Wspaniale spełnia się marzenia w lesie, w górach i z super ludźmi. W ten weekend właśnie to zrobiłam: moje kolejne marzenie zostało zrealizowane.
Kupując chatę cały czas tłumaczyłam sobie i Tomkowi, że to jeszcze nie czas, że chata jeszcze nie nadaje się na warsztaty, zajęcia i na zorganizowane pobyty. A mam już za sobą dwie grupy, a jest kwiecień (od zakupu Pałoszówki minęły 3 miesiące, a my byliśmy w chacie tylko kilka razy).
W ten weekend w swoim domu gościłam kobiety. Uwielbiam babskie wyjazdy i myślę, że ten kto mówi, że baby nie dogadują się i nie umieją współpracować jest w dużym błędzie.
Opowiem Wam o tym cudownym czasie.
Zabawę zaczęłyśmy w piątek:
– ja z Kasią od wnoszenia zakupów, od rozwalenia drzwi, w czym pomógł nam niezastąpiony Pan Józef (już naprawione), od zapowietrzenia pompy, od zobaczenia za oknem opadu śniegu … zaczęło się nieciekawie
– dziewczyny też od wnoszenia zakupów i chodzenia po górach po zmroku – początek z emocjami:)
Jednak gdy siadłyśmy przy kolacji wszystkie strachy, stresy, zmęczenie odeszło i siedziałyśmy przy winie do 4 rano.
Sobota przywitała nas piękną, wiosenną pogodą, więc po śniadaniu poszłyśmy w góry.
i takie wiosenne cuda też były 🙂
na Głównym Szlaku Beskidzkim
takie widoki
i taki las
Z powodu późnego śniadania i rozleniwiającego słońca nie zrobiłyśmy zaplanowanej trasy. Dalszego wędrowania zrzekłyśmy się na rzecz szybszego powrotu i przystanku w schronisku Cyrla (nasi sąsiedzi) na pyszne jedzenie i piwo.
chillout pod schroniskiem i pyszny obiad
siostrzane foto – Ola i Ania
Ania, Róża i Ola
prawie wszystkie…
Po powrocie część z nas musiała odpocząć, ale niektóre dalej rozsadzała energia… Co widać na zdjęciach
panienka z okienka 🙂
małe/wielkie zwycięstwo Martyny
Zdjęcie się rozmazało, ale Bajer i Magda uratowały dom i jego mieszkańców przed zadymieniem i zaczadzeniem, więc dowód w formie zdjęcia musi być!!! DZIĘKUJĘ!!!
Po pracach remontowo – domowych przyszedł czas na:
na sodę oczyszczoną, czyli pastę do zębów właśnie z sody, oleju kokosowego, ksylitolu i olejku mentolowego (już gotowa pasta na pierwszym planie w słoiczku)
pierwsze ognisko
A niedziela minęła tak:
przygotowanie śniadania
efekty – dżastowa owsianka w wersji full wypas
grzanki z pieca muszą być
mydlane warsztaty
efekt naszej pracy: cudownie pachnące i pięknie wyglądające mydełka
morskie, mydlane opowieści
Na koniec wyjazdu zrobiłyśmy pierogi lepsze niż … te dzień wcześniej 🙂 :). Wspólne gotowanie jest super! 🙂 Zabrakło nam mąki, ale poradziłyśmy sobie bez, a jak to już nasza kobieca tajemnica.
Ania z wałkiem
lepimy
przy 115 przestałyśmy liczyć
efekt wspólnej pracy
tym razem przysłowie „Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść” nie sprawdziło się
Czas wracać do domu…
przed Pałoszówką
Paulina (Szop) i Martyna – czyli już nie małe i nie moje harcerki 🙂 ale w sercu zawsze zostaje
Działo się 🙂
Jestem bardzo zadowolona z wyjazdu. Mam wiele do napisania jeszcze, ale stwierdziłam, że dzisiejszy wpis będzie przede wszystkim wizualny:).
Dziękuję wszystkim dziewczynom za stworzenie wspaniałego klimatu, ze wiele miłych słów i za odwagę, by przyjechać do lasu i wejść do chaty po ciemku!! 🙂
Dziękuję Kasi Bajer za wszystko i Magdzie za zdjęcia i przyprowadzenie całej grupy!
Mam nadzieje, że będziemy to często powtarzać…
Namawiam Cię na następne 🙂 bo na pewno powtórzymy (w przyszłości zrobimy też z dziećmi) 🙂 i zapraszam do chaty z całą rodziną i czekam na jakieś spotkanie. Pozdrawiam
Dziękuję! Było super, z babami zawsze tak jest 🙂
zazdroszczę Wam tego spotkania. Pozdrawiam K.C. kiedyś Ironia
Namawiam Cię na następne 🙂 bo na pewno powtórzymy (w przyszłości zrobimy też z dziećmi) 🙂 i zapraszam do chaty z całą rodziną i czekam na jakieś spotkanie. Pozdrawiam