Dawno nie pisałam, a było tyle okazji. Chciałam Wam opowiedzieć o harcerskim weekendzie, o naszych 3 latach małżeństwa i o drugich urodzinach Hanki, ale coś się stało i nie mogłam znaleźć weny. Nawet napisałam, ale post został w szkicach, bo był dość rzewny i smutny, taki jesienny.
W chacie nie było nas już ponad 3 tygodni i bardzo tęsknie, a wiem, że zaczyna się jesień i czas, kiedy trzeba będzie siedzieć w czterech ścianach szarego bloku*. Może nadszedł czas, żeby się uzbroić w pozytywy, dobre wspomnienia i siłę na zimę i bure dni.
*niestety taką mamy sytuację życiową, że temperatury poniżej -5 i bardzo brzydka pogoda zatrzymują nas w domu w Krakowie nie z naszej woli… ani nie z Hanki woli…
Zaczynajmy 🙂
Pierwsza myśl, która pomaga mi przetrwać deszcze, mrozy i ciężkie chwile to myśl, że zaraz to minie i będzie tylko wspomnieniem. Z jednej strony to dobrze, gdy dzieje się źle, ale niestety to działa w przypadku dobrych momentów jeszcze szybciej (ale wtedy nie skupiamy się na tej myśli, ale cieszymy się chwilą). Po każdej burzy przychodzi słońce.
Myślę, że czas siedzenia w domu też będzie dobrym czasem – w końcu będziemy miały czas na zaległe spotkania, rozmowy… zapraszam 🙂 – siedzę w domu i czekam na gości (tym razem w Krakowie) :). Będzie to również czas mamy i Hanki – musimy na nowo odnaleźć się w domu i znaleźć sobie wspólne zajęcia.
A gdy będzie lało, szaro, ponuro to trzeba będzie powspominać:
- o wszystkich wspaniałych zachodach słońca w chacie. Ten czas wieczorny jest moim ulubionym czasem. Jest ten moment dnia, kiedy mogę odpocząć, podsumować pracowity dzień i bezkarnie biegać po polanie z Hanką, którą trzeba porządnie wymęczyć przed nocą 🙂
- o niebie, które tam w górach jest najbardziej niebieskie.
- o ludziach, którzy tego lata z nami siedzieli na przełęczy i patrzyli w niebo 🙂
A gdy już naprawdę będzie źle to:
czyli pierwsze nalewki Państwa Pałosz 🙂 – borówkowa, malinowa i jeżynowa 🙂
Tak naprawdę to planuje je wypić tylko w celach towarzyskich, a nie na zimową chandrę 😀 albo w dobrym towarzystwie, które przechodzi zimową chandrę…
Czekam na taką zimę, którą spędzę w chacie. A może nie powinnam czekać i cieszyć się urokami jesiennego, zimowego Krakowa – tak to jest zdecydowanie lepszy plan:). A jeśli dobra pogoda pozwoli to: