Wczoraj odwiedziłam Jolę z siostrą.
To taki dom w górach, do którego zabieram wiele osób, nie tylko najbliższych i przyjaciół, ale też dzieci w ramach wycieczek z Lackową.
Wczoraj odwiedziłam Jolę z siostrą.
To taki dom w górach, do którego zabieram wiele osób, nie tylko najbliższych i przyjaciół, ale też dzieci w ramach wycieczek z Lackową.
W chacie mieliśmy pierwszych gości – Tradi Winter Camp. Mimo deszczu i niesprzyjającej wędrowaniu aury przybyło 18 osób. Okazało się, że Pałoszówka jest dużo bardziej pojemna niż nam się wydawało i każdy znalazł dla siebie odpowiednio dużo miejsca. Ciepłej wody do mycia też wystarczyło :).
Dzięki grupie ze zdjęcia nasza przygoda z turystami rozpoczęła się w najlepszy i najpiękniejszy sposób – Mszą Św. Dla mnie osobiście była to niezwykła Msza Św., bo w naszej chacie 🙂 i w języku łacińskim – była to Msza Trydencka.
Zaczęliśmy też od suszenia butów i ciepłej herbaty dla każdego – kubków wystarczyło :).
Do tradycji chyba też przejdą proziaki…
Niezastąpiony Bajerek jak zwykle przy piecu
i jest też szef grupy Tomek z plackiem 🙂
i tata Marek z siostrą Kasią 🙂
Jestem już bardzo zmęczona, bo siedzieliśmy w nocy do 4 rano i bardzo szczęśliwa, bo:
A teraz najważniejsze podziękowania.
Dziękuję:
– Grzesiowi Szarkowi za przyprowadzenie grupy 🙂 i zdjęcia
– Hanii Szarek, której z nami nie było, ale ona wpadła na pomysł spania u nas
– Kasi Bajer za to, że jest mają prawą ręką i za obsługę pieca
– tacie za przywiezienie do chaty i fachowe oko
– siostrze za pokazanie grupie drogi do chaty i pomoc
– chłopakom za rąbanie drewna i przyniesienie pompy.
Jeszcze kilka zdjęć:
Jednak najważniejszym warunkiem położenia Pałoszówki było ukształtowanie terenu. Nie chciałam domu przy drodze, we wsi. Chciałam w górach. Właśnie tak:
Zapraszam do odkrywania Sądeckiego ze mną!
PS: Placki, które są przygotowywane na zdjęciu to proziaki. Przepis jest prostu i proporcje zawsze robię z głowy, dlatego podam tylko składniki: mąka, kefir (albo jogurty naturalny, maślanka) i troszkę sody (zwykle daję 1 łyżeczkę), sól.