dziecko w chacie, miszmasz

słabość

Może zdziwi Was ten wpis… Jest maj, właśnie mija ostatni dzień bardzo długiego weekendu. Powinno być zielono, wesoło, z relaksem i z wieloma zdjęciami, a ja napisałam: słabość. Będzie to inne spojrzenie na ten temat. Nie będę pisała o walce, ale o tym, że czasem trzeba pogodzić się ze słabością.

Niewiele mam w pamięci chwil, gdy godziłam się ze swoją ułomnością. Jestem człowiekiem, który raczej się nie poddaje. Szczególnie noszę w sercu jedno takie wydarzenie. Na obozie wędrownym w Grecji zdobywaliśmy najwyższy szczyt Olimpu – Mitikas 2918 m. n.p.m. Musieliśmy podzielić się na dwie grupy: osoby, które wejdą na szczyt i część, która jest słabsza i zdobędzie nieco niższe Skolio 2911 m. n.p.m., ale zdecydowanie łatwiej dostępne. Ja postanowiłam poprowadzić grupę, która nie zdobędzie najwyższego szczytu. Najgorsze w tej sytuacji było dla mnie przyznanie się, że mogę nie dać rady i utknę w połowie drogi z przerażeniem. Musiałam się przyznać przed ludźmi, na których mi zależało i dla których zawsze miałam być silną Dżasti. Czasem trzeba pogodzić się z własną słabością, aby nie narażać innych. Wiele mnie to nauczyło. A po za tym mieliśmy super ekipę i bardzo miło wspominam masakryczne zejście asfaltem zakończone słoikiem nutelli.

SŁABOŚĆ MATKI

Każda matka ma pewną słabość do swojego dziecka i nie chodzi tu o to pozytywne znaczenie. Myślę o wadzie, którą mamy i z którą musimy walczyć każdego dnia. Naszą ułomnością są nasze wybujałe oczekiwania wobec dziecka. Tak bardzo bym chciała, żeby moja Hanka skakała po górach jak kozica. Najchętniej zabierałabym ją wszędzie, ale wiem, że nie da rady. Jest to spowodowane jej ciężkimi początkami, jej zdrowie nie pozwala na długi wysiłek. Nasz kwietniowo-majowy weekend przeplatał się słońcem z deszczem. Najchętniej nie zważając na pogodę zrealizowalibyśmy swój plan, który i tak był dostosowany do dzieci, ale nie na deszcz. Ignacy i tak zaliczył w chacie gorączkę. Patrzę czasem na zdjęcia na FB i oglądam 3,5 latki zdobywające szczyty, śpiące w chustach półroczne niemowlęta w Tatrach i mi smutno… muszę się pogodzić z humorami dziecka i być może jego słabością. Trzeba zaakceptować to, że Hanka nie będzie biegać po górach. Muszę walczyć ze sobą, gdy wracamy ze spaceru, dopiero gdy go zaczęliśmy. Hanka chce pobawić się wodą, ziemią, trawą pod chatą, a nie znowu chodzić. Dziecko wie co dla niego najlepsze.

Czasem warto posiedzieć na przełęcz

Za słabościami trzeba walczyć, ale są chwile, które wymagają od nas pogodzenia się z nimi. Jedną z nich jest sytuacja, gdy nasza walka może narazić innych na niebezpieczeństwo czy nieprzyjemności. Drugą okolicznością są słabości, które nie są nasze. Nie wolno na siłę wymagać od innych, aby na naszą prośbę, dla naszego szczęścia, szli na przód. To my musimy zwolnić, szczególnie, jeśli chodzi o dzieci.

Dla nas powolna wspinaczka, dla Hanki wyczyn, pierwsze wakacje w chacie 2016
pozdrawiamy! jakoś ciężko o nasze wspólne zdjęcie z ostatniego pobytu w chacie 😉
i Hanka ze smokiem 😉 a jak! to też walka z swoim strachem

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.