ludzie

Dziś Dzień Matki i wszędzie króluje słowo mama… każdy coś chce powiedzieć, napisać, ale słowa i tak są puste…

Myślę, że dopiero będąc mamą można zrozumieć swoją mamę i otworzyć oczy – zobaczyć ogrom pracy, życia i serca, który włożyła w wychowanie swoich dzieci. Wydaj mi się też, że żadne dziecko nie jest w stanie oddać i wynagrodzić mamie lat i energii, którą włożyła w życie dziecka. Może tak ma być i taka nasza rola. My bierzemy od naszej mamy jej miłość, siłę, cierpliwość, aby potem oddać to naszym dzieciom. Nic tu nie ginie.

Z mamą i Hanią, dzięki której sama stałam się mamą…

Bycie mamą to dla mnie najtrudniejsze moje zadanie.

Dziś w dobie życia prywatnego, ale publicznego i na pokaz, gdzie każdy pokazuje najlepszą wersję siebie i nie do końca prawdziwą stawiamy sobie ogromne wymagania. Dążymy do idealnej matki z blogów, która zawsze jest uśmiechnięta. W internecie pokazywane są skrajności i w ten sposób mamy matkę spracowaną, która poranną kawę wypija wieczorem i jest szczęśliwa oraz matkę samorealizującą się, która z dzieckiem na ręku odhacza kolejne tropikalne miejsca na mapie i prowadzi super biznes super mamy. Na złoty środek nie ma tu miejsca….

Siedzę w pokoju, Hanka bawi się sama, a ja piję poranną kawę o 10.00 i coś jest nie tak, gdzie ta zimna kawa?? I gdzie te ważne, biznesowe maile?? Jestem zwykła i nie ma o czym pisać na FB. Mam też zwykłe dziecko i nie mogę się pochwalić, że czyta w wieku 2,5 roku… a może niezwykłe, bo w wieku 3,5 roku jeszcze nie mówi pełnymi zdaniami tylko wciąż po swojemu, a miała w ogóle nie mówić!

Super matki

Żyjemy w dziwnych czasach, kiedy sprawy zwykłe i normalne stają się niezwykłe i zasługują na najwyższe uznanie. Nagle bycie mamą staje się czymś nadzwyczajnym, czymś co wymaga nadmiernego wyrzeczenia i walecznej służy. Kobiety czekają na znak – macierzyński impuls, gdy już nic je nie cieszy i to dziecko kochane zanim się pocznie ma być lekarstwem na troski i codzienność. A przecież macierzyństwo to sprawa naturalna… taka ma być po prostu. Nigdy nie zastanawiałam się czy CHCE mieć dzieci, wydawało mi się, że tak ma być i to taki naturalny cykl.

Gdy czytam czasem posty koleżanek i rzucę okiem na tytułu wpisów na blogach to czuje się złą matką. Nie czytam pedagogicznych książek, wpisów o agresji, nie radzę się FB doradców. Bardzo kocham swojego męża jako swojego męża, a dopiero potem jako ojca moich dzieci. Jeżdżę do lasu i staram się nie myśleć o kleszczach, jeżdżę z Hanką autobusem, puszczam jej czasem (ostatnio częściej) bajki, żeby odpocząć, pozwalam jeść lody i bawić się w piasku. Czasem się na nią zdenerwuję i stracę cierpliwość. Wysłałam Hanię do przedszkola i dziękuję za te chwile dla siebie, które wcale nie są dla mnie, bo w tym czasie sprzątam i gotuję i odpoczywam. Tak jakoś się wydarzyło, że od kiedy Hanka jest w przedszkolu mi bardziej chce się spać i muszę bardziej dbać o siebie i nie długo godziny, które mam w domu sama będę musiała oddać.

Dziękuję!

Cieszę się, że moje dzieciństwo przebiegała w sposób naturalny i był czas na bycie dzieckiem i odkrywanie świata. Dziękuję swojej mamie za to, że chodziła z nami do lasu, robiła nam zagadki, pozwalała na bajki i swobodną zabawę i siedziała jak strażnik więzienia o zaostrzonym rygorze, gdy trzeba było nauczyć się czytać! Dziękuję za samodzielność i klucz na szyi. Za to, że miała dla nas czas i za to, że go czasem nie miała. Bez mamy odgrywały się najlepsze rzeczy w moim życiu i to dzięki mamie, że była z daleka. Przepraszam mamę za wszystkie złe słowa i wiele rzeczy – dopiero teraz widzę i wiem.

Chciałabym właśnie być taką mamą jak moja tylko trochę po swojemu 😀 …. nie sądziłam, że kiedyś będę tak myśleć ;).

Życzenia

A wszystkim mamą, życzę, aby umiały znaleźć złoty środek między miłością do dziecka, a do siebie. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Szczęśliwi rodzice to podwójnie szczęśliwe dziecko!

 

miłość

Jest taka chwila w ciągu dnia, która daje nam odpowiedzi, sprawdza czy jesteśmy szczęśliwi i weryfikuje nasze życie.  Jest to wieczór, moment gdy kładziemy głowę na miękką poduszkę i jeszcze chwilę nie śpimy. Do głowy przychodzą podsumowania, plany na następny dzień i marzenia. Z perspektywy czasu widzę jak w moim życiu zmieniała się ta ważna chwila.

Gdy dzień przechodzi w noc…

Kiedyś…

Gdy byłam nastolatką był to czas marzeń. Snułam wizje idealnej miłości i gdy miałam szczęście udawało mi się tak zaprogramować sen. Wspominam swoje nastoletnie życie jako dobre, ale i bardzo burzliwe. Miotałam się między przedsennymi wyobrażeniami, a rzeczywistością, czasem dość szarą i smutną. W tym czasie przeżywałam pierwszą wielką miłość i pierwsze jeszcze większe rozczarowanie.

Potem zawsze gdy kładłam się do łóżka z żalem stwierdzałam, że jest coś nie tak jak powinno. Dni mijały wypełnione pracą, ludźmi i samorealizacją, a wieczorem okazywało się, że czegoś brakuje. Dobrze wiecie czego… ciepła drugiego ciała i spokojnego oddechu ukochanej osoby.

Wieczór teraz

Teraz często moje dni nie są tak intensywne jak kiedyś, nie ma w nich tylu ludzi i są dużo bardziej spokojne. Za to wieczór jest idealny. Uwielbiam ten moment dnia, kiedy mogę przytulić się do ukochanego człowieka. Czasem rozmawiamy, a czasem milczymy. A ja w tym czasie w głowie dziękuję i wyliczam sobie ile dobra mam w swoim życiu. Snuje plan na następny dzień i modle się z wdzięcznością. Wiem, że jestem w odpowiednim miejscu. Teraz wieczór nie jest dla mnie czasem marzeń czy użalania się nad sobą, ale czasem dziękowania i realnych planów na przyszłość. Oczywiście i mi zdarzają się gorsze wieczorne godziny, gdy zaczynam wątpić czy się bać… ale nad swoimi wieczorami trzeba pracować jak nad całym swoim życiem.

Jeśli kładziesz się ze smutkiem do łóżka to może watro to przemyśleć. Gdy byłam nastolatką radzono mi, abym napisała na lustrze, że jestem piękna i szczęśliwa, abym z tymi słowami wstawała rano. Teraz już wiem, że nie tędy droga. Rób to wieczorem przed spaniem. A właściwie nie to. Wyliczaj sobie ile dobrych i realnych rzeczy jest w Twoim życiu i dziękuj. Może gdy zmieniają się wieczory to zmienia się życie.

Niektórzy ludzie boją się konfrontacji z tym wieczornym czasem i siedzą przed komputerem, książką póki nie zasną albo imprezują co wieczór. To chyba też nie jest dobra ścieżka. Czasem warto przyjrzeć się sobie.

O dziwo w chacie miewam gorsze wieczory. Powodem tego stanu jest na pewno brak porządnego łóżka… (chyba się starzeje hehe!!!) i cisza, do której nie jestem przyzwyczajona i nadsłuchuję odgłosów lasu. Wieczór weryfikuje moje próby górskiego życia i okazuje się, że jest jeszcze we mnie wiele strachu. Muszę nad tym popracować!

Chata w nocy… (fot. G. Szarek)