Tak jak obiecałam będę opisywać miejsca w górach, w Polsce, które są moimi „domami”.
Dziś będzie o Jolinkowie.
Zacznę od gospodyni, którą poznałam przez telefon. Szukałam klimatycznego miejsca na warsztaty z dziećmi – domu, gdzie można zobaczyć inne, piękniejsze życie niż w bloku w dużym mieście. Takiego miejsca, gdzie jest przestrzeń, góry i zwierzęta. Znalazłam Jolinkowo w internecie i się zakochałam (sami zobaczcie). Zadzwoniłam i gadałam z Jolą bardzo długo o wszystkim.
Potem pojechałam tam z Tomkiem na nasz pierwszy, wspólny wypad w góry. Przyszliśmy do Joli czarnym szlakiem z Tokarni, usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać jakbyśmy wcale nie robili tego pierwszy raz. Potem przy tym stole łapaliśmy oddech i zbieraliśmy siły, gdy Hanka wychodziła ze szpitala. W najtrudniejszym dla nasz czasie tu odnaleźliśmy dobrych ludzi i spokój. Pierwsza wycieczka Hani to właśnie wizyta u Joli w kwietniu rok temu i potem jeszcze kolejna w listopadzie.
Pierwsze spotkanie z kozą (też malutką)
Zasłużony odpoczynek na hamaku
i z tatą w drodze do Jolinkowa (listopad 2015)
Wczoraj odwiedziłam Jolę z siostrą.
To taki dom w górach, do którego zabieram wiele osób, nie tylko najbliższych i przyjaciół, ale też dzieci w ramach wycieczek z Lackową.
moja siostra Kasia
niezapomniana klasowa przygoda
Jolinkowo to przede wszystkim Jola, o której nie będę pisać jaka jest, bo to każdy kto ją zna wie. Powiem tylko, że jest to osoba, do której zawsze mogę zadzwonić i pogadać, wyżalić się i poprosić o radę (kupno Pałoszówki też z nią obgadałam). Jola jest zaradna, konkretna i bardzo odważna – sama prowadzi gospodarstwo, przyjmuje gości i ma pod swoją opieką: 3 psy, 4 koty, 2 konie, 1 źrebaka i całe stadko kóz. Dom to ludzie, którzy tam mieszkają, a w przypadku Jolinkowa jeszcze zwierzęta.
Jolinkowo jest dla mnie wzorem agroturystyki, a dlaczego? Tu jest odpowiedz:
kot na piecu… marzenie
piec – dusza domu
jedna z dwóch sypialni
ten stół, przy którym mają miejsce ważne rozmowy i widok z kuchni
dbałość o każdy szczegół
o kąpieli w takiej wannie chyba każdy śni
i najmłodszy mieszkaniec Luzak
kozy – wielka miłość Joli 🙂 i jestem pewna, że odwzajemniona
Cieszę się, że mamy takie miejsce w górach.
Pingback: Agroturystyka... - Pałoszówka