodzinę nie odczuwam tego tak bardzo. Brakuje mi przyjaciół i ludzi, ale nie czuje się samotna. Ze smutkiem myślę o moich znajomych, którzy są singlami… to musi być bardzo trudne.

Izolacja w górach

Moja mama zawsze dziwiła się, że chce zamieszkać w górach. Lubię ludzi, rozmowy, spotkania i czas spędzony z drugim człowiekiem, a chce mieszkać na odludziu.

izolacja

Jest sposób, aby połączyć moją naturę z izolacją w pięknym miejscu. To zawsze we mnie było. Od kiedy pamiętam chciałam prowadzić schronisko w górach, a dziś marzę o agroturystce.

Pałoszówka jest odizolowana od świata. Nie chce mieszkać w chacie sama, czy tylko z Tomkiem i dziećmi. Chce dzielić się lasem i pięknem przyrody z innymi i być wśród ludzi, których lubię. Na szczęście z chęcią do nas przyjeżdżacie i chociaż przez chwilę idziecie z nami naszym szlakiem życia. Z całego serca zapraszam Was w sezonie 2020, który będzie zupełnie inny… Mam nadzieję, że szybko będziemy mogli się spotkać!

Smutne podsumowanie

Boje się, że skutki izolacji będą bardzo duże… niestety powątpiewam w zasadność pewnych zakazów wprowadzonych z powodu rzekomej pandemii. Boję się, że ludzie już nie odzyskają dawnego zaufania do innych. Proces odgradzania się od innych zaczął się dawno temu. Jest to również skutek uboczny Internetu. Podobno młodzi ludzie od dłuższego czasu woleli seriale niż spotkanie z innymi. Teraz nie mają wyboru i są chwaleni za to, że siedzą w domu…

Rok 2019 nauczył mnie nie czekać. Nie czekałam już na wiosnę i lato, bo w tamtym roku tak szybko to przyszło i minęło. Uczę się cieszyć każdym dniem. Jednak jest coś na co ostatnio czekam z wielką niecierpliwością. Bardzo bym chciałam Wam legalnie powiedzieć: Kochani! Wyjdźcie z domu i spotykajcie się z innymi, bo ludzie są wspaniali! ale poczekam z tym jeszcze trochę i na razie siedzę cicho i przebieram nogami z niecierpliwością.

izolacja w chacie
ludzie, miłość, wdzięczność

Dziś są urodziny mojego męża – Tomasza… Kończy 34 lata, jest w najlepszym wieku. Dla mnie zawsze będzie w najlepszym wieku i w najlepszym czasie. Zawsze piękny, młody i kochany. A może nie młody i to będzie najcudowniejsze. Życzę sobie i jemu, abyśmy razem mogli się zestarzeć i być już nie młodzi, ale w najlepszym wieku. Rok 2019 był dla nas bardzo dobrym czasem.

Kochanie! Życzę Ci dziś spełnienia marzeń, życiowej energii i abyś zawsze był taki uśmiechnięty jak jesteś. Aby kolejne lata dodawały Ci doświadczenia, mądrości życiowej, radości i nigdy nie odbierały wiary w ludzi i tej pewności, że wszystko jest na swoim miejscu! Dziękuję!

my, rok 2019

TO BYŁ ROK 2019

Jest za co dziękować. To był dobry czas. Chata okazała się miejscem pełnym ludzi, rozmów. Po trochę udało mi się stworzyć to o czym marzę w miarę możliwości jakie daje nam Pałoszówka. Ma to być miejsce, w którym można sobie wszystko ułożyć i ruszyć dalej w życie z siłą i pozytywną energią.

W 2019 nasze rodzicielstwo stało się łatwiejsze… bardziej ułożone i bardziej szanujące potrzeby każdego członka naszej rodziny. Dzieci nas nie ograniczają. My potrafimy się dostosować do Hani i Ignasia, ale nie rezygnujemy z siebie. Nasze dzieci są w najlepszym wieku i już zawsze tak będzie.

Moja sytuacja zawodowa nie zmieniła się za bardzo. Postawiłam przed sobą nowy projekt i robię z Kasią piękne wisiorki. Nie narzekam na brak pracy, lubię swoje życie w domu i rolę gospodyni i bardzo szanuję to, że czasem mogę zrobić coś innego np. poprowadzić warsztaty kosmetyczne. Dzięki temu cały czas się rozwijam nie tylko jako mama, ale też jako człowiek i kobieta.

2019: my i inni ludzie

Pisałam Wam już o tym, że chata daje nam możliwość poznawania nowych osób i troszkę weryfikuje nasze stare przyjaźnie. W 2019 poznaliśmy wiele, nowych cudownych osób i liczę na to, że na dłużej zatrzymają się w naszym domu, życiu.

My i góry!

W tym roku było dużo gór! Odwiedziliśmy też trochę innych miejsc, niż tylko chata… Mamy jeszcze jedno ulubione schronisko – Koliba na Łapsowej Polanie. Udało się nam pobyć na Radocynie, zdobyć Mogielicę, Turbacz, a Hania zdobyła swoją pierwszą odznakę turystyczną – Dziecięcą Górską Odznakę Turystyczną „W GÓRY” PTTK w stopniu brązowym. Mamy już plany na kolejne wyprawy!

Zaczęliśmy też zwiedzać zamki, bo to nowa pasja Haneczki.

PS: Ja mam jeszcze swoje osobiste, małe osiągnięcia 🙂 albo duże, bo wydawały mi się niemożliwe. Zaczęłam jeździć samochodem. Udało mi się też trochę schudnąć i to nie będąc na diecie. Zmieniłam (wciąż zmieniam) swoje nastawienie i nawyki żywieniowe, jem mniej i czuję się bardzo dobrze.

chata górska, ludzie, wdzięczność

Wczoraj zakończyliśmy sezon 2019 w chacie. Czas na małe posumowanie. Były to naprawdę udane miesiące, które trochę mnie zaskoczyły. Nauczona poprzednimi latami nie oczekiwałam zbyt wiele, a dostałam bardzo dużo – chata pełna ludzi i dobrze spędzony czas w lesie.

chata pełna dzieci
Wygibasy na polanie

Nie nastawiłam się na długie wędrówki. Już umiem dostosować się do dzieci i czerpać z tego radość. Nigdzie nie gonię, nie spieszę się i słucham czego chcą. Na pewno udało się zrealizować więcej niż w tamtym roku, ponieważ Ignaś już jest starszy. Byliśmy kilka razy na basenie w Piwnicznej, pojechaliśmy na Radocynę, wjechaliśmy kolejką na Jaworzynę Krynicką i Hanka zdobyła na własnych nogach Makowicę.

Dzieci natury

Już dawno pogodziłam się z faktem, że niewiele zrobimy przy chacie, bo nie ma czasu, pieniędzy, chęci, wiedzy, bo są dzieci i inne wymówki. A w tym roku udało się zrobić studnie (wielki sukces mojego męża) i zorganizować kanapę do naszego pokoju, co trochę poprawiło nasze życie małżeńskie, bo możemy w końcu spać razem. Miłe zaskoczenie!

Chata pełna cudowności

Dochodzę do najważniejszej sprawy, o której dziś chce napisać. To był pierwszy rok, w którym chata była naprawdę pełna ludzi. Zdarzało się, że czasem musiałam komuś odmówić z powodu braku miejsca.

Pałoszówka istnieje już ponad 4 lata i to był jej czwarty sezon. Dlaczego dopiero teraz? Myślę, że wiadomość o nas powoli rozchodzi się po świecie. Docieramy do nowych osób przez znajomych, którzy u nas byli i przez fb. Chętnie wracają do nas osoby, które już nas poznały i odważyły się przyjechać. W poprzednie wakacje Ignaś był bardzo mały i to trochę spowodowało, że byliśmy w chacie bardziej sami. Ten sezon rozpoczął się od razu nowymi znajomościami. Odwiedziło nas mnóstwo osób z dziećmi, co było fantastyczne, bo Hanka miała towarzystwo. Ignaś też bardzo się dzięki temu wyrobił. Było to widać jak w miniony weekend bawił się z Hanią i Jasiem, który przyjechał do nas z tatą.

Gdzie poznawać nowych ludzi? Jak pielęgnować stare znajomości?

Wiele osób zastanawia się gdzie zawierać nowe przyjaźnie. W pewnym wieku, gdy już nasze życie się ustabilizuje, mamy mało takich okazji. Często też, niestety zaniedbujemy ludzi, których już znamy długo i dobrze. Z powodu braku czasu, czy po prostu nie mamy powodu, aby się odwiedzić. Nasza chata jest cudownym miejscem, które daje nam czas i pretekst do spotkania. Jest też wspaniałą okazją do poznawania nowych ludzi. W tym roku to się udało i przerosło moje oczekiwania.

chata pełna gości

Dziękuję wszystkim naszym gościom za współtworzenia atmosfery chaty. A do tych, którzy mieli w tym roku przyjechać, a tego nie zrobili, uśmiecham się szeroko i puszczam oko z myślą, że niedługo będziemy otwierać kolejny sezon 2020.

chata pełna magii