chata górska

Piec, czyli zamiast przepisu na pączki

Dziś tłusty czwartek, więc trzeba napisać coś o jedzeniu! Jednak ja nie będę się dziś chwalić swoimi wypiekami (to muszę dopracować) i ilością skonsumowanych pączków (w tym roku zjadłam mniej niż statystyczny Polak, ale Tomasz nadrobił za mnie). Bohaterem mojej dzisiejszej opowieści będzie piec …
Jest takie schronisko w Bieszczadach – moje ulubione, do którego trafiłam właśnie przez piec. Szukając warsztatów dla dzieci z pieczenia chleba znalazłam zdjęcie pieca, w którym się zakochałam. Uznałam, że miejsce gdzie się on znajduje musi być niesamowite i koniecznie muszę tam jechać. Pojechałam i okazało się, że jest to jedno z piękniejszych schronisk, a piec stał się moim marzeniem. Zrozumiałam, że piec nie tylko daje ciepło i możliwość gotowania, ale jest sercem i duszą domu. Gromadzi wokół siebie przyjaciół, jest świadkiem rozmów, wyznań, kłótni, planów i jest najważniejszym miejscem w chacie.
Dziś jestem szczęśliwą posiadaczką pieca z prawdziwym ogniem i blachą, na której mogę upichcić placki i zapiekanki, na której stoją stare garnki pełne wody…  Nie jest to mój wymarzony gliniany piec z zapieckiem, z miejscem do robienia chleba, ale od czegoś trzeba zacząć… i można na nim zrobić pyszną pizze.

PS: Placki, które są przygotowywane na zdjęciu to proziaki. Przepis jest prostu i proporcje zawsze robię z głowy, dlatego podam tylko składniki: mąka, kefir (albo jogurty naturalny, maślanka) i troszkę sody (zwykle daję 1 łyżeczkę), sól.

piec - proziaki
Smacznego!

One Comment to “Piec, czyli zamiast przepisu na pączki”

  1. Dorota

    piękne nastrojowe ciepłe miejsce stworzyłaś, a te chlebki wyglądają obłędnie czy będziesz tak miła i podzielisz się przepisem jak je stworzyć 🙂 ?

    Reply

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.