chata górska

Znam wielu ludzi osobiście, dużo czytam o takich osobach, którzy rzucili wszystko i zaczęli od nowa w górach. Lubię takie historie i zawsze budzą we mnie mieszane uczucie. Zaczynam zastanawiać się co jest ze mną nie tak? Trochę im zazdroszczę, trochę ich podziwiam i trochę zastanawiam się czy mówią całą prawdę. Czemu ja nie przeprowadzam się w góry? Zawsze o tym marzyłam. Może boję się realizacji tego celu. Czy przeprowadzka w góry mnie przerasta?

A może chodzi o pieniądze…

Myślę, że to jest pierwsza sprawa, która przychodzi do głowy zwykłemu człowiekowi jak czyta o takich spektakularnych wyprowadzkach z miasta na wieś. Na to potrzeba dużo pieniędzy. My chatę kupiliśmy za średnią kwotę – małą jak porównasz z cenami mieszkań w Krakowie, dużą jak o niej po prostu pomyślisz. Ciekawym na pytanie ile zawsze odpowiadam. A skąd mieliśmy tyle? To efekt Tomkowego oszczędzania przed ślubem, naszego wspólnego życia i życzliwości osób, które mogły nam pożyczyć. A ile jeszcze potrzebujemy? Bardzo, bardzo dużo. Remont chaty, stodoły, budowa warsztatu, ogrodzenia, drogi, sauny i wiele innych to kwoty na razie niewyrażalne. Wiem jednak, że powoli i cierpliwie uda się.

Wiem, że na pytanie dlaczego nie wyprowadzamy się z Krakowa odpowiedzią nie są pieniądze. Mamy możliwości finansowe. Sprzedajemy mieszkanie w mieście, dokładamy oszczędności i stać nas na to, aby metodą gospodarczą i przy dużym nakładzie własnych sił ogarniać podstawowy remont, tak aby dało się żyć i prowadzić małe gospodarstwo agroturystyczne.

chata w górach przeprowadzka w góry

strefa komfortu

Przeprowadzka na wieś, w góry to wyjście z strefy komfortu. To takie oklepane hasło, ale czy prawdziwe. Bo czy komfortowe jest stanie w korkach?

Nasza strefa komfortu z Tomkiem jest dość mało komfortowa. Ciasne mieszkanie w mieście, ale zawsze tak żyliśmy. Nie przeszkadza nam to, chociaż mamy zamiar to w najbliższym czasie zmienić. Nie dlatego, że nam się w dupach poprzewracało, ale dla dzieci, żeby miały swoje miejsce w swoim pokoju. My wiemy jak to żyć bez przestrzeni i jakie to ważne. W Pałoszówce mamy bardzo dużo własnej przestrzeni. Wyjdę z chałupy i mam las, zieleń tylko dla moich oczu. Mogę myśleć, odpoczywać. W chacie żyjemy w małym pokoju, a to mniej niż w mieście, ale to czasem jest fajne.

spacer przeprowadzka w góry

Nasz poziom życie też nie jest tak wysoki jakby mógł. Oboje pochodzimy z rodzin, gdzie nie było za dużo pieniędzy, więc umiemy oszczędzać i nie mamy potrzeby wychodzić 2 razy w tygodniu na obiad do miasta. Nie potrzebujemy też super auta, czy drogich gadżetów.

Stała pensja to chyba jedyny aspekt miejskiej, a może bardziej korporacyjnej strefy komfortu, który rzeczywiście może przytrzymać w mieście. Jednak stała pensja (stała praca) to jest pewien brak wolności oraz często praca dla kogoś. Zawsze jest coś za coś.

Chyba jednak w naszym być czy nie być w górach nie chodzi o komfort. Może o wygodę naszych dzieci.

Nie przeprowadzka w góry – to o co naprawdę chodzi?

Często o tym myślę. Często zadaję sobie pytanie: czy jestem szczęśliwa tu i teraz? To jest prawdziwy powód naszego nie rzucania wszystkiego i naszej nie wyprowadzki w góry. Jesteśmy szczęśliwi. Nie ma w nas desperacji. Tomek bardzo lubi swoją pracę na etacie, ma porządny, dobry i zgrany zespół. Lubi swoich współpracowników, a i ja mam do nich pełne zaufanie, gdy Tomek idzie z nami na piwo. Lubimy swoje życie w mieście, tak samo jak lubimy perspektywę i możliwość wyprowadzki. Mamy wspólne, ważne cele. Chcemy sprawić, aby dzieci były szczęśliwe. Za jakiś czas wyremontujemy chatę, a potem się wyprowadzimy. A może życie zaskoczy nas zupełnie czymś innym. Boży plan jest nieodgadniony.

miszmasz

Do grobowej deski … jakbyście przejrzeli moje zeszyty z matematyki w szkole podstawowej to było tam mnóstwo kolorowych ramek, w których znajdują się ważne matematyczne prawdy i właśnie ten napis. O dziwo, niektóre z nich pewnie będą mogła wydrapać sztywną ręką na drewnianych ścianach mojej trumny… (przepraszam, ale to nie ta bajka, bo ja się skremuję, właśnie po to, żeby nic nie wydrapywać).

Chciałoby się tak piękne wspomnienia, ważne chwile otoczyć ramką i napisać DO GROBOWEJ DESKI …

NIEPAMIĘĆ

Kilka dni temu patrząc na swoje dzieci stwierdziłam, że nie pamiętam jak Hania była w wieku Ignasia… To takie uczucie jakby zawsze była taka duża. Zapomniałam też ciężkie początki i te piękne chwile jak wakacje nad morze. Pomyślałam, że to przez te nasze problemy i strach tego nie pamiętam. Zaczęłam przypominać sobie Ignasia rok temu i musiałam sięgnąć po album. To on był takim mięciutkim, śpiącym bobasem!!! Dobrze, że mam bloga, bo mogę przeczytać o tym jaka byłam wtedy szczęśliwa. Ciągle jestem i to nawet coraz bardziej.

Czy to dzieci zabierają nam pamięć?

Dzieci uświadamiają nam jak bardzo szybko zapominamy. Umiejętność prędkiego niepamiętania mają wszyscy ludzie, a nie tylko rodzice. Czy pamiętasz jaka byłaś rok temu? A Twój mąż – przecież wciąż wydaje Ci się taki sam. Dopiero jak popatrzysz na zdjęcie zobaczysz, że przybyło mu zmarszczek, ubyło trochę włosów, a Ty byłaś szczuplejsza i miałaś piękniejsze włosy. Popatrz na swoich rodziców. Oni są jakby zawsze w tym samym wieku. Aż trudno uwierzyć, że moja mama była młodsza ode mnie, gdy ja byłam w wieku Hanki. Są na to dowody – zdjęcia z piękną i młodą mamą.

widok do grobowej deski

Dzieci zabierają nam czas…

Dzieci uświadamiają nam jak bardzo szybko biegnie czas. Nie wiem jak mija Wam czas. Poczucie czasu jest bardzo subiektywne. Myślę, że jednak wszystkim ucieka dość szybko i nie ma tu znaczenia czy ktoś jest rodzicem. Po prostu po dzieciach bardziej widać upływ czasu, bo one zmieniają się znacznie szybciej niż my i to w sposób spektakularny.

Ale życie może upływać wolniej…

Dzieje się tak, gdy nasze życie jest smutne. Szczęśliwe życie będzie biegło szybko i intensywnie. I niech Wam biega wesoło po łąkach i zielonych stokach DO GROBOWEJ DESKI!

chata górska, miejsca

Gdyby las miał płeć to na pewno byłby kobietą…

Jesień kojarzy mi się z lasem. Gdy myślę jesień widzę jeża, żółte liście i koszyk z grzybami. A w lesie widzę leśnika w mundurze. W swojej głowie najczęściej w lesie widuję mężczyzn. A przecież las jest kobietą. Może to całkiem naturalne, bo gdy wyobrażam sobie piękną damę to na około niej stoją panowie i adorują. Do lasu ciągnie mężczyzn. Po co tam idą? Po przygodę i po zdobycz.

Do lasu chodzą kobiety. Chodzą po zioła, jagody, kwiaty i pokazują drzewa swoim dzieciom. Kobiety najpiękniej uczą lasu. Mnie nauczyła go moja mama. Kobiety najlepiej rozumieją las, widzą go sercem.

las
Poranek i las… od razu lepiej się wstaje

Las jest najlepszym coachem

Osoby, które mnie znają wiedzą jak bardzo nie lubię trenerów osobistych. Już Wam o tym pisałam. Nie potrzeba gadania, snucia motywujących, oczywistych prawd, ale trzeba Everestu. Każdy musi przeżyć coś wielkiego, co nauczy go żyć. To jestem ja… są osoby, które czasem potrzebują, aby ktoś nimi potrząsnął. Czy musi to być coach? Pewnie dla niektórych tak, bo lepiej się czują jak komuś zapłacą albo będzie to ktoś zupełnie z zewnątrz. Mi wystarczy dobry przyjaciel, a czasem rozmowa z kimś obcy – ile razy rozmowa w szpitalnym korytarzu z innym rodzicem stawiała mnie do pionu. Gdy było bardzo źle szukałam księdza. Tak, wiem, co on wie o życiu… nie jest mężem, ojcem i żyje pod kloszem. Dlatego może stanąć obok i popatrzyć na to obiektywnie. Każdy patrzy przez pryzmat własnego życia, własnego małżeństwa, rodzicielstwa. Ej, Justyna – Miało być o lesie!

W codziennym życiu moim najlepszym doradcą jest las. Wystarczy, że wyjdę na spacer wśród drzew i już wiem. Las zabiera moje złe emocje, uspokaja mnie i daje rozwiązania. Szkoda, że tu w mieście jestem tego pozbawiona. Tu idę pojeździć na rowerze i to też pomaga.

Las daj siłę

Las uczy nas odwagi, daje siłę do pokonywania własnych lęków. Kiedyś bałam się być w lesie sama. Dziś bardzo to lubię.

Myślę, że nie chodzi o sam las. Ważna jest przyroda. Czas spędzony w naturze jest dla człowieka najlepszym lekarstwem na wszystko. To taki powrót do korzeni, do prawdziwego domu. Współczesny człowiek zapomina o tym, że jest częścią przyrody. My też jesteśmy naturalni… tylko wydaje nam się, że jesteśmy ponad to. Wmawiamy sobie, że potrafimy być lepsi i tworzymy wielkie rzeczy tj. samochody, komputery. Tylko czy to jest dobre dla świata, dla nas?

Wróćmy do lasu… Jesienią będzie ku temu wiele okazji, bo można zbierać grzyby i kolorowe liście.

ludzie, miszmasz, wdzięczność

Mija pierwszy tydzień przedszkola, szkoły. Dzieci na pewno weszły już w nowy rytm. Szybko się przystosowują. Wakacje zostały już tylko miłym wspomnieniem. A ja myślę, o tym jak szybko biegnie czas. Niedawno witałam lato.

Myślę o sobie jako uczennicy. Kiedyś mówiono mi, że jeszcze będę chciała wrócić do szkoły. Nigdy w życiu! Szkoła do mnie wraca w złych snach np. budzę się i okazuje się, że powinnam być już w szkole albo nie mogę trafić do odpowiedniej klasy. Szkoła dla mnie nie była straszna, nie miałam problemów z nauką. Mam większość miłych wspomnień, złe już zapomniałam. Mimo to sny ze szkołą nie są przyjemne. Szkoła jest dla mnie tak bardzo odległa…

Słyszałam w radiu, że najszczęśliwszy są ludzie w wieku 34 lat. Zgadzam się z tym. Ja prawdziwe szczęście osiągnęłam po 30. Wiem czego chce, pogodziłam się z sobą i nie martwię się tak bardzo tym co inny myślą. Ile bym dała, aby zawsze mieć te 32-36 lat, a nie jak to mówią, że kobieta zawsze ma 18 lat.

Czas mija…

Jutro mija już 6 lat od kiedy jestem żoną, a 10 września Hanka będzie miała już 5 lat, Ignacy też już taki duży… Czas biegnie coraz szybciej. Kiedyś myślałam, że to gadanie starszych ludzi, ale tak na prawdę jest. Trzeba go dobrze wykorzystać i być szczęśliwym każdego dnia.

Myślę, też o mijających ludziach

Może tak wracam do szkoły, bo w czerwcu spotkałam się po 20 latach z moją matematyczką. Starsza Pani przejęła mnie ciepło, wspomniała i snuła plany. Miałyśmy kilka wspólnych pomysłów związanych z moją pasją do naturalnych kosmetyków i z wisiorami, w które zaangażowałam się z siostrą. Pani Basia nauczyła mnie matematyki i miłości do niej. Jak bardzo smutno mi się zrobiło, gdy dowiedziałam się o jej śmierci (14.08.2019). Ta żywotna i energiczna kobieta była ciężko chora. O tym też mi opowiadała i o nowej terapii i o tym, że się nie podda… i tak mijają ludzie i ich czas. Pani Basia zostawiła po sobie bardzo dużo.

czas mija
Justyna, Krynica Zdrój, 2008

Ludzie mijają na róże sposoby… jedni po prostu są nam postawieni na drodze tylko na chwilę, a inni odchodzą bez powodu. Mam kilka takich osób w swoim życiu, za którymi tęsknie, ale z różnych powodów nasz czas już minął. Czasem przestajemy się z kimś widywać bez przyczyny (brak czasu nie jest dobrym powodem), albo jej nie rozumiemy. Może już nie jesteśmy potrzebni. Takie nie odzywanie się pogłębia. Człowiek myśli, że nie zadzwoni, bo głupio tak po miesiącach, latach i co ja powiem. Tu musi zadziałać los i przypadkowe spotkanie.

Na szczęście ciągle w życiu ktoś się pojawia… i ciągle jest czas na życie, czas na miłość! Pięknego września Wam życzę!!!

czas mija
Tomasz, Pałoszówka, 2016
chata górska, dziecko w chacie, ludzie

Miało nie być tego wpisu. Niestety siedzę w mieście ze skręconą kostką, więc mam stabilny dostęp do Internetu. Postanowiłam tu zajrzeć. Mam nadzieję, że szybko wrócę do chaty. Mieliśmy z Tomkiem wiele urlopowych planów. Życie jak zwykle je weryfikuje po swojemu. W tym roku pewnie trzeba będzie odpuść sobie bazę namiotową albo zmienić na inną, dostępną autem np. Radocyna. Zawsze jest jakieś alternatywa… a z resztą Radocyna to takie cudowne miejsce, że powinno być u mnie na pierwszym miejscu. Ach i ten ukochany Beskid Niski!!! Teraz czekają mnie wakacje z Tomkiem i mam nadzieje, że w górach. Może troszkę łagodniej niż marzyliśmy.

Moja skręcona kostka postanowiła to zrobić w bardzo dobrym momencie, czyli właściwie już po wszystkich gościach, którzy ubarwiali mi czas, w którym ja mam wakacje w chacie, a Tomek siedzi w pracy w Krakowie. To dobry moment na małe podsumowanie i odpoczynek.

wakacje, widok

Wakacje z gośćmi

Sezon 2019 rozpoczął się bardzo dobrze. Odwiedziło nas sporo nowych osób i tych, których nie widziałam od lat. Dobrze mieć takie miejsce, które może stać się pretekstem do spotkań z osobami, do których dawno się nie odzywałam, a cały czas są w moim sercu (np. kuzynka z Mazur, którą kiedyś widywałam co rok, Kasia, z którą prowadziłam firmę, Asia – koleżanka przewodniczka, Julia, która była w Pałoszówce już trzeci raz i dobrze pamięta jeden z pierwszych naszych pobytów w chacie i jedyny sylwester). Jeszcze na kilka takich osób czekam i myślę, że one o tym wiedzą!

Właściwie przez cały ten czas ktoś ze mną był. Odwiedziło nas też sporo dzieci, co bardzo cieszy Hankę i Ignasia. Byłam też dzień i noc z dziećmi sama w chacie. Okazało się to przeżycie mało straszne, ale dość smutne… Doskwierała mi trochę samotność. Jednak jest to moje małe osiągnięcie: przezwyciężyłam swój strach.

Mam też jeszcze jeden wakacyjny sukces, dla osobiście bardzo duży. Nauczyłam się jeździć w terenie autem i mogę spokojnie zjechać do sklepu czy po gości.

wakacje, samochód

Jak to funkcjonuje?

Dobrze to działa. Zwykle…

Zasada jest taka, że wszyscy mają się bardziej czuć jak w domu, niż jak w gościach. W praktyce oznacza to, że oprócz dotrzymywania sobie towarzystwa, pomagamy sobie i razem prowadzimy chatę. Gotujemy, sprzątamy, czasem jakąś mamę odciążymy, aby mogła w samotności wziąć prysznic. Nie jestem w stanie zajmować się gośćmi jak w normalnej pełnoprawnej agroturystyce. Taki też był zamysł chaty i naszego obecnego życia w Pałoszówce. Czy nam to wyszło? Trochę tak. Ja i tak jestem osobą, która lubi gotować, sprzątać i zajmować się domem i nie mam z tym problemu. Robię to szybko i odruchowo, czasem ciężko za mną nadążyć. Byli gości, którzy bardzo mi pomagali… i tylko o tych tu wspomnę.

Dziękuję za cudowny czas!!!

I jeszcze garstka magicznych widoków:

chata górska

Chciałabym jak najwięcej czasu spędzać w chacie, szczególnie latem. Jest to też ważne dla dzieci. Letnie dni są cudowne, bo naprawdę większość czasu jesteśmy na zewnątrz. Zupełnie inaczej wygląda granica między domem, a przyrodą w chacie niż w mieście. Otwieram drzwi i jestem na polanie w lesie – magia. W Krakowie otwieram drzwi i widzę klatkę schodową, wychodzę z bloku i co?? – betonowy chodnik i parking. Znowu te alejki w parku… Na Kretówkach nigdy mi się nie nudzi. Przyroda każdego dnia jest inna, daje mi same cudowności.

Zapraszam Was do tych cudowności. Jeśli nie macie wakacyjnych planów to chętnie Was przygarnę do chaty. Będzie mi raźniej i milej, niż samej. Jestem też gotowa przezwyciężyć swój strach i zostać w chacie sama z dziećmi. Nie jest to więc desperackie wołanie o towarzystwo, ale miłe zaproszenie!

TERMINY

Możecie przyjechać w weekendy. Planuję organizowanie rodzinnych wycieczek, wiec trzeba się upewnić czy jesteśmy. Można też wpadać spontanicznie, ale trzeba się liczyć z tym, że może nas nie być (dobrze wcześniej zadzwonić 693 623 036). Będzie mi szczególnie miło jak odwiedzicie nas w tygodniu (od 15 lipca do 15 sierpnia). Od 15 sierpnia też będziemy w Pałoszówce, ale mamy pewne plany związane z Tomkowym urlopem (możecie się podpiąć np. basen w Piwnicznej, wycieczka rowerowa, wypad na Gorc, jakaś baza namiotowa w Beskidzie Niskim).

Gdzie? Jak i po co?

  • DOJAZD

Do Rytra można przyjechać pociągiem, autobusem i samochodem (są parkingi bezpłatne i można tam zostawić auto na dłużej). Z dworca PKP na polanę Kretówki prowadzi czerwony szlak. Polana Kretówki to pierwsza bardzo widokowa polana na tej cześć czerwonego szlaku. Do polany dochodzi niebieski szlak gminny z Młodowa (do nas trzeba jeszcze zejść w las, ale najczęściej po gości wychodzimy na polanę).

Odległość i czas dojścia

Z dworca PKP trzeba przejść 2,4 km i pokonać 365 m przewyższenia. Doświadczonemu piechurowi zajmie to 1 godzinę, a z bagażem i z dzieckiem – 1,5 do 2 godzin. Jeśli podjedziesz autem do parkingu przy tablicy Popradzki Park Krajobrazowy (Zazamcze) to z tej trasy zostaje tylko 1,4 km i 297 m podejścia.

Jeśli odpowiednio się z nami umówicie i z jakiegoś powodu nie dacie rady wejść na górę możemy po Was zjechać (albo po Wasze bagaże).

  • CHATA – WARUNKI

W chacie jest prąd, bieżąca woda (ciepła – jest prysznic), w pełni wyposażona kuchnia (dużo garnków, można jeść z pięknych ceramicznych talerzy z Włocławka), duża łazienka, biała izba i mieszkalne poddasze. W kuchni zwykle gotuje się na tradycyjnym piecu, ale w upały korzystamy z płyty grzewczej i piekarnika elektrycznego. Na poddasze prowadzą strome schodu i dzieci muszą bardzo uważać. Podobnie jak na tarasie, który nie jest zabezpieczony (może wymyślę coś na ten rok). Gości przyjmujemy na poddaszu – są tam trzy łóżka i łóżeczko dla dziecka. W sumie to na poddaszu tylko się śpi, większość życia toczy się w kuchni i na zewnątrz. Chata jest położona na małej polanie w lesie.

  • GOTOWANIE

Gotujemy i sprzątamy razem. Zasada jest taka, że każdy coś ze sobą przynosi i korzystamy z tego razem. Kuchnia to serce domu, dlatego staram się, aby każdy czuł się w niej jak u siebie.

  • FINANSE

W chacie mieszka sowa, która zbiera pieniążki na remont chaty… Jeśli masz ochotę możesz coś wrzucić.

CHATA ZAPRASZA! MY ZAPRASZAMY!

rodzina
Beskid Sądecki, chata górska, dziecko w chacie

a tam ciągle nie ma nas…. To mój 101 wpis. Przeoczyłam 100 wpis na jakieś poważne smęty. Poprawiam się i będę świętować swoje pisanie w 101 tekście. Jest powód do radości, bo mam takie swoje miejsce w wielkim Internecie, w którym zamieszkała część mojego zielonego serca. Temat dzisiejszego wpisu będzie lekki i majowy: lato i nasze rodzinne wycieczki!

Rodzinne pozowanie na polanie, Kretówki, 2018

lato 2019 – rodzinne wycieczki

Przygotowuję dla Was kilka ciekawych propozycji. Razem z Karpacką Duszą organizujemy wyjazdy rodzinne w góry. Pochwalę się, że jest to jedno z moich marzeń, które zrealizuję z Wami w tym roku.

Zapraszamy (na razie można do nas dołączyć na FB, a potem już na szlaku):

Każda wycieczka będzie łączyła w sobie wędrowanie po górach (dostosowane do małych dzieci, również tych w nosidłach, chustach), zabawy dla dzieci i warsztaty (np. skarby zatopione w mydle – wykonanie mydełek glicerynowych, kąpielowe szyszki – musujące kule do kąpieli z szyszką, warsztaty zielarskie). Będę miała okazję do zarażenia Was moimi pasjami: czas w górach, w przyrodzie i wykorzystanie natury w kosmetykach i nie tylko. Wszystko tak zorganizowane, aby było miło i rodzicom i dzieciom.

Wycieczki w okolicach chaty (Odkrywanie ryterskich skarbów, wycieczka ma literę E) można połączyć z dłuższą wizytą w naszej chacie. O warunkach i zasadach jakie panują w naszym domu pisałam tu.

Rodzinne wycieczki – tata z Hanią, Beskid Niski, 2015
Odpoczynek na szlaku, Gorce 2017
Na wieży widokowej, Mogielica, 2018
Rodzinne wycieczki – w drodze na Koskową Górę, Beskid Makowski, 2018

Lato 2019 – poszukujemy przyjaciela chaty

Na sezon letni będę szukać towarzystwa. Nie chcę być sama w chacie z dziećmi. Tomek ma tylko kilka tygodni urlopu, a ja chciałabym całe wakacje siedzieć w przyrodzie. Przyznam się, że troszkę boję się być w lesie sama z dziećmi i jest to również dość nierozsądne. Jeśli sami macie ochotę lub znacie kogoś kto chciałbym kilka dni pomieszkać w górach to zapraszam! Może to być osoba (lub osoby: rodzina, para, grupa przyjaciół) w każdym wieku, która pomoże mi trochę w codziennych sprawach i po prostu spędzi z nami czas. Musi lubić dzieci 😉 i być uczciwa. Ja mam duże zaufanie do ludzi i bardzo bym chciała, aby tak pozostało. Za pomoc ofiaruję dach nad głową, wspólne gotowanie, nocne rozmowy, spacery i świeże powietrze. Szczególnie poszukuję kogoś na terminy: 14-18.07, 21-25.07, 28.07- 1.08 i 11-14.08. Zapraszamy!

Chata zaprasza w całej swojej zieloności!
dziecko w chacie, miszmasz

Może zdziwi Was ten wpis… Jest maj, właśnie mija ostatni dzień bardzo długiego weekendu. Powinno być zielono, wesoło, z relaksem i z wieloma zdjęciami, a ja napisałam: słabość. Będzie to inne spojrzenie na ten temat. Nie będę pisała o walce, ale o tym, że czasem trzeba pogodzić się ze słabością.

Niewiele mam w pamięci chwil, gdy godziłam się ze swoją ułomnością. Jestem człowiekiem, który raczej się nie poddaje. Szczególnie noszę w sercu jedno takie wydarzenie. Na obozie wędrownym w Grecji zdobywaliśmy najwyższy szczyt Olimpu – Mitikas 2918 m. n.p.m. Musieliśmy podzielić się na dwie grupy: osoby, które wejdą na szczyt i część, która jest słabsza i zdobędzie nieco niższe Skolio 2911 m. n.p.m., ale zdecydowanie łatwiej dostępne. Ja postanowiłam poprowadzić grupę, która nie zdobędzie najwyższego szczytu. Najgorsze w tej sytuacji było dla mnie przyznanie się, że mogę nie dać rady i utknę w połowie drogi z przerażeniem. Musiałam się przyznać przed ludźmi, na których mi zależało i dla których zawsze miałam być silną Dżasti. Czasem trzeba pogodzić się z własną słabością, aby nie narażać innych. Wiele mnie to nauczyło. A po za tym mieliśmy super ekipę i bardzo miło wspominam masakryczne zejście asfaltem zakończone słoikiem nutelli.

SŁABOŚĆ MATKI

Każda matka ma pewną słabość do swojego dziecka i nie chodzi tu o to pozytywne znaczenie. Myślę o wadzie, którą mamy i z którą musimy walczyć każdego dnia. Naszą ułomnością są nasze wybujałe oczekiwania wobec dziecka. Tak bardzo bym chciała, żeby moja Hanka skakała po górach jak kozica. Najchętniej zabierałabym ją wszędzie, ale wiem, że nie da rady. Jest to spowodowane jej ciężkimi początkami, jej zdrowie nie pozwala na długi wysiłek. Nasz kwietniowo-majowy weekend przeplatał się słońcem z deszczem. Najchętniej nie zważając na pogodę zrealizowalibyśmy swój plan, który i tak był dostosowany do dzieci, ale nie na deszcz. Ignacy i tak zaliczył w chacie gorączkę. Patrzę czasem na zdjęcia na FB i oglądam 3,5 latki zdobywające szczyty, śpiące w chustach półroczne niemowlęta w Tatrach i mi smutno… muszę się pogodzić z humorami dziecka i być może jego słabością. Trzeba zaakceptować to, że Hanka nie będzie biegać po górach. Muszę walczyć ze sobą, gdy wracamy ze spaceru, dopiero gdy go zaczęliśmy. Hanka chce pobawić się wodą, ziemią, trawą pod chatą, a nie znowu chodzić. Dziecko wie co dla niego najlepsze.

Czasem warto posiedzieć na przełęcz

Za słabościami trzeba walczyć, ale są chwile, które wymagają od nas pogodzenia się z nimi. Jedną z nich jest sytuacja, gdy nasza walka może narazić innych na niebezpieczeństwo czy nieprzyjemności. Drugą okolicznością są słabości, które nie są nasze. Nie wolno na siłę wymagać od innych, aby na naszą prośbę, dla naszego szczęścia, szli na przód. To my musimy zwolnić, szczególnie, jeśli chodzi o dzieci.

Dla nas powolna wspinaczka, dla Hanki wyczyn, pierwsze wakacje w chacie 2016
pozdrawiamy! jakoś ciężko o nasze wspólne zdjęcie z ostatniego pobytu w chacie 😉
i Hanka ze smokiem 😉 a jak! to też walka z swoim strachem
miszmasz, wdzięczność

Jak niedawno pisałam o swoich 30 latach, a dziś już 32 lata za mną. Wydaje mi się, że niewiele się zmieniło. A gdyby tak nakręcić film o moim życiu to trwałoby to pewnie 90 minut, ale byłoby ciekawe. Tak jest ze zmianami, nie zauważamy ich. Patrzysz na zdjęcie sprzed 10 lat i dopiero wtedy widzisz.

32 lata tak wiele i tak bardzo mało

bo czym jest ten czas w stosunku do historii świata – kroplą. Jednak w opowieści mojego życia to bardzo wiele. Nie wiadomo kiedy przeczytam ostatnią kartkę i zamknę książkę. Miało być pozytywnie. Ale to też jest dobre. To, że nie wiem ile czasu mam przed sobą pozwala mi żyć cudnie tu i teraz. Nie odkładam szczęścia na potem.

Mam urodzinowy wniosek: życie jest krótkie. Naprawdę. I trzeba wybierać. Życie jest trudne. Nie da się robić tych wielu rzeczy, na które mam ochotę, naraz. Wychowanie dzieci zajmuje właściwie 30 lat Twojego życia (podobno macierzyństwo jest trudne tylko przez pierwsze 30 lat) i raczej nie da się tego przełożyć na potem (niektórzy próbują, ale z różnymi skutkami). Można to godzić z wieloma sprawami, ale np. z remontem starej chaty w górach na razie nie (przynajmniej w naszym przypadku). Z robieniem pieniędzy też trudno to połączyć. Można, ale ponosi się ogromne koszty (a właściwie ponoszą je dzieci). Wiecie co jest najgorsze… jak człowiek nie wie co chce wybrać i miota się kilka lat. A dziś łatwo się zagubić. Kiedyś było trudniej się zawieruszyć, bo każda kobieta wychodziła za mąż i rodziła dzieci i nawet się nie zastanawiała czy to chce robić. Dziś mamy wybór i nie wiem czemu jest coraz więcej samotnych ludzi. Przecież każdy chciałby wybrać życie z kimś, z ludźmi, w rodzinie. Są pewne wyjątki, aby potwierdzić regułę.

Życie jest piękne

Krótkość naszego pobytu na tym świecie i jego trudności sprawiają, że życie jest piękne. To co kruche, delikatne i trudne do realizacji budzi zachwyt.

Życzenia urodzinowe

Życzę sobie samych dobrych wyborów i kolejnych tak fantastycznych 32 lat! A Wam umiejętności podejmowania decyzji i trwaniu w dokonanych wyborach – dobrych wyborach!

PS: To 99 wpis 😉 wow!!

wdzięczność

Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Szczęścia. A jutro Pierwszy Dzień Wiosny i chyba nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Ale czy na pewno? Szczęście to sprawa, której ludzie w każdych czasach, w każdym miejscu poświęcają najwięcej czasu. Właściwie to poświęcają całe swoje życie. Robimy wszystko, aby być szczęśliwym. Czym jest to szczęście? Już o tym pisałam i to pewnie kilka razy.

A chata już niedługo będzie wyglądała tak zielono…

Łatwo mi pisać o szczęściu, bo mam dobre życie. Urodziłam się w kochającej rodzinie, jestem zdrowa, nie miałam problemów z nauką, mam wspaniałego męża i cudowne dzieci. Czy mogę pisać o szczęściu? Łatwo być radosnym i zadowolonym w mojej sytuacji. Czy na pewno? To co Wam wyżej napisałam jest efektem mojej pracy nad sobą i dziękowania każdego dnia za życie (praktyka wdzięczności). Skupiam się na tym co mam. Lista rzeczy, których nie mam byłby bardzo długa, ale o tym nawet nie myślę.Jak to jest, że są ludzie, którzy po ludzku mają wszystko i są nieszczęśliwi. Z drugiej strony mamy osoby biedne, chore, które potrafią cieszyć się z niczego. Może to kwestia charakteru. To byłby straszne, bo oznaczałoby, że są ludzie, którzy z gruntu będą nieszczęśliwi. Zgodzę się jednak z tym, że niektórym przychodzi to łatwiej. W końcu na świecie są optymiści i pesymiści.

Trudno dziś o właściwą definicję szczęścia i sukcesu. Ludzie szukają go w różnych rzeczach dobrych i złych. Gonią, łapią za ogon i nigdy nie są zadowoleni.

A szczęście to…

Szczęście to na pewno życie w zgodzie ze swoim powołaniem. To coś co jest w nas zawsze. Szczęście nie trzeba szukać. Należy je odnajdywać w swoim sercu każdego dnia na nowo. To kwestia pracy nad sobą. Gdzieś coś w duszy mi jeszcze podpowiada, że to również życie z Bogiem. A może to przede wszystkim to.

Zostawiam Was z pytaniem o Wasze szczęście. Podziękujcie za to co macie.

ja mam dwa takie szczęścia
a właściwie to trzy – najważniejsze!!