Grudzień pachnie pomarańczami… i klejem. Zimowa aura za oknem, szybko kończący się dzień sprzyja pracom ręcznym:). Ostatnio panuje też moda na samodzielnie wykonane prezenty. Żyjemy w czasach gdzie ludzie wszystko mają i bardzo ciężko z trafionym podarunkiem. Jesteśmy już trochę znudzeni tą wielką ilością posiadanych rzeczy i dochodzimy do kolejnej topowej sprawy – wyrzucanie i ograniczanie się (ale to na osobnego posta kiedyś… chociaż w grudniu przy okazji porządków świątecznych staram się jak najwięcej rzeczy wyrzucić). Dając komuś prezent, który wykonaliśmy sami, dajemy też czas i myśli, które towarzyszyły nam w procesie twórczym. Sama zabawa, wymyślanie, wycinanie, klejenie jest okazją do oderwania się od dnia codziennego. Ja osobiście bardzo, bardzo przy tym odpoczywam.
W tym roku dzięki Madzi na warsztatach (zdjęcia) w Strefie Rodzica w Klubie Kultury Mydlnki zrobiłam kartki świąteczne (tym razem trochę mało, bo w tamtym roku z Kasią zrobiłyśmy ich bardzo dużo i powysyłałyśmy po szkołach od Lackowej). Najbardziej jestem zadowolona nie z samych kartek, ale z czasu, który spędziłam w miłym towarzystwie i mogłam się trochę artystycznie wyżyć.
Prezenty
We wtorek będziemy mogły w tej samej grupie robić moje ulubione mydełka i peelingi na prezenty:), które będą wyglądały tak:
a w środku mydło w wersji dla mniej doświadczonych 🙂 bo tym razem postanowiłam wykorzystać rzeczywiście tylko to co mam w domu, czyli zwykłe szare mydło, oliwę z oliwek, lawendę (napar + susz), płatki owsiane, masło Shea, zielony barwnik spożywczy (te dwa ostanie składniki nie zawsze są w domu i można je pominąć). Okazuje się, że można zrobić fajne mydełko naprawdę tylko z tego co mamy w kuchni (można dodać cynamon, kakao, miód) i robi się to bardzo prosto w czterech krokach:
- ścieramy na tarce mydło (na grubych oczkach)
- w kąpieli wodnej rozpuszczamy mydło z wodą (ja dodałam napar z lawendy)
- dodajemy do mydła co tylko chcemy (w granicach rozsądku oczywiście), uwaga jest jedna musimy dodać składniki w trakcie kąpieli wodnej – ta wersja mydła bardzo szybko twardnieje (z bazą glicerynową jest inaczej)
- wlewamy mydło do foremek (ja nasmarowałam je wcześniej oliwą z oliwek) i czekamy, aż będziemy mieć to:
W Internecie znajdziecie mnóstwo opisów jak robić mydła, więc nie będę się rozpisywać. Chciałam Wam tylko pokazać, że może to być bardzo proste i daje dużo radości. Takie wzbogacone mydło też na pewno będzie lepsze niż takie pachnące, różowe i sklepowe.
Zamiast stać w kolejkach, przepychać się między półkami sklepowymi wolę stać przy garze i topić mydło, wycinać gwiazdy, a ewentualne niezbędne prezentowe zakupy robić przez Internet. Ja w sumie nie wiem jak wygląda ten zakupowy, przedświąteczny szał, bo wolę w tym czasie nie wchodzić do galerii handlowych.
Póki co, jest 15 grudnia i czekam na ubieranie choinki z Hanką… bo u mnie zawsze robi się to 24 grudnia. Mam nadzieje, że w przyszłym roku same zrobimy ozdoby świąteczne.