dziecko w chacie

Dzieci w las!

Wrzesień przyszedł trochę z zaskoczenia. Tak długo czekałam na wakacje i lato w chacie, a już zaczyna się rok szkolny. Hania poszła do przedszkola, a my z Ignasiem będziemy odkrywać uroki miasta. Przyszedł czas na krótkie podsumowanie. W tym roku letni pobyt w Pałoszówce był dla nas bardzo monotonny i trochę „nudny” – nie zrobiliśmy nic ciekawego i wielkiego w oczach człowieka dorosłego. Ja i Tomek większość czasu spędziliśmy na staniu. Na staniu przy motylku, przy kwiatku, przy drzewku, przy mrówce…. czasem udawało nam się przespacerować do następnego krzaczka, kamyczka, patyczka. Nie byliśmy nigdzie dalej niż na Cyrli, czy w Makowicy. Cały nasz czas był dostosowany do dzieci. Nasze potrzeby wędrowania, spacerowanie po górach ograniczyły się do haniowych kroków, a czas do ignasiowch karmień. Wydaje Wam się pewnie, że to trochę smutne i ciężkie. Rzeczywiście, czasem były nerwy i niecierpliwość. Człowiek musi zapomnieć o swoich potrzebach. My uwielbiamy chodzić na długie spacery. Jednak teraz jest czas dzieci i czas odkrywania świata z nimi.

Dzieci w las!

Nie wiem może to ja wyszukuję takich informacji, ale wydaje mi się, że coraz popularniejsze robi się wysyłanie dzieci w naturę! Powstają leśne przedszkola, blogi o tej tematyce, w internowanych sklepach można nawet za dużą cenę kupić kawałki lasu do zabawy, są grupy ludzi, którzy taplają się w błocie (w środku miasta!!!). Dzieci najlepiej rozwijają się na łonie przyrody i nie potrzeba na to pieniędzy. To jest coś o czym moja mama i pewnie każda mama przed erą smartfonów wiedziała. Technologia nie jest najlepszą rzeczą jaką możemy zaoferować małemu dziecku, a nawet nastolatkowi. Niestety we współczesnym świecie i z tym dzieci muszą się oswajać, żeby potem móc mądrze z tego korzystać.

W chacie posyłanie dzieci w naturę, las wychodzi naturalnie. Trzeba tylko dostosować tempo, otworzyć oczy na rzeczy, które dla nas już dawno stały się niewidoczne i nauczyć się mówić o tym, co dla nas już dawno jest oczywiste i niestety często zapomniane.

Hania już wie, że to goryczka i że jest pod ochroną.

Ja i Hania chodzimy kupować… uwielbiamy zakupy w pobliskim hipermarkecie. Nie potrzebujemy tam pieniędzy, dojeżdżamy tam autem, które napędzane jest wyobraźnią, a czasem to pociąg czy kareta dla księżniczek i jest tam wszystko co tylko zapragniemy. Wracamy z pełnymi plecakami i brzuchami, bo jest tam restauracja.

Hania jest również posiadaczką kilku nieruchomości. Najpiękniejsza to rezydencja pod modrzewiami z wielkim tarasem, z którego rozpościera się widok na dolinę Popradu. W tym domu jest również salon, sypialnia, kuchnia i łazienka.

A zadaniem rodziców jest wejść w ten świat i zobaczyć więcej…

Dzieci nie potrzebują wiele

Większość naszych zabawek mieszka w półkach i kątach. Za to patyki i kamyki zajmują krzesła, stoły i honorowe miejsca. Najlepsze przedmioty do zabawy to te, które wymagają wyobraźni. I w ten sposób często na spacerach gadaliśmy do kamienia, który oprócz tego, że był niezawodnym telefonem nie wymagającym ładowania, był aparatem fotograficznym i wyświetlaczem bajek. Niestety zdjęć nie udało się nam wywołać, bo nikt w PL nie zna się jeszcze na tak zaawansowanym sprzęcie.

i o to jest! Super nowoczesny bez potrzeby ładowania baterii i zawsze z zasięgiem… aaa i najważniejsze – dzieci od niego nie głupieją, a wręcz przeciwnie rozwijają swoją wyobraźnię 🙂

Mama gapa nie zabrała Ignasiowi żadnej zabawki… ale wystarczyło trochę bibuły, sznurka. … i tak minął letni czas w chacie. A już chciałabym powiedzieć: Dzieci w las! i dorośli też ;).

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.