Kiedyś lubiłam zimę (najbardziej tą w górach)… gdy zostałam mamą to się zmieniło. Teraz naprawdę mam dość i muszę przetrwać „byle do wiosny”. Myślę, że gdy Hanka będzie większa to na nowo odkryję uroki zimy, ale jeszcze nie teraz. Zima
Męczy mnie ubieranie dziecka i siebie i to, że Hanka w tej grubej warstwie ubrań nie chce chodzić. Męczy mnie siedzenie w domu, bo smog, bo zimno… Muszę też bardziej uważać na jej zdrowie, a wszelkie zabiegi pielęgnacyjne na zewnątrz wymagają ściągania rękawiczek (a mam straszne problemy z rękami zimą).
Nawet chata zimą trochę mnie męczy, a może nie sama chata… ale bycie mamą zimą w chacie. Hanka nie chce chodzić po śniegu, więc spacery nie wyglądają jak latem. O godzinie 20 oczy mi się kleją i wspominam nasze wariacje na przełęczy o tej porze latem.
Zima jest piękna, ale trudna. Każda mama wie o czym mówię.
Sposób na zimę!
Mam kilka sposobów, żeby przetrwać do wiosny.
Jeszcze nie wypracowałam sposobów na zimę w chacie, bo raczej tam nie bywa o tej porze roku z Hanką. Wszystko przede mną!
Gotuję (to zawsze), piekę ciasta (zimą jakoś więcej, bo chandra, bo jest czas) i opowiadam o tym Hance! Staram się, żeby i ona się nie nudziła. Więcej też się z nią bawię. Czasem tańczymy, a czasem rysujemy.
Wymyślam też nowe rzeczy – moim przebojem zimy 2016/2017 są musujące kule do kąpieli i pomadki do ust.
Uskuteczniamy zimowe wyjścia, gdy tylko pozwala na to pogoda :).
Udało nam się nawet wyrwać w dwójkę na Mogielicę. Hanka w tym czasie dobrze bawiła się u dziadków.
Jest jeszcze jeden niezawodny sposób na zimę dla kobiety – iść do fryzjera 🙂 Efekty w środę.