miszmasz

Podaruj dobry prezent – trudno uwierzyć ile kosztowało mnie to czasu i łamania głowy, ale w końcu postawiłam na jasną, bezpośrednią nazwę nowego projektu. Nisko kłaniam się firmom, które tworzą marki, bo jest to na prawdę bardzo trudne. Są nazwy, które masz w sobie od zawsze i łatwo je odkryć – tak było z Lackową, czy z Pałoszówką. A czasem nie możesz się zdecydować. Podaruj dobry prezent jest idealnym określeniem. A może to nie ja powinnam oceniać.

Skąd pomysł na podarunki?

Od kiedy mam dzieci i zimą siedzę w domu więcej niż bym chciała odkryłam nową pasję. Łączy ona w sobie to zawsze mnie interesowało – rośliny, zioła i natura z czymś bardzo przydatnym. Myślę o naturalnych kosmetykach. Uwielbiam je robić, ale czasem stworze ich tak dużo, że nie nadążam w ich zużywaniu i w ten sposób w mojej torebce znajdziecie 5 balsamów do ust. Dlatego część z moich mydeł, kul, soli itd… trafia do przyjaciół. Mam również obstawiony każdy sezon prezentowy. Tak mi się spodobało robienie prezentów, że poszłam dalej. Tak naprawdę większość podarunków, które daje to są rzeczy wytwarzane przeze mnie. Czasem kupuję prezenty, ale staram się dawać to co jest naprawdę przydatne. O prezentach wiem dużo, bo pracowałam wiele lat w branży urodzinowej i turystycznej. Każda wycieczka kończy się pamiątkami dla mamy, taty, siostry, przyjaciółki itd… Najczęściej mnie smuci to co kupują dzieci. Ja sama kupuję pamiątki tylko z Centrum Zabawki Drewnianej w Stryszawie. Czekam na wyjazd do Bolesławca – obkupię się za wszystkie wycieczki i za wszystkie odmówione sobie prezenty. Uwielbiam regionalne pamiątki, które są tworzone przez miejscowych.

Siostrzany projekt

Nie zawsze dobrze dogadywałyśmy się z siostrą. Bywało ciężko. Jednak mamy podobny sposób na spędzanie wolnego czasu. Gdy gdzieś idę z Kaśką wiem, że nigdy nie będzie narzekać, że za długo i za wysoko i zawsze jej się chce. Dziś bardzo trudno znaleźć sobie kogoś kto  z radością reaguje na każdą propozycje roweru, długiego spaceru, wycieczki w góry. Obie też lubimy tworzyć, każda na swój sposób. Tylko, że ja nie mam zdolności. A Kasia – sami zobaczcie katarzynakuciel.com. Ona też orientuje się w branży podarunkowej i potrafi wyczarować wyjątkowe prezenty. Mam też taką myśl: wszystkie moje współprace, nawet te bardzo udane, z czasem się urywały. Może z siostrą będzie inaczej, bo nie jako przez więzy krwi jesteśmy na siebie „skazane”.

Po co kolejna strona z prezentami?

Słowo prezent jest wpisywane w Google 40500 razy w ciągu miesiąca. Stron www, które oferują podarunki, gadżety upominkowe, jest bardzo wiele. Naprawdę trudno w tym gąszczu rzeczy znaleźć coś wartościowego. Większość z proponowanych przedmiotów jest kompletnie niepotrzebna np. szczotka dla łysego, antystresowa pupa, jadalna kupa żelkowa, miecz świetlny do grilla, dmuchany balkonik (autentyczne przykłady). Większość z nas ma wszystko co jest potrzebne do życia, a nawet dużo więcej. Dlatego postanowiłyśmy założyć bloga, który będzie promował samodzielne wykonywanie prezentów. Najczęściej będą to rzeczy, które raczej nie trafią do kosza np. kosmetyki, które się zużywa.  Znajdziecie też na nim propozycję upominków niematerialnych, które polegają na spędzeniu czasu z ukochaną osobą. To jest najpiękniejsze co można dać drugiemu człowiekowi. Zaproponujemy również prezenty, które wytwarzamy same oraz warsztaty, na których będzie można nauczyć się robić podarunki. Czasem napiszemy o czymś innym np. podzielimy się pomysłami na urodziny dla dziecka.

Zapraszam do czytania podarujdobryprezent.pl i śledzenia nas na FB.

A Pałoszówka ma z tym projektem wiele wspólnego, bo planuję kiedyś w chacie spędzać czas z Wami na robieniu prezentów!! Marzą mi się takie spotkania z ciepłą herbatą, grzanym winem i malowaniem, szyciem, sklejaniem, wycinaniem ze śniegiem za oknem i ogniem w kominku. Marzą mi się letnie spacery z pleceniem wianków i zbieraniem ziół do musujących kul, mydeł… prezent mydło

chata górska, miłość

Gdybym miała wybrać kolor dla mojego serca to wybrałabym zielony. Może trochę dlatego, że to ulubiony kolor Tomka, a w moim sercu jest go bardzo, bardzo dużo.

Gdybym miała wybrać materiał, z którego wystrugane, zlepione jest moje serce, byłoby to drewno…

WIELKIE, ZIELONE, DREWNIANE SERCE – ładnie mi to wyszło i na pewno bardzo naturalnie.

Zielona strona

Przeczytałam dziś rano wpis pewnej pani na fb z pytaniem jak oni to robią… Ona żyje w mieści, w bloku i tego nienawidzi, ale ma kredyt, 2 dzieci i nie wie jak ogarnąć wyprowadzkę na wieś. Za co?? Chciałam jej coś odpisać. Powiedzieć, że na wsi też nie będzie szczęśliwa…

Kiedyś odpowiadałam, że jestem z Krakowa, ale serce mam z Beskidu Niskiego… i pewnie gdzieś jest w tym trochę prawdy. Moje serce wystrugał stary Łemko z kawałka bukowego drewna i rzucił w świat. Ono z czasem obrosło w zielony mech, czasem się ośnieżyło, a innym razem ktoś zrobił w nim dziurę. Teraz pokrywa je krakowski smog. Teraz trzyma je w rękach mój mąż, który je chroni, grzeje i daje mu dom. Teraz rozchwytują je moje dzieci. Jest szczęśliwe… gdziekolwiek.

To nie zależy od tego gdzie mieszkasz. Możesz mieć piękny, drewniany dom z widokiem na Tatry i być niezadowolony. A możesz wieczorem siadać na kanapie w swoich 36 m kwadratowych i stwierdzić, że to jest to, że kochasz swoje życie, nawet tu w wielkiej płycie na osiedlu.

Ktoś napisał tej Pani, że kosztowało go to 15 lat życia. 15 lat wyrzeczeń w imię mieszkania na wsi, po zielonej stronie życia. Nie chce poświęcać swojej teraźniejszości w imię przyszłości w górach. Chce żyć tu i teraz całą pełnią i całą sobą. A moje zielone, drewniane serce oddycha krakowskim powietrzem i tańczy… Trzeba umieć być szczęśliwym w każdym miejscu.

Jak ja tego nie zrobię

Kupno chaty było pierwszym krokiem do przeprowadzki. 3 lata temu myślałam, że będzie to chwila, rzucimy wszystko i wyjedziemy z miasta. Teraz patrze na to inaczej. Nie chce brać kredytu, sprzedawać mieszkania i patrzyć jak będzie. Ubiegać się o gości – klientów, bo trzeba spłacić bank.  Marzy mi się, że będę spokojnie zasypiać w pokoiku na poddaszu w Pałoszówce ze świadomością, że moje dzieci są zabezpieczone, a ja z Tomkiem na starość możemy wrócić do miasta (późna starość w górach nie jest przyjemna). Jestem wygodna i nie umiem wyjść ze strefy komfortu. A może inaczej… potrafię być szczęśliwa w mieście. Uczę się doceniać każdy dzień życia… tęskno mi za tą moją zieloną stroną, ale…

miłość, wdzięczność

U nas już tak jest… że każdy rok jest lepszy od poprzedniego. A może to my jesteśmy inni, starsi i wciąż uczymy się być bardziej szczęśliwi. Dlatego ten rok będzie jeszcze lepszy!

Uwielbiam swoje dorosłe życie. Nie chciałabym się cofać w czasie. Swoją młodość wspominam jako dość burzliwy i emocjonalny czas. Teraz jestem dorosła mogę tańczyć z dzieckiem na rękach i słuchać Kelly Family i mam w nosie, że to nie modne i stare. Kiedyś martwiłam się tym, że lubię Stare Dobre Małżeństwo i nikt inny tego nie słucha… Dziś Hania usypia tylko przy piosence „Bez słów” w wykonaniu mamy. Kiedyś zawracałam sobie głowę wieloma rzeczami. Teraz wiem co jest ważne.

ROK MIŁOŚCI 2018 – ważne sprawy

Zabrzmię banalnie: ważna jest miłość!

Okazuje się, że nawet wyjazd do chaty nie jest ważny. Pałoszówka ma już 3 lata, a wciąż nic nie jest zrobione. Dalej nie wiemy jakie tajemnice kryje w sobie szopa. Nawet ścieżka do chaty zarosła. Dalej nie mamy ani grosza na remont, bo trzeba powoli zacząć myśleć o zwiększeniu metrażu w mieście, w którym żyjemy na co dzień.

W tym roku mało było chaty. W lutym 2018 zaliczyliśmy chyba ostatni zimowy wyjazd do chaty w ciągu kolejnych 5 lat… Zima trochę nas przerosła. Za kilka lat powtórzymy akcję zima, ale wtedy nasze dzieci będą już same się ubierać. Przynajmniej nie będę musiała się martwić, że spotkają żmiję.

Na wiosnę, gdy już chata odtajała po zimie trzeba było trochę posiedzieć w mieście. Ja kończyłam studia na UR, Ignaś mieszkał u mnie w brzuchu. Końcówka ciąży nie jest dobrym momentem na wyjazdy. Tak więc po weekendzie majowym zamknęliśmy chatę, aż do 7 lipca. No cóż są ważniejsze sprawy. Udało nam się za to uwiecznić ten ogromny brzuch:

Tą ciążę znosiłam w sumie dobrze i czułam się nawet ładnie 🙂 dlatego zdecydowałam się na zdjęcia. Lato minęło w chacie tak bardzo szybko. Były moment ciężkie – każda mama takie miewa na początku. W sierpniu cieszyliśmy się większą swobodą – Ignaś był ciut starszy i nawet chciał poleżeć na przełęczy. Za to Hania jest w tym trudnym wieku, w którym jest za duża na nosidło, a nie chce za dużo chodzić. Lato spędziliśmy na krótkich spacerach, chustonoszeniu, na zabawach w basenie i obsłudze dzieci… a inni zadowolili się spaniem:

To akurat rzadki widok 🙂

Pod koniec sierpnia udało nam się też często wychodzić na zachody słońca.

Nie wiem kiedy ten czas przeleciał. Hania już taka duża, w chacie przeżyliśmy kolejne lato, a które tak czekałam…

Taka dama
i my 🙂

5 rocznicę ślubu i 4 urodziny Hani spędziliśmy w kościele na chrzcinach Ignasia i w Gościnnej Chacie z najbliższą rodziną i z wielkim, pysznym czekoladowym tortem (i smacznym obiadem też).

ZDROWIE

Zaraz po miłości ważną sprawą jest zdrowie. W roku 2018 u bardzo bliskiej mi osoby zdiagnozowano raka tarczycy. Nowotwór zawsze wydaje się wyrokiem. Na szczęście ten rak ma bardzo dobre rokowania. Jednak taka informacja przewartościowuje życie po raz kolejny. Chyba właśnie ten moment wybił mi z głowy przeprowadzkę do Nowego Sącza, czy w ogóle z Krakowa do innego miasta. Kiedyś wyprowadzimy się do chaty. Na razie chcemy być blisko rodziny i przyjaciół.

Zdrowie i miłość okazały się ważniejsze od chaty, którą zamknęliśmy w tym roku bardzo wcześnie, bo na początku października.

ROK MIŁOŚCI – ważny moment

Pod sam koniec roku, bo 30 grudnia miałam bardzo ważny telefon od nieznanej mi osoby. Ta rozmowa pokazała mi jak ważne jest to co piszę. Jeśli moja obecność w Internecie może pomóc jednemu człowiekowi to warto to robić.

Życzę Wam miłości! Niech ten 2019 rok będzie pełen radości i nowych wyzwań!

Życzę Wam zdrowia, energii i sił do realizacji marzeń!

Życzę Wam takich momentów, które potwierdzają, że to co robicie jest ważne!