miszmasz

Moje wymarzone Święta…

Dziś na pewno nie są moje wymarzone Święta, bo spędzam je sama w domu z Ignasiem, który ma wysoką gorączkę. Może Ignaś ma jak ja i wie kiedy można odpuścić, nie iść do przedszkola i mama ma wolne. Piękna wiosna tej zimy zachęca do spacerów, ale siedzę, oglądam filmy i jem pierogi z jagodami zbieranymi latem niedaleko chaty. Doglądam Ignasia i myślę, co bym chciała.

Do tej pory rzadko zastanawiałam się co chce, jakie są moje potrzeby. Nauczyłam się chować smutek, zmęczenie, swoje zmartwienia i widzimisie i chyba zakopałam to tak głęboko, że wydawało mi się, że tego nie ma. Znalazłam też sposób, żeby czasem to zagłuszyć, ale na to wyznanie nie jestem gotowa. Chyba też czuję się samotna. Dziwnie to brzmi, bo mam cudowną rodzinę i mnóstwo dobrych ludzi wokół siebie. Ostatnio zrozumiałam to poczucie osamotnienia. Ciężko mi Was wpuścić tam, gdzie Was potrzebuję. Nie umiem prosić o pomoc i wyrażać swoich pragnień. Ktoś zasugerował mi, że robię dla innych ludzi to, co sama bym chciała dostać, jak być traktowana. To jest dobry klucz. Są przy mnie takie osoby, które potrafią bez słowa wejść w moją rolę, ale to rzadkość i nie jest to normalne. To moje zadanie, aby umieć czasem poprosić. Będę się tego uczyć. Może dzięki temu będę mniej zmęczona i uniknę zgorzknienia, które pewnie mnie czeka, jeśli nie wprowadzę zmian.

Wiele lat temu miałam okazję poznać i chwilę żyć z cudowną rodziną z Jarosławia (kto mnie zna, wie o której rodzinie mówię). Kiedyś w święta właśnie napisałam do nich, że chciałabym aby moja rodzina była podobna do nich. Dziś rozumiem co mi się w nich tak podobało – to chyba była jedna z tych najbardziej zdrowych rodzin jakie znam. Każdy w tym domu był równie ważny i każdy umiał wyrażać swoje potrzeby i je realizować. Zawsze mówiłam, że w tamtym domu każdy był pełnowartościowym członkiem wspaniałego systemu jakim jest rodzina. Tego będę się uczyć!

To teraz czas na wymarzone Święta – SPA, basen, restauracja i 5* hotel 😉 żartuję!

W swoim sercu pielęgnuje wizję spędzenia Świąt Bożego Narodzenia w chacie, w zaśnieżonym lesie. To będą Święta, gdzie każdy się zaangażuje. To będzie Wigilia poprzedzona długim spacerem po górach (bo już wszystko będzie gotowe wcześnie), po którym ciepły barszcz będzie smakował wyśmienicie. To będzie kolędowanie przy ognisku na przełęczy o 24. To będą przemyślane prezenty – niespodzianki. Może w końcu dostanę wymarzoną sukienkę od męża (a link mu tu zostawię 😉 dla ułatwienia). Chciałabym, aby w te wymarzone Święta w moim domu nie zabrakło bliskich mi osób (również tych spoza rodziny). Może ktoś zaskoczy mnie długo wyczekiwanym powrotem do mojego życia? Chciałabym, aby moje Święta odzyskały to co najważniejsze – Boga, który gdzieś zagubił się pośród filmów o magi świąt. Może ten nowonarodzony Bóg jest bliżej niż myślę. Trzeba Go umieć zauważyć w opłatku, w przyjacielu, w uśmiechu drugiego człowieka, a nie czekać na świąteczny cud.

Życzę Wam, abyście umieli zauważyć codziennego Boga (lub łaskę (dla tych, którzy w Boga nie wierzą)) w swoim życiu i umieli odpocząć, odpuścić nie tylko w Święta…

Kompletny brak aktualnych świątecznych zdjęć, więc będzie zimowa chata (foto: Grzegorz Szarek, sylwester 2016) i zima 😉

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.