chata górska

W chacie przed sezonem najlepiej się śpi :). Przetestowaliśmy to podczas ostatniego urodzinowego weekendu. Pogoda kwietniowa (śnieg-słońce-śnieg-słońce), siedzenie do późna, 30 lat, cisza i ten cudowny trzask drewna w kominku sprawiają, że trudno oprzeć się drzemce. W chacie tak wspaniale się śpi, a szczególnie w dzień, bo w nocy nie czuje się jeszcze dość komfortowo. Jestem typowym mieszczuchem w tej kwestii i lubię światło latarni i odgłosy ulicy w nocy i poczucie, że pod, nad, w lewe i w prawo sąsiad i to tylko kilka metrów ode mnie. Jak wrzasnę to obudzę pół bloku, a w chacie cisza, ciemność i przychodzą do mnie czasem, z samej głębi mnie, potwory i duchy z dzieciństwa.

Niektórym śpi się dobrze nie tylko w chacie 😀 u taty na plecach nawet lepiej

W moim sercu przed sezonem

W moim sercu przed sezonem radość 🙂 bo wszystko przed nami – lato, praca, zabawa, goście. Przygotowuje się, aby ten czas dobrze wykorzystać. Czekają mnie nowe spotkania i nowe, stare szlaki i chwile na przełęczy. Będą zachody słońca w miłym towarzystwie. Plan z serca na sezon 2017 to wyjść w końcu na wschód słońca na przełęcz – kto chętny ze mną?

1.04.2017 – zachód słońca oglądany z córką i mężem

A w głowie…

kilka ważnych planów chatowych: studnia, altana, piaskownica i plac zabaw. Są też mniejsze wyzwania: nauczyć się obsługiwać piłę, uporządkować las (to chyba jednak duży cel), zrobić nalewki. Tamte lato pokazało mi, że życie w chacie jest piękne, ale bywa trudne i nie wszystko od razu się udaje. Doświadczyłam małego rozczarowania, że nie dałam rady i brakło czasem sił, czasu na realizację planów. Dziś jestem spokojniejsza i mimo wielu pomysłów daję nam więcej czasu (nie ten rok, to następny, byle to 40 zdążyć).  Przyjdzie moment na pewne rzeczy i to co teraz mnie przerasta na pewno za jakiś czas będzie mniejsze.

Na razie trzeba zając się tym:

Sprzątaniem 🙂
i spacerowaniem

Cieszę się na ten majowy weekend, gdy w końcu śmiech ściany rozjaśni, a Hanka będzie miała się z kim bawić.

Dziękuję też za obecność tym, którzy w chacie razem z nami świętowali moje 30 urodziny, a tym samym początek mojego najbardziej produktywnego 10 lecia życia :). Na 40 mam zamiar Was zaprosić do wyremontowanej Pałoszłowki z sauną, z ruską banią, z zastawą z Bolesławca, z mini galerią obrazów Kaśki i aniołów Magdy, … wjedziemy super autem i będziemy świętować początek najbardziej spełnionego 10 lecia życia (bo po 40 zaczyna się prawdziwe życie podobno). Póki co cieszę się 30 🙂

miszmasz

Co może się wydarzyć w ciągu 30 lat? Wszystko i nic… Ostatnie 30 lat to dla świata okres bardzo intensywny. Zmiany są bardzo szybkie, że czasem nie zdążymy ich zauważyć. Ja wciąż nie wiem co to snapchat 🙂 i nie bardzo rozumiem czemu młodzież zamiast rozmawiać pisze, wysyła minki, kupy, serduszka… Myślę, że czuję większą różnicę wieku między mną, a kolejnym pokoleniem, niż nasi rodzice, ich rodzice, ich dziadkowie i babcie. Ciekawe co czeka mnie na starość… a tak naprawdę wcale mnie to nie interesuje, bo zaszyję się w lesie. A jeszcze bardziej prawdziwie to myślę, że albo świat zwariuje albo zawrócimy… Może w takim środowisku się obracam, ale widzę, że jest moda na powrót do natury. Chociaż wśród moich znajomych nie ma osoby bez laptopa i telefonu. Pomyśleć, że dało się kiedyś żyć bez zasięgu i Internetu. Teraz też się da: zapraszam do chaty 😀 😀 (ale pewnie tylko na chwilę jest to możliwe).

Ostatnie 30 lat dla mnie to całe moje życie.

Kiedyś myślałam, że w 30 urodziny będę już stara. Każdy chyba tak myślał i nagle nie zauważenie patrzy w kalendarz i liczy i nie dowierza – 30 lat. Nie jestem już młoda. Jestem w kwiecie wieku, w najlepszym momencie życia (zawsze jestem 😀 :D). Czuje się młodo, zdrowo i pięknie! 🙂

Mam siłę na wiele spraw, wyzwań. Patrzę wstecz, ale tylko na to co dobre, by czerpać z tego energię i dziękować! Mam jeszcze wiele celów do zdobycia i wiele miejsc do odwiedzenia, ludzi do poznania. Ta 30 to powinien być taki czas, kiedy ma się wszystko poukładane – życie rodzinne, zawodowe, osobiste i w końcu można skupić się na Życiu przez Wielką Literę. Nie jest to łatwe, bo gdy już wszystko sobie ładnie uporządkujesz to możesz stwierdzić uff to teraz siadam i … albo siedzisz i delektujesz się tym jak jest (UWAGA! To pułapka trzeba działać, żeby było jeszcze lepiej) albo siedzisz i czekasz, aż się wszystko rozsypie albo nie siadasz tylko napierasz dalej :). Stawiaj sobie cele każdego dnia, nie muszą być one wielkie. Życie składa się w większości z szarej codzienności, więc niech te wyzwania będą zwyczajne i staraj się w tym odnajdywać radość. To chyba najtrudniejsze. Chyba piszę do siebie 🙂 Dżasta, jak będzie Ci ciężko i nie będziesz miała motywacji wstać z łóżka (zdarza mi się) przeczytaj ten wpis i się opamiętaj!

To było cudowne 30 lat i chciałam Wam podziękować za obecność w moim życiu. Nie będę wymieniać komu za co, bo za dużo tego jest i mogłabym kogoś pominąć tak zupełnie niechcący. Dziękuję też tym, którzy utarli mi w życiu nosa, odrzucili i nie zawsze byli mili, bo dzięki temu jestem odporniejsza.

Kim jestem w wieku 30 lat?

Jeszcze jedna myśl mi krąży po głowie… a właściwie pytanie: Kim jestem? Kiedyś (12 lat temu) to pytanie zadał mi dh. Marcin, gdy szłam w ciemną noc zdobywać sprawność Trzech Piór. Pytanie poprzedził opowiadaniem Anthon’ego de Mello „Kim jesteś?”.

„Kobieta pogrążona w śpiączce umierała. Nagle odniosła wrażenie, że została wzięta do nieba i stoi przed Sądem.
– Kim jesteś? – rzekł do niej Głos.
– Jestem żoną burmistrza, – odparła.
– Nie pytałem, czyją jesteś żoną, ale kim jesteś?
– Jestem matką czworga dzieci.
– Nie pytałem, czyją jesteś matką, ale kim jesteś?
– Jestem nauczycielką.
– Nie pytałem, jaki masz zawód, ale kim jesteś?
I tak dalej. Niezależnie od tego, co odpowiadała, nie wydawało się to być zadowalającą odpowiedzią, na postawione pytanie: Kim jesteś?
– Jestem chrześcijanką.
– Nie pytałem, jaką religię wyznajesz, lecz kim jesteś?
– Jestem tą, która co dzień chodziła do kościoła i zawsze pomagała biednym i potrzebującym.
– Nie pytałem, co czyniłaś, ale kim jesteś?
W końcu, najwidoczniej przesłuchanie okazało się niezadowalające, bo została z powrotem przysłana na ziemię. Gdy wydobrzała po chorobie, postanowiła odkryć kim jest. I na tym polegała cała różnica.”

Wtedy po 24 godzinach spędzonych w lesie odpowiedziałam na to pytanie: Jestem nikim. A dziś do głowy przychodzi mi słynne „Jesteś zwycięzca” 🙂 … i tym zwycięskim akcentem kończę mój długi urodzinowy post.

I na koniec moje największe zwycięstwo 🙂

miłość

Dawno nie pisałam (a mam tyle do nadrobienia). Ostatnio całą moją pasję, skupienie pochłonął decoupage 🙂 – musiałam się wyżyć artystycznie i malowałam, wycinałam, kleiłam. Osiągnięcia w tym temacie można oglądać u mnie w domu, a latem przeniosę się z tym do chaty i mam już kilka planów na upiększanie. Dziś jest ważny dzień, bo gdzieś między 3, a 9 kwietnia 2013 zakochałam się w Tomku :). Rok temu Wam pisałam o cudownych 3 latach, a dziś mija kolejny rok razem. Lepszy od poprzedniego, bo my mamy tendencję wzrostową i udoskonalamy nasz związek.  Zdarzają się nam małe, wielkie upadki, ale po nich jesteśmy jeszcze mocniejsi i zbieramy doświadczenie. Przetrwać kryzysy pomaga nam małżeństwo, o czy już pisałam.

Chciałam Wam dziś napisać o wdzięczności, bo oprócz celów, to właśnie ona jest kolejną składową recepty na udany związek, a może jeszcze szerzej na dobre życie. Czasem jak jest mi źle to zaczynam sobie wymieniać rzeczy, za które powinnam dziękować i uświadamiam sobie ile tego jest, że jestem szczęśliwa i od razu jest mi lepiej. Każdą modlitwę zaczynam od dziękowania. Taka postawa pomaga przetrwać. Widzę Hanki sukcesy, a nie jej braki. W życiu szukam tego co dobre. W Tomku i naszym związku też skupiam się na tym, co się udaje. Istnieje teoria przyciągania dobrych i złych rzeczy do swojego życia, że nasz los zależy tylko od tego jak myślimy i co czujemy. Czy to prawda? Na wszelki wypadek warto skupiać się na tym co dobre i dziękować! W moim życiu to działa i jest cudownie.

Dziękuję!

Dziękuję mojemu Mężowi za 4 lata miłości, wspólnego szukania, wędrowania, budowania. Dziękuję za Twoje wybaczenia i za Twoje pamiętanie tego co dobre :).

Dziękuję Bogu za wspaniałą rodzinę i każdy dzień!

Wam dziękuję za obecność 🙂