2016 rok to pierwszy nasz rok, w którym mogliśmy z Tomkiem odetchnąć…
2014…
przeszedł nam na ciąży i wyobrażaniach o wspaniałej przygodzie jaką jest bycie rodzicem, a we wrześniu przyniósł rozczarowanie sobą, szybką zmianę planów i myślenia, chwilę na otrzęsienie się, naukę nowych, dziwnych rzeczy (np. jak zakładać sondę pokarmową) i … uff było bardzo ciężko – 2 miesiące w szpitalu, 2 miesiące sami w domu z pustym łóżeczkiem, a potem trudny początek.
2015…
dalej się ogarniamy, wypracowujemy rytuały i czekamy… nie poddajemy się, jedziemy na wymarzone wakacje (taki mały kryzys i kreatywne rozwiązanie) i szukamy domu, bo marzenia trzeba realizować mimo wszystko… 31.12.2015 zostajemy właścicielami Pałoszówki i rozpoczynamy przygodę w 2016!
2016 – SPEŁNIONY ROK 🙂
HANKA
Zacznę od Hanki. Jeszcze nie wyszliśmy ze wszystkich problemów. Cieszymy się, bo Hanka chodzi, wędruje po górach:), wspina się na łóżko, stołek i tatę, rysuje (a jak pięknie trzyma kredkę!), bawi się tematycznie i zaczęła mówić (a przy jej problemach wydawało się to niemożliwe)! Jak na swoje 27 miesięcy jest bardzo kontaktowa, mądra, fajna i wiem, że każdy rodzic tak myśli o swoim dziecku. U mnie jednak to wygląda trochę inaczej, bo startowaliśmy z kompletną niewiedzą, a nawet z zapewnieniami lekarzy i pielęgniarek, że może być źle… W tym roku już wiemy, że jest i będzie dobrze. Wyszło na nasze, bo zawsze wierzyliśmy w naszą córeczkę!
MY
U nas do przodu… jak każde małżeństwo mieliśmy trochę dołków i pierwszą awanturę o woreczki śniadaniowe (tak, to zwykle chodzi o pierdoły). Był też kryzys i było wybaczenie. Nad miłością trzeba pracować każdego dnia. Miłość jest jak ogień. Gdy dokładamy świeci pięknym, ciepłym płomieniem. Gaśnie, gdy zaniedbujemy nasze ognisko, a czasem sami chluśniemy w nie wodą… Teraz jesteśmy na etapie dokładania do ognia i grzania w końcu mamy zimę :).
PAŁOSZÓWKA
Zacznę od „niepowodzeń”…. a może to nie są niepowodzenia, tylko realia. Myślałam, że więcej zrobię i więcej się dowiem, że bardziej wykorzystam ten czas w chacie na naukę o lesie, przyrodzie, ziołach, … Chciałam wysprzątać stodołę, a dalej nie wiem co tam jest. Miałam ochotę na wybudowanie czegoś, zrobienia ławek z drewna, huśtawki, a udało mi się jedynie zrobić krąg ogniskowy, który niestety zarósł chwastami po dłuższym nieużywaniu. Czasem kładę się spać z przekonaniem, że mnie to przerasta i życia mi nie starczy na robienie w chacie, przy chacie, w lesie, w ogrodzie i na życie – spacerowanie, spotykanie ludzi, zabawy z Hanką i picie herbaty z mężem. Chciałabym robić wszystko – ogarniać chałupę, podróżować, rozmawiać, robić przetwory, mydła, swoje kosmetyki, wychowywać dziecko, być piękną i zadbaną żoną. Za dużo… i naglę staję i nie robię nic, bo nie wiem od czego zacząć
Wspaniałości
Za to jestem coraz bardziej zakochana, oczarowana Kretówkami. Po roku mogę z czystym sercem powiedzieć, że lepsze miejsce nie mogło się nam trafić… (może z normalnym dojazdem, ale koniec z narzekaniem).
Odkryliśmy, że z naszej chaty można robić różnej długości pętle spacerowo-wędrówkowe: mała pętla Hanki, chata (droga przez las) – Cyrla – chata (powrót szlakiem), chata – Makowica (przysiółek) – Makowica (szczyt) – Cyrla – chata, chata – taras widokowy w Woli Kroguleckiej – chata (nie opisuje trasy, bo jest długa, na cały dzień), chata (droga przez Makowice) – zamek w Rytrze – chata (czerwony szlak) i mamy jeszcze trasy, które wymagają zejścia do doliny Popradu – na razie nie sprawdzone, bo tłumaczymy się Hanką, a tak na prawdę nie chce nam się tyle schodzić… wchodzić znaczy się:P.
Mamy też jeden ulubiony widok z przełęczy, który ciągle się zmienia i bez przerwy nas zachwyca. Moje chatowe powiedzenie „dzień przez przełęczy to dzień stracony”.
Ludzie, ludzie…
Pałoszówka to rodzina, przyjaciele, znajomi, przypadkowo spotkane na przełęczy osoby i wszyscy, którzy nas jeszcze odwiedzą. Zadziwiło mnie jak to pięknie się zaczęło od pierwszej grupy i od Mszy Św., od odwiedzin przyjaciół. To cały czas trwa… i kończymy ten rok sylwestrem w chacie.
Dziękuję wszystkim, którzy w tym roku z nami byli w chacie i tu na blogu! Zapraszam w 2017! Jestem pewna, że będzie jeszcze pięknej (w końcu dostałam parę cudownych prezentów do chaty, które zamierzam tam wywieźć i dodać chałupie blasku)!
Życzę Wam, abyście marzyli nie tylko w 2017 roku, ale całe życie… i na koniec dedykuje Wam mój ulubiony cytat o marzeniach Wojciecha Cejrowskiego:
„Mam całe stosy marzeń (…) To jest kwestia statystyki – jak Pan ma jedno marzenie, to jest spora szansa, że się nie spełni, ale jak Pan ma ich tysiące, to co chwila spełnia się któreś z nich. Właśnie na tej zasadzie mi się wciąż udaje realizować marzenia – stosuję teorię wielkich liczb i odrobinę wiedzy na temat statystyki.”