miłość

Niepostrzeżenie wkradł już się luty… wszedł z deszczem i cały w kolorach szarości, dobrze, że jest miłość. To kolejny luty, w którym trzeba napisać o najważniejszej sprawie na świecie. Dziś zaczyna się dobry czas – Tydzień Małżeństw, czyli cykl spotkań dla małżeństw w różnych miastach w Polsce, w tym w Krakowie. Idea organizatorów jest mi bardzo bliska, bo ja też wierzę w siłę małżeńskiej miłości. Wiem, że ślub jest szansą na rozwój, a nie końcem dobrego.

małżeństwo to szansa na rozwój

Słuchałam wczoraj jednym uchem audycji o tym, że jest kryzys małżeństw. Coraz mniej ludzi decyduje się na ślub i jest coraz więcej rozwodów. Te dane nie potwierdzają mojej teorii o tym, że małżeństwo to cudowna sprawa. Niektórym wydaje się, że wchodząc w prawdziwą relację muszą wyrzec się siebie, swojej wolności. Jesteśmy coraz bardziej samotni i zagubieni… jest to trudna sprawa i zmiany, które zachodzą na świecie pogłębiają ten stan.

Miłość to postawa do siebie, świata, drugiego człowieka i Boga. Można mieć wiele miłości w sobie nie będąc w związku, ale to trudne. Jednak znacznie bardziej skomplikowana i smutna jest sytuacja, gdy jesteśmy w nieodpowiedniej relacji. Wtedy jest najtrudniej o miłość, bo jak kochać świat, gdy ktoś niszczy naszą podstawę – miłość do siebie. Popatrzcie nawet miłość do dzieci jest utrudniona… bo jak mamy wychowywać, gdy sami się nie kochamy i siebie nawzajem. Znacie takich dorosłych (albo sami nimi jesteście), którzy nigdy nie wiedzieli przytulonych rodziców, nie czuli ich wzajemnego szacunku, zaufania, wychowali się bez poczucia bezpieczeństwa jakim jest stabilna rodzina. Dlatego w całych moich rozważaniach o małżeństwie założeniem będzie, że są to dobre i odpowiednio dobrane pary, taka sytuacja prawie idealna (bo nie ma idealnych małżeństw).

Z mojego doświadczenia (dobrego!) wiem, że poważny związek nie odbiera wolności. Jest szansą na rozwój. W takiej sytuacji miłość wzrasta.

Gdy jesteś sam to najczęściej szukasz miłości, partnera. Jeśli jesteś dojrzałym człowiekiem to wiesz, że najpierw trzeba pokochać siebie, aby móc wejść w dobry związek. Wiesz, że jesteś pełnowartościowym i niezależnym człowiekiem i nie szukasz potwierdzenia swojej „fajności” w innej osobie. To jest pierwszy krok w drodze do udanej relacji.

Rozwój w małżeństwie

Spotykasz tą jedyną osobę i wchodzisz w małżeństwo (to w wielkim skrócie). Jeśli to prawdziwa miłość, Twój wybór i wierność decyzji to z każdym dniem kochasz bardziej. Nie szukasz już miłości, bo ją masz i możesz się skupić na pracy nad nią i rozwojem. Małżeństwo nie zabiera niezależności, Twojej osobowości, wolności, ale daje szansę prawdziwego rozwoju bez tych wzlotów i upadków, kolejnych prób z Tindera, poszukiwań. Możesz się skupić na wzroście i jakości relacji, a nie szukaniu. Twoja miłość rozszerza się dalej, przekracza małżeństwo i możesz kochać swoje dzieci, swoich przyjaciół i świat. To najprostsza droga do prawdziwej miłości. Oczywiście w bardzo uproszczonym świecie…

Za tydzień Walentynki – zróbcie sobie prezent, bo jesteście pierwszą osobą, którą macie do kochania! A ja życzę Wam odwagi w wchodzeniu w tylko dobre relacje!

Z wyrazami miłości,

Justyna, która chyba przesadziła z tym coachingiem 😉 😛 albo za dużo gada z mężem, z którym czyta Covey…