chata górska, ludzie, wdzięczność

Wczoraj zakończyliśmy sezon 2019 w chacie. Czas na małe posumowanie. Były to naprawdę udane miesiące, które trochę mnie zaskoczyły. Nauczona poprzednimi latami nie oczekiwałam zbyt wiele, a dostałam bardzo dużo – chata pełna ludzi i dobrze spędzony czas w lesie.

chata pełna dzieci
Wygibasy na polanie

Nie nastawiłam się na długie wędrówki. Już umiem dostosować się do dzieci i czerpać z tego radość. Nigdzie nie gonię, nie spieszę się i słucham czego chcą. Na pewno udało się zrealizować więcej niż w tamtym roku, ponieważ Ignaś już jest starszy. Byliśmy kilka razy na basenie w Piwnicznej, pojechaliśmy na Radocynę, wjechaliśmy kolejką na Jaworzynę Krynicką i Hanka zdobyła na własnych nogach Makowicę.

Dzieci natury

Już dawno pogodziłam się z faktem, że niewiele zrobimy przy chacie, bo nie ma czasu, pieniędzy, chęci, wiedzy, bo są dzieci i inne wymówki. A w tym roku udało się zrobić studnie (wielki sukces mojego męża) i zorganizować kanapę do naszego pokoju, co trochę poprawiło nasze życie małżeńskie, bo możemy w końcu spać razem. Miłe zaskoczenie!

Chata pełna cudowności

Dochodzę do najważniejszej sprawy, o której dziś chce napisać. To był pierwszy rok, w którym chata była naprawdę pełna ludzi. Zdarzało się, że czasem musiałam komuś odmówić z powodu braku miejsca.

Pałoszówka istnieje już ponad 4 lata i to był jej czwarty sezon. Dlaczego dopiero teraz? Myślę, że wiadomość o nas powoli rozchodzi się po świecie. Docieramy do nowych osób przez znajomych, którzy u nas byli i przez fb. Chętnie wracają do nas osoby, które już nas poznały i odważyły się przyjechać. W poprzednie wakacje Ignaś był bardzo mały i to trochę spowodowało, że byliśmy w chacie bardziej sami. Ten sezon rozpoczął się od razu nowymi znajomościami. Odwiedziło nas mnóstwo osób z dziećmi, co było fantastyczne, bo Hanka miała towarzystwo. Ignaś też bardzo się dzięki temu wyrobił. Było to widać jak w miniony weekend bawił się z Hanią i Jasiem, który przyjechał do nas z tatą.

Gdzie poznawać nowych ludzi? Jak pielęgnować stare znajomości?

Wiele osób zastanawia się gdzie zawierać nowe przyjaźnie. W pewnym wieku, gdy już nasze życie się ustabilizuje, mamy mało takich okazji. Często też, niestety zaniedbujemy ludzi, których już znamy długo i dobrze. Z powodu braku czasu, czy po prostu nie mamy powodu, aby się odwiedzić. Nasza chata jest cudownym miejscem, które daje nam czas i pretekst do spotkania. Jest też wspaniałą okazją do poznawania nowych ludzi. W tym roku to się udało i przerosło moje oczekiwania.

chata pełna gości

Dziękuję wszystkim naszym gościom za współtworzenia atmosfery chaty. A do tych, którzy mieli w tym roku przyjechać, a tego nie zrobili, uśmiecham się szeroko i puszczam oko z myślą, że niedługo będziemy otwierać kolejny sezon 2020.

chata pełna magii
chata górska, ludzie, wdzięczność

Ostatnie dni skłoniły nas z Tomkiem do pewnych refleksji. Zastanawialiśmy się u kogo w domu czujemy się swobodnie. Ze smutkiem stwierdziliśmy, że nie mamy za dużo okazji, aby czuć się u kogoś „jak w domu” czy właśnie zupełnie inaczej. Rzadko chodzimy w gości,a może nie tak często jakbyśmy chcieli. Na szczęście w ten weekend udało nam się nadrobić zaległości i mieliśmy gościnny czas – za co dziękujemy! Sami staramy się zapraszać do siebie. Niestety z powodu małego mieszkania nie da się zorganizować większej imprezy. Zdarzały się duże spotkania, ale wtedy nie było jeszcze dzieci. One mimo tego, że są najmniejsze zajmują najwięcej miejsca.

Mamy za to ogromne szczęście i możemy zapraszać do naszej chaty w górach, dzięki czemu nasze życie pełne jest nowych i starych spotkań.

gościnny dom

Co się stało z „chodzeniem w gości”?

Pamiętam z dzieciństwa, że kiedyś chodziliśmy z mamą i tatą do ich znajomych. Potem coraz rzadziej rodzice wychodzili. Teraz są właściwie zapraszani tylko na imprezy rodzinne. Dziwiło mnie to. Teraz widzę, że aby tak się nie stało trzeba bardzo, bardzo o to dbać. Właściwie jest to trudne.

Dlaczego nie jest to łatwe?

Zabrzmię banalnie: jednym z powodów jest czas. Niektórym naprawdę trudno go znaleźć np. nam w czasie wiosennym i letnim, bo nie nas w Krakowie. Za to mamy mnóstwo czasu dla Was w chacie – zapraszamy!

Kolejny równie ważny, ale dla mnie osobiście strasznym powodem są pieniądze. Są ludzie, którzy nie organizują spotkań w domu, bo to kosztuje. Trzeba coś przygotować, kupić i wydać kasę. Niestety coraz mniej jest popularne, że każdy coś przynosi. Przykre, ale naprawdę ktoś mi kiedyś powiedział, że nie lubi zapraszać gości, bo to kosztuje. Może to i lepiej. Nie wiem czy byliście kiedyś na kolacji, na której wszystko było wyliczone i to u bogatych ludzi.

Przyczyną nie zapraszana gości może być mały metraż. Coś o tym wiem, bo za każdym razem jak obmyślamy plan na imprezę rocznicową (z okazji rocznicy naszego ślubu) to z niej rezygnujemy, bo nie chcemy nikogo pominąć, a wszyscy przyjaciele się nie zmieszczą w naszym mieszkaniu.

Na koniec chyba najpoważniejszy powód coraz rzadszego organizowania spotkań w domu to obecny styl życia, czyli każdy dla siebie. Coraz bardziej nie lubimy wpuszczać ludzi do naszego życia. Mamy FB i Internet i doskonale wiemy co u kogo się dzieje. W mediach możemy też pokazywać tą lepszą wersje swojego życia, bo np. jak możemy zaprosić kogoś, gdy nie mamy tego idealnego porządku, który zawsze pokazujemy na Instagramie.

Jest jeszcze zmęczenie, które powoduje, że czasem nam się nie chce.

Gdzie czujemy się swobodnie?

Gdy zadaje sobie takie pytanie zawsze wracam do mojej pierwszej wizyty u Magdy i Maćka w Starej Farmie, jeszcze w Męcinie Małej. Weszłam do ich domu i od razu poproszono mnie o to, aby usiadłam z nimi i lepiła pierogi. Poczułam się jak w domu.

Jest wiele miejsc, gdzie czuje się dobrze. Wśród nich są moje ulubione agroturystyki, ale akurat tam gospodarze robią to niejako zawodowo i zwykle są mistrzami gościnności. Mam też zwykłe domu, mieszkania moich przyjaciół i znajomych, gdzie jest mi miło i swobodnie. Nie decyduje o tym wystrój, piękna zastawa, drogie wyposażenie czy wyśmienite jedzenie, ale otwarci ludzie, dla których wyżej wymienione powody nie istnieją. Na szczęście są jeszcze tacy ludzie.

Ja też jestem osobą, która ogólnie czuje się dobrze z innymi ludźmi i myślę, że umiem zmieszać dystans i być na luzie. Chociaż nie zawsze.

Gościnny człowiek, czy gościnny dom?

To jak bardzo gościnny jest dom, zależy od człowieka, który tam mieszka.

Na koniec najważniejsze

Mam nadzieje, że u nas czujecie się swobodnie. Większość osób odwiedzających naszą chatę to już nie goście, ale osoby, które współtworzą dom, o którym marzę. Dziękuję! Razem tworzymy gościnność Pałoszówki!

gościnny dom
gościnny dom