wdzięczność

W moim życiu wydarzyło się wiele niemożliwych rzeczy. Zacznę od rzeczy dobrych i błahych, bo właśnie od małych rzeczy zaczynają się duże. W ostatnim czasie udało mi się zrealizować dwie sprawy, które jeszcze jakiś czas temu wydawały mi się niemożliwe.

Jazda samochodem

Od wielu miesięcy mówiłam, że zacznę jeździć samochodem. Jednak nie wierzyłam w to. Ciągle odkładałam naukę, bo się bałam. Prawo jazdy zrobiłam 13 lat temu i na tym zakończyłam karierę kierowcy. Udało mi się pokonać to niemożliwe i dziś jeżdżę samochodem. Jeszcze nie sprawia mi to przyjemności, ale daje mi dużo satysfakcji i ułatwia codzienne sprawy. Dalej lubię autobusy, bo uważam to za ekologiczną formę transportu i jazda komunikacja zbiorową daje mi chwilę wytchnienia (szczególnie jak jadę bez dzieci). Jednak w czasie, w którym na świecie szleje wirus, przerzuciłam się na samochód całkowicie.

Niemożliwe odchudzanie

Po każdej ciąży twierdziłam, że schudnę. Aż do momentu, w którym zaakceptowałam siebie, uznałam, że waga ciała nie jest taka ważna i oddałam swoje ukochane ciuchy sprzed ciąż koleżanką. W końcu większe osoby są szczęśliwsze, bo mogą podjadać i nie myślą ciągle o jedzeniu. Niemożliwe jest, abym tak się katowała. Chcę żyć normalnie. Dziś pochwalę się i napiszę to publicznie: jest mnie 10 kg mniej… Dokonałam niemożliwego. Trzeba było zmienić coś w swojej głowie, dobrze się nastawić i okazało się, że nie chodzę bardzo głodna i zła. Jest mi lepiej, bo uwolniłam się od słodyczy, alkoholu i przegryzek. Nie jestem też na diecie. Od czasu do czasu zjem pizze, makaron, pierogi i schabowego. Jem po prostu mniej i liczbę kalorię (1600). Mam nadzieję, że dzięki temu efekty utrzymają się na dłużej. Nie jestem stęskniona za jakimś pokarmem, bo jem to na co mam ochotę (czasem nawet coś słodkiego, ale to się nie opłaca przy liczeniu kcal).

Wydawało by się, że to niewielkie osiągnięcia. Pokonywanie małych słabości daje pewność i jesteśmy lepsi w większych rzeczach. To tak jak z naszym Everestami, które są coraz wyższe. Mój pierwszy Everest też wydawał się nie do zdobycia.

Sprawy, które wydają się niemożliwe, ale zależą tylko od nas zawsze są do zrobienia!

Zdrowia, moi drodzy! Mam nadzieje, że niedługo będę mogła zorganizować zgromadzenie w chacie! Tęsknie :*

Bez kategorii

Za oknem nie widać dziś wiosny, ale wiem, że zaraz przyjdzie… Tak samo jak wierzę w to, że niedługo się zobaczymy. W obliczu tego co dziś dzieje się na świecie normalne sprawy okazują się niezwykłe. Może to pozwoli nam po powrocie do normalności bardziej doceniać codzienność, możliwość rozmowy z drugim człowiekiem, spacery w dużej grupie bliskich nam osób i siedzenie w klasie na lekcji. Tylko nie wiem czy do stanu z przed pandemii wrócimy. Boje się konsekwencji izolacji, strachu, kryzysu gospodarczego…

Już dziś widzę jak podejrzliwie patrzą na siebie ludzie i jak bardzo nas to podzieliło. Są też piękne postawy – pomaganie starszym, czy przygotowywanie posiłków dla lekarzy, szycie maseczek itd.. W sumie zwykle się skupiam na tym co dobre, a dziś jestem pełna obawy. Bardziej widzę wzajemne obwianie się, zalecane stronienie od ludzi i nikt się nie uśmiecha, jakby to też przeniosło korona wirusa. Społeczeństwo podzieliło się na spacerujących i siedzących w domu… i nawzajem obrzuca się błotem. Jest jeszcze jeden smutny aspekt – donoszenie na siebie, na fb pełno komentarzy o tym, że starsi ludzie wychodzą, że dzieci są na podwórku i nawoływanie do tego, że trzeba ich siłą pozamykać w betonowych klatach zwanych mieszkaniami. Przecież każdy ma swój rozum.

Słyszę też w radiu o przypadkach okłamywania lekarzy, sanepidu, służb i wydaje mi się to karygodne i złe… a potem myślę o kwarantannie, o policji, która może wejść do domu w każdym momencie bez powodu i karze 30 tys. zł i zaczynam trochę rozumieć. Zastanawiam się nad tym, co bym zrobiła jakbym bez podstawianie (zapewne w moim mniemaniu) została zamknięta w domu i straszona karą. Co musi się stać, aby system postawił przede mną podejrzenia? A może ten post wystarczy i korona wirus rzucił mi się na mózg? Pewnie za kilka dni i tak nas wszystkich zamkną w domu i będę musiała codziennie chodzić do sklepu albo wypożyczyć psa od sąsiadki, aby nie zwariować. Zabawne ostatnio ktoś zauważył, że potrzeby psa są respektowane, a człowieka, który do normalnego funkcjonowania też potrzebuje spaceru, już nie…

Myślę o tych wszystkich ludziach, którzy z dnia na dzień stracili pracę i czasem jedyne źródło utrzymania… i zastanawiam się nad tym czy słusznie. Ja jestem w komfortowej sytuacji i być może nie powinnam się wypowiadać.

Nie wiem co o tym myśleć. Czuje się jak człowiek średniowieczny, bo niby media na bieżąco mnie informują, ale ja nie wiem co jest prawdą i gdzie jej szukać… Życzę sobie i Wam, abym moje obawy były bezsensowne… i że wszystko co się dzieje ma na celu nas chronić, a to ja jestem dziś niemądra.

PS: Chciałam Wam napisać o moich planach na czas, gdy wyjdzie słońce… ale inne słowa same wyszły spod klawiatury, a nie to miałam na celu. Chyba jednak to tu zostawię, a to co miałam dziś opowiedzieć napiszę jutro (albo w najbliższym czasie)! Będzie już pozytywnie.

miejsca, miszmasz

Wiem, że zima w tym roku nie dopisała. To jest właśnie taki najgorszy czas, bo większość trudnych zimowych aspektów i tak zostaje, a człowiek nie jest wynagrodzony przez trzask śniegu pod butem, widok magicznych płatków, wieczorne spacery na górkę i zjazdy na sankach. Mamy tylko smog, ubieranie, rozbieranie i myślenie, czy dziecko jest ubrane odpowiednio do pogody. Zimowe miesiące bez śniegu tracą trochę urok.

Mamy swoje sposoby na zimę, ale czasem jest mi ciężko. Bardzo tęsknie za chatą, ale zrezygnowaliśmy z zimowego chatowania. Tęsknie też za latem i wygrzewaniem się na polanie. Jednak w tym roku nie czekam na wiosnę! Rok temu czekałam i okazało się, że wiosna i lato przyszły bardzo szybko i równie prędko minęły. Czas gna do przodu, więc ja uczę się nie czekać, ale cieszyć danym dniem. To naprawdę wymaga ode mnie wiele pracy. Jestem osobą, która lubi aktywności na zewnątrz i działam trochę na słońce… czasem szarość dnia odbiera mi energię.

Zimowe miesiące i miejskie atrakcje

Szukając wczoraj pomysłu na dziś stwierdziłam, że nie jest to łatwe. Kraków daje nam wiele możliwości i jest w czym wybierać i w czym się pogubić. Miasto też jest dość drogie. Czeka nas ogromny wydatek, więc zwróciłam na to uwagę. Większość atrakcji po prostu dość dużo kosztuje (a część z nich nie jest warta takich cen, bo trwa krótki, albo jest byle jaka (przygotowana na zasadzie byle zarobić)) i jeszcze fajnie zjeść obiad na mieście (dla 4 osób).

Można zrobić to niskobudżetowo. Moje ulubione wyjścia to Kopiec Piłsudskiego, Kopiec Krakusa wraz z wędrówką po Podgórzu, czy po prostu spacer bulwarami wiślanymi. Jednak czasem jest taka pogoda, że chcemy się schować pod dachem, a chodzenie po galeriach handlowych uważamy za mękę, a nie przyjemność.

Co udało się zobaczyć?

W tą sobotę wybraliśmy muzeum klocków lego HistoryLand. Tomkowi bardzo się podobało, a mi jako mamie małych dzieci zdecydowanie mniej. Nasze dzieci okazały się za małe, aby podziwiać i zrozumieć wystawę (np. bitwę pod Grunwaldem, czy obronę Westerplatte). Podczas tej zimy najlepiej wspominam nasze wyjścia do teatru Groteska – doskonały pomysł na zimowe miesiące. Zakończyliśmy ten teatralny sezon z wynikiem 4 – 3 przedstawienia razem z dziećmi i jedna nasza randka na „Mistrzu i Małgorzacie”. Uwielbiam też spacery po Krakowie, gdy jest słonecznie. Udało nam się zaliczyć koło widokowe nad Wisłą i to się bardzo podobało całej rodzinie.

Zimowe miesiące i górskie wyprawy

Tej zimy w każdym miesiącu odwiedziliśmy nasze ukochane góry. W grudniu sami z Tomkiem zdobyliśmy Jałowiec w Beskidzie Żywieckim, w styczniu byliśmy całą rodziną w Gorcach, a mi udało się wyrwać na wyjazd kursu Przewodników Beskidzkich 2019-2021. W tym miesiącu również bez dzieci byliśmy na Koziarzu w Beskidzie Sądeckim (tak, to ta góra od Kaczyńskiego). Do chaty pojedziemy w marcu. Mam nadzieje, że jeszcze pod czas kalendarzowej zimy.

Morsowanie – dla nas zupełnie nowa, zimowa atrakcja

Tej zimy zrealizowałam jeszcze jedno marzenie. Dzięki siostrze Tomka i jej mężowi zmotywowaliśmy się i poszliśmy morsować. Udało nam się to na razie dwa razy, ale myślę, że stanie się to naszą, stałą, zimową atrakcją albo nowym sportem ekstremalnym. Dla mnie coś super!

zimowe miesiące to doskonała okazja na morsowanie

Kochani, cieszcie się każdym dniem! Wiem, że czasem to trudno, ale warto nad tym popracować…. życie jest tylko jedno!

PS: Dobrze, też znaleźć sobie coś miłego do robienia w domu. My ostatnio wkręciliśmy się z dziećmi w budowanie z klocków lego. W wolnej chwili zajmuję się jeszcze jednym pomysłem i piszę posty i tworzę prezenty.

miszmasz

Dziś jest do mnie ważny dzień i jutro też. Te dwa święta w moim życiu bardzo ze sobą się łączą. 21 lutego obchodzimy Międzynarodowy Dzień Przewodnika. 22 lutego jest Dzień Myśli Braterskiej. Ta data nie jest przypadkowa – 22 lutego 1857 r. urodził się gen. Robert Baden-Powell – twórca skauting oraz w 1889 jego żona Olave Baden-Powell. Jest to święto wszystkich harcerzy na całym świecie. Zastanawiacie się co ma wspólnego przewodnik z harcerstwem? Ja nauczyłam się przewodnictwa w drużynie harcerek.

przewodnik, autokar
Gdzieś na wycieczce w Zamościu, 2017

Harcerstwo – styl życia

Już dawno nie miałam na sobie munduru harcerskiego i chyba już go nie założę. Zamieniłam mundur na czerwony polar przewodnika. Jednak zawsze będę harcerką. Dla mnie to sposób życia. Znam harcerzy, którzy nigdy nie byli zrzeszeni w organizacji harcerskiej. To podstawa otwarta na świat oraz innych ludzi, odważna i szukająca rozwiązań. To życie zgodnie z naturą i wiele przydatnych umiejętności. To w harcerstwie zdobyłam swój pierwszy Everest i potem już wszystko było proste. Zawsze będę druhną, nawet gdy będę Wam nalewała kolejny kieliszek wina na tarasie w chacie… Bardzo mnie denerwowało w moim szczepie, że całą harcerskość sprowadzało się do nie picia alkoholu (ale to temat na inny dzień). W „Puszczańskiej Braci” nauczyłam się bycia przewodnikiem i jestem nim każdego dnia dla moich dzieci, męża, przyjaciół.

mama przewodnik
Mama – Przewodnik Beskidzki

Przewodnik beskidzki

Harcerstwo doprowadziło mnie na kurs przewodnika górskiego i do podążania za marzeniem i kupna chaty. Przewodnik turystyczny to również styl życia. Jest nim człowiek otwarty na piękno świata, które umie dostrzec i pokazać innym. Przewodnik będzie otwarty na innych ludzi, ich potrzeby. Z bardziej przyziemnych cech – musi wykazać się umiejętnością szybkiego uczenia i reagowania. Powinien mieć charyzmę i być kreatywny. Oczywiście mówię o ludziach z pasją, a nie z papierem. Nie każdy zawodowy opowiadacz będzie dobrym przewodnikiem.

Myślę, że przewodnik ma wiele harcerskich cech.

W Dniu Przewodnika życzę wszystkim osobom, którzy czują się przewodnikami dla grup turystycznych, dla swoich dzieci, znajomych, drużyn, współpracowników – harcerskości, a za nią idzie odwaga, energia i chęć do życia, do poszukiwań nowych dróg, Everestów…

Jutro, w Dniu Myśli Braterskiej wszystkim osobom, które w sercu czują się harcerzami, życzę, aby byli dobrymi przewodnikami dla swoich rodzin, przyjaciół, drużyn.

miłość

Początek lutego to dobry moment, aby napisać o miłości… Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Tu chyba nie ma ekspertów, bo kto może mianować się znawcą kochania. Czy będzie to ktoś kto pokochał raz na zawsze, a może ktoś kto poszukiwał i przeżył wiele miłości? A może ktoś kto na miłość patrzy z boku jak ksiądz?

Ja należę do grupy, która kochała wiele razy i często myliłam miłość z czymś zupełnie innym. To była długa, kręta droga zanim wybrałam właściwą ścieżkę.

MIŁOŚĆ Z PODZIWIANIA

Byli w moim życiu mężczyźni, którzy mi imponowali… Było to w sumie gdzieś na końcu drogi. Zakochiwałam się w przewodnikach, którzy cudownie opowiadali i robili niesamowite rzeczy. Zakochałam się w gitarzyście, którego podziwiałam za to z jaką pasją brał w ręce gitarę i śpiewał z zamkniętymi oczami przy ognisku na bazie namiotowej na Głuchaczkach… Serce mi szybciej biło do rycerza, którego podziwiałam za miłość do damy jego serca… Chociaż coś tu nie pasowało, bo odwzajemnił moje uczucia, na szczęście na odległość i na krótko (ale dedykował mi w radiu romantyczne piosenki i to było piękne).

Dziś wiem, że miłość to nie tylko podziwianie…

KOCHANIE Z SAMOTNOŚCI

To chyba najczęstszy i najsmutniejszy rodzaj pseudo miłości…. wynika ze strachu przed samotnością. To też przeżyłam i było mi bardzo potrzebne. Nauczyłam się, że lepiej być samej, niż z byle kim… Może dzięki temu zaczęłam bardziej kochać samą siebie i doceniać swoje życie samo w sobie niezależnie od tego czy ktoś w nim jest.

Tylko osoba, której dobrze jest samej ze sobą, może prawdziwie kochać.

ROMANTYCZNA MIŁOŚĆ

To miłość, która przytrafia się całe życie w różnych niespodziewanych momentach… O niej piszą poeci i śpiewają piosenkarze. To jest to uczucie z filmów, która przyprawia nas o ból brzucha i motyle. To ta pierwsza miłość, którą tak łatwo pomylić. To ona potrafi rozczarować, zranić, a nawet zniszczyć małżeństwo i doprowadzić do zdrady. Jednak jest to przede wszystkim ta miłość, która jest małą częścią prawdziwej miłości.

U mnie ta miłość objawia się zachwytem… Czasem patrzę na Tomka i czuję zachwyt i myślę: TO JEST MÓJ MĄŻ! TO NIEMOŻLIWE!

Tomek moja miłość

JEDYNA MIŁOŚĆ

Tu nie ma jednej recepty… Jakakolwiek jest Twoja jedyna miłość, ale jeśli myślisz o niej w kategorii cudu to jest właśnie TO! Niezwykłe jest to, że dwoje ludzi spotyka się w tym jedynym dla siebie dobrym momencie i to zauważą i już razem piszą swoją historię. Na tą jedyną miłość składa się wiele rzeczy i spraw. Samo uczucie nie wystarczy. Musi tu być miejsce na zachwyt i codzienne życie, na poczucie humoru i rękaw do wytarcia łez. Do tej miłości przygotowały nas doświadczenia, lata, które pozwoliły nam dojrzeć i ludzie, na których mogliśmy się uczyć. Nasza miłość to wybór, wolność, praca i podziw.

KOCHAJĄCA POSTAWA DO ŚWIATA

Nasza miłość ma jeszcze jedną cechę. Jest to otwartość na świat. Chyba dlatego powstała chata, która bardzo lubi gości i to miejsce w Internecie. Dziwną jesteśmy parą. Z jeden strony zapatrzeni w siebie, a potem idziemy na Bal Przewodnika i każde bawi się osobno, bo trzeba z innymi pogadać. Dajemy sobie dużo wolności, ale nie lubimy być osobno, więc nie korzystamy z tego często.

Za 10 dni Walentynki. Podarujcie sobie dobry czas!

Życzę Wam takiej miłości – cudu!

wdzięczność

Ostatnio ktoś zadał mi pytanie: Skąd to masz? Skąd masz w sobie szczęście? … chwila na zastanowienie i jest pierwsza myśl: po prostu jest we mnie, ale jest to też wynik mojej pracy nad sobą. Słowem kluczowym na dobre życie jest wdzięczność. Ale zacznę od początku.

Bycie szczęśliwym jako cecha charakteru

Tu niektórych zasmucę. Myślę, że są ludzie, którzy mają predyspozycje do bycia szczęśliwym. Są to ludzie prości, skupieni na świecie, nie szukający problemów. Wiem coś o tym, bo sama jestem takim człowiekiem (stąd moją pierwsza odpowiedz na zadanie pytanie, że mam to w sobie). Znam też osoby, z którymi jestem blisko, które mają zupełnie na odwrót – komplikują, są przewrażliwione na swoim punkcie, łatwo je zranić. Myślę, że widzą i czują więcej niż ja, mają głębsze życie duchowe, ale to nie ułatwia im życia. Potrafią też pewnie być bardziej współczujący. To piękne, ale czeka ich większa praca w drodze do szczęścia.

wdzięczność - uśmiech dziecka
Hello, World!

WDZIĘCZNOŚĆ – najlepsza recepta

Jakbym była psychologiem to każdemu smutnemu człowiekowi, który by do mnie przyszedł zapisywałabym na recepcie dwie rzeczy:

  1. WDZIĘCZNOŚĆ – dziękuj każdego dnia za to masz. Jeśli wydaje Ci się, że nie masz nic to dziękuj za dwie zdrowe nogi, które mogę Cie zaprowadzić gdzie tylko zapragniesz, za uszy, którymi możesz słuchać dobrej muzyki, za oczy, które mogą patrzyć na piękno świata. Dziękując przyciągasz to co dobre.
  2. LAS – idź do lasu, codziennie spaceruj w naturze!

Życiowe okoliczności

Życiowe okoliczności są najtrudniejsze, bo czasem nie zależą od nas. Łatwo mi pisać o szczęściu i wdzięczności, bo mam naprawdę udane życie. Spełniam swoje marzenia! Mam cudownego męża, wspaniałe dzieci. Mam chatę w górach, robię piękne rzeczy, w mojej głowie jest wiele fantastycznych pomysłów na przyszłość. A gdzie jest druga strona? Pewnie nie mówię całej prawdy. Macie mnie! Nie mówię o złych sprawach, bo staram się nie myśleć o nich. Mam gorsze dni i są rzeczy, których nie mogę robić, a chciałabym.

W niedzielę byliśmy w Gorcach na sankach. Na zdjęciach widać, że było super. Przyznam się Wam, że to ostatni wyjazd w góry zimą w tym sezonie. Niestety Ignacy kompletnie nie docenia piękna zimy, przepłakał 3/4 wycieczki i nawet nie doszliśmy do schroniska. Było mi bardzo przykro, ale nie będę się długo martwić, bo mamy jeszcze tak wiele innych planów na zimę. Zawsze jest ciemniejsza strona. Wdzięczność ma nam pomóc, aby skupiać się tylko na tym co dobre. Wiem, że opisałam Wam drobiazg…

A co z wielkimi sprawami? A co, gdy ktoś zachoruje? Gdy ktoś zdradzi, przestanie kochać? Nie wiem… Wiem tylko, że pracując nad swoją codziennością będziemy silniejsi w wielkich rzeczach. Mam cudowne życie, ale przeżyłam w nim chorobę dziecka, koniec miłości, stratę wiary w siebie, jakiś rodzaj beznadziei. Chociaż moja historia wydaje mi się banalna wobec opowieści życia niektórych z Was. Każdy jest inny, ale każdy jest stworzony do bycia szczęśliwym!

Życie z Bogiem

Muszę o tym napisać, bo życie z Bogiem wyleczyło mnie ze strachu, że stracę to co mam. Głęboko wierzę w to, że Bóg stworzył nas do radości i nie ma zamiaru nam jej odbierać. My na prawdę możemy być szczęśliwi.

Gdybym była psychologiem to na mojej recepcie Bóg byłby na pierwszym miejscu, potem wdzięczność i las…

wdzięczność za życie
ludzie, miłość, wdzięczność

Dziś są urodziny mojego męża – Tomasza… Kończy 34 lata, jest w najlepszym wieku. Dla mnie zawsze będzie w najlepszym wieku i w najlepszym czasie. Zawsze piękny, młody i kochany. A może nie młody i to będzie najcudowniejsze. Życzę sobie i jemu, abyśmy razem mogli się zestarzeć i być już nie młodzi, ale w najlepszym wieku. Rok 2019 był dla nas bardzo dobrym czasem.

Kochanie! Życzę Ci dziś spełnienia marzeń, życiowej energii i abyś zawsze był taki uśmiechnięty jak jesteś. Aby kolejne lata dodawały Ci doświadczenia, mądrości życiowej, radości i nigdy nie odbierały wiary w ludzi i tej pewności, że wszystko jest na swoim miejscu! Dziękuję!

my, rok 2019

TO BYŁ ROK 2019

Jest za co dziękować. To był dobry czas. Chata okazała się miejscem pełnym ludzi, rozmów. Po trochę udało mi się stworzyć to o czym marzę w miarę możliwości jakie daje nam Pałoszówka. Ma to być miejsce, w którym można sobie wszystko ułożyć i ruszyć dalej w życie z siłą i pozytywną energią.

W 2019 nasze rodzicielstwo stało się łatwiejsze… bardziej ułożone i bardziej szanujące potrzeby każdego członka naszej rodziny. Dzieci nas nie ograniczają. My potrafimy się dostosować do Hani i Ignasia, ale nie rezygnujemy z siebie. Nasze dzieci są w najlepszym wieku i już zawsze tak będzie.

Moja sytuacja zawodowa nie zmieniła się za bardzo. Postawiłam przed sobą nowy projekt i robię z Kasią piękne wisiorki. Nie narzekam na brak pracy, lubię swoje życie w domu i rolę gospodyni i bardzo szanuję to, że czasem mogę zrobić coś innego np. poprowadzić warsztaty kosmetyczne. Dzięki temu cały czas się rozwijam nie tylko jako mama, ale też jako człowiek i kobieta.

2019: my i inni ludzie

Pisałam Wam już o tym, że chata daje nam możliwość poznawania nowych osób i troszkę weryfikuje nasze stare przyjaźnie. W 2019 poznaliśmy wiele, nowych cudownych osób i liczę na to, że na dłużej zatrzymają się w naszym domu, życiu.

My i góry!

W tym roku było dużo gór! Odwiedziliśmy też trochę innych miejsc, niż tylko chata… Mamy jeszcze jedno ulubione schronisko – Koliba na Łapsowej Polanie. Udało się nam pobyć na Radocynie, zdobyć Mogielicę, Turbacz, a Hania zdobyła swoją pierwszą odznakę turystyczną – Dziecięcą Górską Odznakę Turystyczną „W GÓRY” PTTK w stopniu brązowym. Mamy już plany na kolejne wyprawy!

Zaczęliśmy też zwiedzać zamki, bo to nowa pasja Haneczki.

PS: Ja mam jeszcze swoje osobiste, małe osiągnięcia 🙂 albo duże, bo wydawały mi się niemożliwe. Zaczęłam jeździć samochodem. Udało mi się też trochę schudnąć i to nie będąc na diecie. Zmieniłam (wciąż zmieniam) swoje nastawienie i nawyki żywieniowe, jem mniej i czuję się bardzo dobrze.

miejsca

Pisałam kiedyś o tym, że moje serce jest zielone i pewnie bardziej pasuje do naturalnego krajobrazu, a nie do miejskiej szarości. Wiecie też, że moje serce jest szczęśliwe, gdziekolwiek jest. Szczególnie zimne miesiące spędzamy w Krakowie, ale mam kilka sposobów na miasto i dzięki nim jest mi tu dobrze.

czas na miasto Kraków

Zanim przejdę do aglomeracji miejskiej to namawiam Was, aby jak najwięcej czasu spędzać na łonie natury i bez smogu! Z dziećmi jest to jak najbardziej możliwe (tutaj znajdziecie moje propozycje). Przyznam się jednak, że wolę górskie wędrówki, gdy jest ciepło. Dlatego trzymam Tomka urlop na lato. Wiem, że na pewno czeka nas trochę zimowych wyjść, ale zdecydowanie będzie ich mniej niż tych wiosenno-letnio-jesiennych.

sposób na miasto - przerwa w górach
HALA KRUPOWA – listopad 2019

KRAKÓW – czas na miasto!

Od miesiąca chata jest zamknięta, a ja jeszcze nie czuję wielkiej tęsknoty (tylko troszkę) i nie mam więcej czasu. Każdy weekend jest zapełniony. Czekam nawet na wolną sobotę, aby w końcu posprzątać. W okresie przed świątecznym mam też dużo pracy – robię prezenty, pomagam Św. Mikołajowi, a tym roku rozkręcam jeszcze nasze naszyjniki. Czekam na wolną niedzielę, w którą wyjdę na miasto oglądać świąteczny Kraków.

Czas na miejskie rozrywki

Zima jest dla nas okresem, w którym korzystamy z miejskich atrakcji. Wyszukujemy ciekawych miejsc, które można zobaczyć z dziećmi. W sobotę idziemy do teatru Groteska na przedstawienie „Tygrysek Pietrek”. Ignacy będzie w teatrze pierwszy raz w życiu. Mam nadzieję, że na tym przedstawieniu nie skończy się nasza przygoda z teatrem w tym sezonie zimowym. My sami z Tomkiem idziemy na Mistrza i Małgorzatę w styczniu. Zobaczymy jak dzieci (Ignacy) zareagują i mam nadzieję, że wpiszemy to na stałe w kalendarz. Zadziwiło mnie z jakim wyprzedzeniem trzeba kupować bilety do teatru, ale to dobrze, bo świadczy to o kulturze w narodzie.

Mam też swoje ulubione muzeum – Muzeum Archeologiczne i ulubione miejsce na miejskie spacery – Wawel i nasza trasa podgórska (kładka Bernatka – rynek Podgórski – park Bednarskiego – kopiec Kraka (super na wczesny, zimowy zachód słońca!!)).

W planach mamy wycieczkę do kulkolandu (małpiego gaju, kulkowa). Takich miejsc w Krakowie jest bardzo dużo, więc można wybrać w zależności od miejsca zamieszkania. Chciałabym tej zimy odwiedzić dwa miejsca związane z klockami LEGO: Klockoland i HistoryLand mieszczący się w starym Dworcu PKP. Czeka nas też wycieczka do Kopalni Soli w Wieliczce albo w Bochni (tam nigdy nie byłam).

Planów jest dużo i na pewno się będziemy się nudzić w mieście.

Czas na miasto, zimę – pasje stacjonarne 😉

Warto w ten zimowy, miejski czas znaleźć sobie jakąś pasję, którą można rozwijać w domu. My z Hanią zawsze robimy jakieś ozdoby na choinkę i prezenty. W tym roku zrobiłyśmy zawieszki z wosku pszczelego, suszonych kwiatów, cynamonu i goździków.

Mnie w długie, zimowe wieczory ratują moje mydełka glicerynowe, kule musujące i inne naturalne mazidła. Już wiele z moich rzeczy mogę robić z Hanią i to jest super! Planuję w końcu zrobić naturalny dezodorant.

Czas na zaległe odwiedziny

Zima jest dobrym momentem na nadrobienie zaległości w spotkaniach, z tymi którzy z jakiś powodów nie dali rady odwiedzić nas w chacie.

Czas na trochę lenistwa

Może znajdzie się trochę czasu na oglądanie serialu. To już tak bardzo przyziemnie. Może uda się zwolnić w miejskiej przestrzeni… chociaż nie wiem czy potrafię.

Kochani! Pięknej zimy Wam życzę, również tej w mieście!!!

PS: Ważne! Zima to też dobry czas na snucie planów :).

Będzie się działo!

chata górska, ludzie, wdzięczność

Wczoraj zakończyliśmy sezon 2019 w chacie. Czas na małe posumowanie. Były to naprawdę udane miesiące, które trochę mnie zaskoczyły. Nauczona poprzednimi latami nie oczekiwałam zbyt wiele, a dostałam bardzo dużo – chata pełna ludzi i dobrze spędzony czas w lesie.

chata pełna dzieci
Wygibasy na polanie

Nie nastawiłam się na długie wędrówki. Już umiem dostosować się do dzieci i czerpać z tego radość. Nigdzie nie gonię, nie spieszę się i słucham czego chcą. Na pewno udało się zrealizować więcej niż w tamtym roku, ponieważ Ignaś już jest starszy. Byliśmy kilka razy na basenie w Piwnicznej, pojechaliśmy na Radocynę, wjechaliśmy kolejką na Jaworzynę Krynicką i Hanka zdobyła na własnych nogach Makowicę.

Dzieci natury

Już dawno pogodziłam się z faktem, że niewiele zrobimy przy chacie, bo nie ma czasu, pieniędzy, chęci, wiedzy, bo są dzieci i inne wymówki. A w tym roku udało się zrobić studnie (wielki sukces mojego męża) i zorganizować kanapę do naszego pokoju, co trochę poprawiło nasze życie małżeńskie, bo możemy w końcu spać razem. Miłe zaskoczenie!

Chata pełna cudowności

Dochodzę do najważniejszej sprawy, o której dziś chce napisać. To był pierwszy rok, w którym chata była naprawdę pełna ludzi. Zdarzało się, że czasem musiałam komuś odmówić z powodu braku miejsca.

Pałoszówka istnieje już ponad 4 lata i to był jej czwarty sezon. Dlaczego dopiero teraz? Myślę, że wiadomość o nas powoli rozchodzi się po świecie. Docieramy do nowych osób przez znajomych, którzy u nas byli i przez fb. Chętnie wracają do nas osoby, które już nas poznały i odważyły się przyjechać. W poprzednie wakacje Ignaś był bardzo mały i to trochę spowodowało, że byliśmy w chacie bardziej sami. Ten sezon rozpoczął się od razu nowymi znajomościami. Odwiedziło nas mnóstwo osób z dziećmi, co było fantastyczne, bo Hanka miała towarzystwo. Ignaś też bardzo się dzięki temu wyrobił. Było to widać jak w miniony weekend bawił się z Hanią i Jasiem, który przyjechał do nas z tatą.

Gdzie poznawać nowych ludzi? Jak pielęgnować stare znajomości?

Wiele osób zastanawia się gdzie zawierać nowe przyjaźnie. W pewnym wieku, gdy już nasze życie się ustabilizuje, mamy mało takich okazji. Często też, niestety zaniedbujemy ludzi, których już znamy długo i dobrze. Z powodu braku czasu, czy po prostu nie mamy powodu, aby się odwiedzić. Nasza chata jest cudownym miejscem, które daje nam czas i pretekst do spotkania. Jest też wspaniałą okazją do poznawania nowych ludzi. W tym roku to się udało i przerosło moje oczekiwania.

chata pełna gości

Dziękuję wszystkim naszym gościom za współtworzenia atmosfery chaty. A do tych, którzy mieli w tym roku przyjechać, a tego nie zrobili, uśmiecham się szeroko i puszczam oko z myślą, że niedługo będziemy otwierać kolejny sezon 2020.

chata pełna magii
chata górska, ludzie, wdzięczność

Ostatnie dni skłoniły nas z Tomkiem do pewnych refleksji. Zastanawialiśmy się u kogo w domu czujemy się swobodnie. Ze smutkiem stwierdziliśmy, że nie mamy za dużo okazji, aby czuć się u kogoś „jak w domu” czy właśnie zupełnie inaczej. Rzadko chodzimy w gości,a może nie tak często jakbyśmy chcieli. Na szczęście w ten weekend udało nam się nadrobić zaległości i mieliśmy gościnny czas – za co dziękujemy! Sami staramy się zapraszać do siebie. Niestety z powodu małego mieszkania nie da się zorganizować większej imprezy. Zdarzały się duże spotkania, ale wtedy nie było jeszcze dzieci. One mimo tego, że są najmniejsze zajmują najwięcej miejsca.

Mamy za to ogromne szczęście i możemy zapraszać do naszej chaty w górach, dzięki czemu nasze życie pełne jest nowych i starych spotkań.

gościnny dom

Co się stało z „chodzeniem w gości”?

Pamiętam z dzieciństwa, że kiedyś chodziliśmy z mamą i tatą do ich znajomych. Potem coraz rzadziej rodzice wychodzili. Teraz są właściwie zapraszani tylko na imprezy rodzinne. Dziwiło mnie to. Teraz widzę, że aby tak się nie stało trzeba bardzo, bardzo o to dbać. Właściwie jest to trudne.

Dlaczego nie jest to łatwe?

Zabrzmię banalnie: jednym z powodów jest czas. Niektórym naprawdę trudno go znaleźć np. nam w czasie wiosennym i letnim, bo nie nas w Krakowie. Za to mamy mnóstwo czasu dla Was w chacie – zapraszamy!

Kolejny równie ważny, ale dla mnie osobiście strasznym powodem są pieniądze. Są ludzie, którzy nie organizują spotkań w domu, bo to kosztuje. Trzeba coś przygotować, kupić i wydać kasę. Niestety coraz mniej jest popularne, że każdy coś przynosi. Przykre, ale naprawdę ktoś mi kiedyś powiedział, że nie lubi zapraszać gości, bo to kosztuje. Może to i lepiej. Nie wiem czy byliście kiedyś na kolacji, na której wszystko było wyliczone i to u bogatych ludzi.

Przyczyną nie zapraszana gości może być mały metraż. Coś o tym wiem, bo za każdym razem jak obmyślamy plan na imprezę rocznicową (z okazji rocznicy naszego ślubu) to z niej rezygnujemy, bo nie chcemy nikogo pominąć, a wszyscy przyjaciele się nie zmieszczą w naszym mieszkaniu.

Na koniec chyba najpoważniejszy powód coraz rzadszego organizowania spotkań w domu to obecny styl życia, czyli każdy dla siebie. Coraz bardziej nie lubimy wpuszczać ludzi do naszego życia. Mamy FB i Internet i doskonale wiemy co u kogo się dzieje. W mediach możemy też pokazywać tą lepszą wersje swojego życia, bo np. jak możemy zaprosić kogoś, gdy nie mamy tego idealnego porządku, który zawsze pokazujemy na Instagramie.

Jest jeszcze zmęczenie, które powoduje, że czasem nam się nie chce.

Gdzie czujemy się swobodnie?

Gdy zadaje sobie takie pytanie zawsze wracam do mojej pierwszej wizyty u Magdy i Maćka w Starej Farmie, jeszcze w Męcinie Małej. Weszłam do ich domu i od razu poproszono mnie o to, aby usiadłam z nimi i lepiła pierogi. Poczułam się jak w domu.

Jest wiele miejsc, gdzie czuje się dobrze. Wśród nich są moje ulubione agroturystyki, ale akurat tam gospodarze robią to niejako zawodowo i zwykle są mistrzami gościnności. Mam też zwykłe domu, mieszkania moich przyjaciół i znajomych, gdzie jest mi miło i swobodnie. Nie decyduje o tym wystrój, piękna zastawa, drogie wyposażenie czy wyśmienite jedzenie, ale otwarci ludzie, dla których wyżej wymienione powody nie istnieją. Na szczęście są jeszcze tacy ludzie.

Ja też jestem osobą, która ogólnie czuje się dobrze z innymi ludźmi i myślę, że umiem zmieszać dystans i być na luzie. Chociaż nie zawsze.

Gościnny człowiek, czy gościnny dom?

To jak bardzo gościnny jest dom, zależy od człowieka, który tam mieszka.

Na koniec najważniejsze

Mam nadzieje, że u nas czujecie się swobodnie. Większość osób odwiedzających naszą chatę to już nie goście, ale osoby, które współtworzą dom, o którym marzę. Dziękuję! Razem tworzymy gościnność Pałoszówki!

gościnny dom
gościnny dom