ludzie

Są takie wydarzenia, które nas uczą, pokazują co jest ważne. Czasem lekcja życia przychodzi z zaskoczenia. 10 września zmarł Pan Józef. Był zwykłym człowiekiem gór – silny, życzliwy, z poczuciem humoru, prosty. Był mocno związany z naszą chatą – tu na Kretówkach się urodził i właściwie całe życie gdzieś tu się kręcił. Mieszkał w Głębokim w pierwszym domu od chaty, gdy schodzi się ścieżką Pana Józefa, bo on właściwie wydeptał tą drogę. Umarł po długiej chorobie, na którą nigdy się nie skarżył. W tym roku był u nas na górze i ściął suche drzewo, był energiczny jak zwykle i w sumie nikt nie zauważył, że powoli odchodzi. Tacy ludzie nigdy nie myślą o sobie i swoich słabościach.

lekcja życia

Ostatnia rozmowa

Pod koniec sierpnia Pan Józef przyszedł jak zwykle i usiadł na ławce pod chatą. My rzuciliśmy to co robiliśmy w tym czasie i zatrzymaliśmy się z Panem Józefem. Staramy się zawsze mieć chwilę dla innych.

Gdybym wiedziała, że to ostatnia rozmowa trwałaby ona dłużej i zrobiłabym zdjęcie z Panem Józefem (mam o to do siebie ogromne pretensje, ale Pan Józef zawsze był przy chacie i na pewno jest dalej i chroni to miejsce z góry)… To była znacząca rozmowa. Zwykle gadaliśmy o chacie i błahych sprawach, a w to sierpniowe popołudnie mówiliśmy o małżeństwie. Pan Józef opowiadał, że są 55 lat po ślubie i nie wyobraża sobie dnia bez Pani Marysi. To jest lekcja życia, to jest właśnie świadectwo prawdziwej miłości. Jest w tym coś niezwykłego i ciepłego, bo tą miłość można było wyczuć u nich w domu. Chyba każdy dobrze się tam czuł, co potwierdziło wiele osób na pogrzebie. Widać było między nimi harmonię i można było poczuć się otulonym miłością małżeńską tych dwojga starszych ludzi.

Pogrzeb – lekcja życia

W sobotę odbył się pogrzeb. Ani ja ani Tomek jadąc na to wydarzenie nie spodziewaliśmy się, że czyjaś śmierć może uczyć życia. Często jest tak, że gdy kogoś zabraknie to dopiero zauważamy, że był… i jaki był.

Na uroczystość pogrzebową przyszło bardzo wiele osób z okolicy i nie tylko. Pojawili się nawet politycy np. Minister Obrony Narodowej. Msza była piękna i wzruszająca. Chyba każdemu obecnemu zakręciła się w oku łza. Wielu ludzi chciało pożegnać prostego człowieka, jakim był Pan Józef. Nie był bogaty, pięknie ubrany, nie miał drogiego samochodu i nie był nikim znanym. Dlaczego przyszło tylu ludzi, a niektórzy przyjechali z daleka? Pan Józef był. Jego życie było kwintesencją bycia, a nie posiadania. Jego życie jest odpowiedzią na pytanie być czy mieć. Był człowiekiem, który zawsze miał czas dla innych, służył swoim życiem drugiemu człowiekowi i Bogu. Był bardzo skromny. Jeździł na starym rowerze, chodził w gumofilcach, starych swetrach. Myślę, że po prostu patrzył sercem i to co było na zewnątrz nie liczyło się dla Niego. Znał wielu ludzi, bo kochał ludzi, nie oceniał ich, słuchał, rozmawiał i był obecny.

Tematem tej lekcji jest pytanie co jest najważniejsze w życiu. Nie pieniądze, wielki dom, sława, władza, podróże, ale proste życie dla innych.

Chciałabym, aby mój pogrzeb wyglądał właśnie tak jak pogrzeb Pana Józefa, który pewnie właśnie uśmiecha się do mnie z Nieba.

miłość

7 lat po ślubie, rodzina
7 lat po ślubie

7 września 2020 to nasza 7 rocznica ślubu. Minęło już 7 lat. Czas jest niezwykły. Z jednej strony wydaje mi się, że przeleciało tyle lat w takim szybkim tempie, a z drugiej strony zadziwia mnie ile zdążyło wydarzy się w naszym życiu i te 7 lat to bardzo długo. Tomek w tym czasie stał się częścią mnie. Mimo to wciąż mnie zachwyca i czasem budzę się z tym wspaniałym uczuciem niemożliwości – spełnionego cudu. Wydaje mi się, że zawsze był i jest dla mnie najważniejszy. Nie pamiętam już dni bez niego, a to tylko 7 lat. Jest moim prawdziwym przyjacielem. To było bardzo intensywne i dobre 7 lat.

7 lat miłości

W czasie trwania naszego małżeństwa dużo się wydarzyło. Owoców tej miłości jest wiele. Mamy dwójkę dzieci. Przeżyliśmy chorobę córki i ją przezwyciężyliśmy. Staliśmy się gospodarzami pięknego miejsca w górach, dzięki któremu możemy spotykać innych ludzi i dzielić z nimi swoją historię. Ja zdążyłam zamknąć swoją firmę, skończyć kurs i zdać egzamin na przewodnika beskidzkiego, zrobić studia podyplomowe i rozwinąć nową pasję. Nauczyłam się jeździć samochodem i schudłam 15 kg (w końcu mogę wejść w swoją suknie ślubną). Tomek został kierownikiem i założył bloga o automatyce. Dzieci pięknie rosną i zdobywają z nami górskie szczyty. Kupiliśmy większe mieszkanie i podjęliśmy trudną decyzję, że na razie zostajemy w mieście. Spotkaliśmy wielu ludzi na swojej drodze i wiemy, że nasza miłość ma na nich wpływ. Tak jak my uczymy się i czerpiemy energię od innych. Dobre małżeństwo to nie tylko ona i on, ale również osoby, które ich otaczają.

To co najważniejsze

Ostatnio dużo z Wami rozmawiałam. Obserwuję świat wokoło i wyciągam jeden wniosek. Wszystkim ludziom tak naprawdę chodzi o to samo. O poczucie przynależność, akceptację. Wszyscy chcą miłości. Ma ona różne oblicza i powołanie do miłości można realizować na wiele sposobów. Jest też trudna, dlatego tak wiele osób sobie z nią nie radzi. Nic dziwnego, że to co jest najważniejsze w naszym życiu dużo kosztuje, wymaga wysiłku, cierpliwości i pracy. Tak łatwo też miłość pomylić z jej fałszywą namiastką. Czy mam receptę na miłość? Chyba nie… Wiem tylko jak to działa u nas. Każdy jest inny i każdy ma inną drogę do miłości.

W naszą 7 rocznicę ślubu życzę Wam takiej zwyklej, niezwykłej miłości!

W tą kolejną rocznicę dziękuję mojemu mężowi za nasze życie! Dziękuję Bogu, że pozwolił nam się spotkać i wciąż nas prowadzi naszym szlakiem przez góry, doliny i równiny!

7 lat małżeństwa
chata górska, ludzie

Znowu nadszedł ten czas, który zmusza mnie do przemyśleń… Wrzesień jest dla mnie zawsze przełomowy. Jest to moment przeprowadzki z natury do betonowej dżungli… w tym roku jest to naprawdę trudne. Powrót do dawnego życia – przedszkola, zajęć, małego mieszkania w bloku jest dla mnie z roku na rok coraz większym wyzwaniem. Do tego 2020 w ogóle jest dziwny. W mieście przypomina mi się, że coś jest nie tak i coś wisi w powietrzu – nie wirusy, bo one są wszędzie.

Podsumowanie

Wrzesień to czas podsumowania sezonu wakacyjnego w chacie. Mogłabym zamknąć to w dwóch słowach: szybko i intensywnie, ale wiecie, że lubię się rozpisać.

Mam wrażenie, że te 3 miesiące (czerwiec, lipiec, sierpień) po prostu przeleciały, a z drugiej strony trwały wieki. W tak krótkim czasie udało się tyle zrobić i spotkać tylu ludzi i tak wiele przeprowadzić cennych rozmów. Poznałam cudownych ludzi i cześć z Was do nas często wracało. Te powroty są dla mnie najlepszym dowodem na to, że chata jest miejscem niezwykłym. Ta wymagająca remontu chałupa przyciąga ludzi. Tu nie chodzi o piękne wnętrza, zadbany ogród, ale o coś więcej… o Spotkanie z drugim człowiekiem i o Spotkanie z naturą. Dziękuję Wam za odwiedziny, czas, który nam poświęciliście, za Wasze powroty, za dobre myśli i rozmowy! Dajecie nam niesamowitą energię do działania!

powrót do kobiecości

To było naprawdę krótki podsumowanie jak na mnie… Tyle słów padło w czasie tego lata, że chyba zaczyna mi ich brakować.

Fotograficzne podsumowanie lata

Powrót do Krakowa

Powrót do nieleśnej rzeczywistość w dzisiejszych czasach jest naprawdę ciężki. Wróciło do mnie to co się działo przed wyjazdem do chaty. Wiem, że w każdej chwili ktoś, coś może zburzyć rutynę, którą sobie wypracuję… Lubię rutynę w mieście – lubię wstawać o tej samej porze, brać prysznic, odprowadzać dzieci i mieć poukładany dzień pełen zajęć. Jednak nic nie jest pewne.

Mam też wątpliwości wobec tego co się dzieje. Ogromnie smuci mnie, że uczymy dzieci strachu przed drugim człowiekiem i pozwalamy ludziom na samotność. Rzekoma pandemia, mijający czas w chacie przekonał mnie jak ważny jest rzeczywisty kontakt, jak ważne są prawdziwe relacje (nie online) i widok całej twarzy z rozmówcą. Stres i strach niezwykle osłabiają naszą odporność. Podobnie jak siedzenie w betonowych klatkach wśród plastiku. Nie będę już o tym pisać, bo temat powoli zaczyna męczyć i mnie i Was. Zastawię Wam tylko tu wywiad, na który natknęłam się wczoraj i myślę, ze jest wart obejrzenia.

Kolejny wrzesień, kolejna jesień przed nami… Życzę Wam słońca w sercu na każdy dzień reszty roku, reszty życia. Doceniajcie życie, ludzi i wolność! Dbajcie o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne! Życzę Wam odwagi, żeby się nie bać, gdy będą Was straszyć.

Beskid Sądecki, dziecko w chacie

Hej w góry! Tam przygoda czeka nas! Ostatnio te słowa nabierają innego znaczenia. Wędrowanie z dziećmi stało się prawdziwym zdobywaniem szczytów. Nasze trasy z wycieczki na wycieczkę przedłużyły się i urosły do wysokości 1262 m. n.p.m.

wędrowanie z dziećmi

Nasz przepis na wędrujące dziecko

Nie wiem czy moje dzieci będą kiedyś chodzić po górach, może wybiorą morze… ale wczoraj zdobyliśmy Radziejową, a dziś Hanka wstała i powiedziała, że chce iść na wycieczkę. Zastanawiam się jak to zrobiliśmy. Poczekaliśmy. Poczekaliśmy, aż Hanka pokazała na górę nad Piwniczną o wdzięcznej nazwie Kicarz i poprosiła, żebyśmy tam poszli. Najpierw były górskie spacery powolne i nie wymuszone, a czasem nawet trochę dłuższe np. wieża widokowa na Magórkach w Gorcach. Kicarz stał się przełomowym momentem w naszym wędrowaniu. Okazało się, że Hania chce i jest w stanie przejść ponad 10 km dziennie bez narzekania i z dziecinną radością. W ten sposób zrobiliśmy pętlę 14 km przez Młodów na Kordowiec i przez Rytro do domu. Spełniliśmy marzenie o dwudniowej wycieczce z noclegiem w górach i wczoraj wróciliśmy z tego wędrowania (dzień 1: Rytro – Prehyba (schronisko) – 8,5 km, prawie 800 m przewyższenia, dzień 2: Prehyba – Radziejowa – Przełęcz Żłobki – Rozdroże Mićkowskie (Rogasiowy szlak zielony) – Rytro – 13,7 km, przewyższenie 320, suma zejść: 1010).

wędrowanie z dziećmi
Hania i Ignaś na szlaku na Prehybę 1173 m. n.p.m.

Wędrowanie z dziećmi ma swój charakter. Jest naprawdę męczące dla dorosłego człowieka, bo swoje szybkie tempo trzeba dostosować do małych nóżek. Jest ciężkie, bo trzeba nieść bagaż dla 4 osób (gdy drugie dziecko jeszcze porusza się na placach jednego z rodziców). Ćwiczy cierpliwość i wymaga kreatywności. Zadanie ułatwia znajomość terenu i przewodnicka wiedza. Wycieczkę można ubarwić opowieściami i pokazywaniem fajnym miejsc np. małego Kicarza i małego zamku w Rytrze (z polany koło sąsiada Kicarz jest zawsze duży, a ruiny często odwiedzamy i też są duże).

Po co wędrować z dziećmi?

O tym pisałam już wiele razy. Zapraszam do poczytania: tutaj i tutaj. Takie spędzanie wolnego czasu jest super okazją do pracy nad relacjami w rodzinie. Kontakt z przyrodą, wysiłek fizyczny zawsze jest korzystny. Jest jeszcze jedna sprawa, o której wcześnie nie myślałam. Taki czas w górach uczy otwartości na innych ludzi i kultury osobistej (chociażby przez takie proste witanie się na szlaku). Przynajmniej my tak mamy, że lubimy przysiąść z napotykanymi ludźmi i porozmawiać. W mieście tego nie ma.

Wędrowanie w dziećmi – praktyczne porady

  1. Planowanie. Wędrowanie z dziećmi zajmuje dwa razy więcej czasu niż normalnie. Watro wybierać trasy na maks 4 godziny. Dziecko potrzebuje więcej przerw i nie lubi być pośpieszane (przecież nie chcemy malucha zniechęcić do chodzenia). Powiem szczerze, że te 4 godzinne trasy z dzieckiem i tak męczą tyle co 8 godzinne samemu. Zabierajcie mapę (zawsze!!!) ze sobą w góry (telefon zawsze może zawieść). Obliczajcie km i przewyższenie przed wędrówką. Można to zrobić za pomocą fajnej aplikacji Szlaki Turystyczne Małopolski (ta zdecydowanie lepsza, bo ma zaznaczone szlaki gminne, ścieżki edukacyjne) lub mapa turystyczna.
  2. Jedzenie i woda. Zawsze lepiej mieć więcej i dobrze zjeść coś ciepłego (w trakcie wycieczki lub po zejściu). Tu płynnie przejdziemy do miejsc, gdzie można zjeść w naszej okolicy. Numerem jeden zawsze będzie schronisko górskie Cyrla – chyba najlepsze jedzenie w Beskidach. Bardzo miło zaskoczyła mnie schroniskowa kuchnia na Prehybie – dobra zupa pomidorowa w cenie 9 zł i duży kotlet schabowy z ziemniakami i kapustą za 30 zł. Jeśli chcecie zjeść na dole w Rytrze to najlepiej w Willi Poprad – dość ekskluzywne jedzenie w niewygórowanych cenach. Omijajcie wielkim łukiem Karczmę nad Potokiem – jedzenie ok, ale proporcja ceny do jakości – malutki filet z kurczaka, frytki z mrożonki, przeciętny zestaw surówek za 31 zł, tego nawet bardzo miła Pani z obsługi nie nadrobi. Można zjeść dużo lepiej we wcześniej wspomnianej Willi Poprad lub pojechać do Starego Sącza na pierogi ruskie (w cenie 12 zł) do Pracowni Pieroga (najlepsze pierogi w okolicy). Polecamy też restaurację Majerzanka w Łomnicy.
  3. Odznaka GOT – super motywator dla dziecka i rodzica. Szkoda tylko, że na dziecięce odznaki trzeba tak mało punktów i można zdobyć jedną odznakę na rok…
  4. Dzień przerwy. Warto po dniu (dniach) wędrówki dzieciom odpuścić. Niech odpoczną blisko domu, pobawią się w to na co mają ochotę.
  5. Inne: ekwipunek, sprawdzenie pogody (uznam te sprawy za oczywiste, chociaż wiem, że tak czasem nie jest).

Powodzenia! Do zobaczenia na szlaku!

schronisko na Przehybie
ludzie, miłość

Przyjaźń wiele ma imion. Jak we wszystkich takich sprawach dotykamy pewnego końca, początku, fundamentu, czyli definicji. Przyjaźń można różnie interpretować. Ja dziś opiszę Wam dwa znaczenia: miłość i spotkanie.

Przyjaźń jako komunia

Znów pada pytanie co to jest komunia osób? Odeślę do Jana Pawła II. Taki rodzaj przyjaźni istnieje jedynie między małżonkami. Jest to przyjaźń nierozerwalna, na całe życie i wybrana w duchu wolności. W moim życiu najbliższym mi człowiekiem jest Tomek. Zachwycam się tym faktem, bo tak naprawdę gdy go poznałam był mi zupełnie obcy. Nasze dzieci będę znała od zawsze, tak jak swoją mamę, tatę i siostrę, ale mimo to zupełnie nieznany mi człowiek stał się moim przyjacielem, najbliższą mi osobą, częścią mnie. Taka przyjaźń zdarza się tylko raz i chyba jej najlepszą definicją jest słowo: miłość. Zakochania zdarzają się wiele razy, ale małżeńska miłość powinna wydarzyć się raz (pomijam takie sytuacje w życiu człowieka jest śmierć współmałżonka, pomyłkę i konieczność rozwodu).

spotkanie z przyjacielem

Mam w grupie bliskich mi ludzi wiele osób, które z jakiegoś powodu są same (ale mam nadzieję, że nie samotne). Muszę się tu wytłumaczyć wobec nich. Po pierwsze bardzo mocna wierzę w to, że odnajdą swojego przyjaciela/ swoją przyjaciółkę. Po drugie każdy człowiek jest niesamowitą wartością jako odrębna osoba. Jest wiele rodzajów przyjaźni i miłości, w których można się realizować. Zawsze lepiej być singlem niż żyć w małżeństwie z fałszywym przyjacielem.

Przyjaźń jako spotkanie

Otaczają mnie piękni ludzie… Czasem pojawiają się tylko na chwilę, ale ten moment wystarczy, aby coś zmienić w moim sercu, życiu, podejściu do ważnych spraw. Czasem jedna rozmowa daje więcej niż lata znajomości. Tu pojawia się inne znaczenia słowa przyjaźń. To braterstwo dusz, które powinno się wydarzyć w życiu wiele razy. Taka przyjaźń to spotkanie z drugim człowiekiem, który rozumie, potrafi się otworzyć, popatrzyć na Ciebie sercem i wysłuchać w danym momencie życia.

Myślę, że prawdziwe spotkanie we współczesnym świecie jest bardzo ważne. Rzeczywistego kontaktu z drugim człowiekiem nic nie zastąpi. Piszę to w pełnej świadomości w momencie, kiedy słyszymy zostań w domu, zachowaj dystans społeczny. Pandemia niczego nas nie nauczy i nie da nam nic dobrego… Skutki izolacji są złe. Nie wiem czy jestem dumna z Polaków, którzy zdali „egzamin z odpowiedzialności” (jak to się słyszy w mediach)… czasem łatwiej nie wychodzić na spotkanie z drugim człowiekiem.

Nasze miejsce spotkań

PS: Za zdjęcia dziękuję Gosi! Na pewno będę z nich tu często korzystać 🙂 Dziękuję jej też za wspaniałe spotkanie i czekam na następne!

chata górska, chatkowe SPA

W naszej chacie dzieje się! W weekend majowy z koleżanką wymalowałyśmy furtkę do warzywniaka i gdy padał deszcz malowaliśmy kamienie. Miło było i nawet kolega się wciągnął. Efekty można oglądać w ogródku. Lubię tworzyć, a najbardziej w grupie. Pomysł dojrzewa już od dłuższego czasu. Już w tamtym roku zebrałam butelki do wspólnego malowania. Chata jest otwarta na ludzi! Chciałabym, aby była również otwarta na wspólne tworzenie! Leśna pracownia w Pałoszówce ma mieć formę otwartych warsztatów dla rodzin z dziećmi, dla kobiet i dla panów.

Leśna pracownia – co będziemy robić?

Podarujemy sobie dobry czas. Zawsze zamiast mówienia wolałam działanie. Tworzenie ma zdolności terapeutyczne i wzmacnia poczucie własnej wartości. Prace manualne uspakajają i układają myśli. Są też świetną okazją do rozmów. Zrobimy to co umiem najlepiej i w czym czuje się dobra. Będą to na pewno musujące kule do kąpieli, sole do kąpieli i mydła glicerynowe. Myślę też o naszyjnikach (ale to na jakiś babski weekend, może na jesień). Wszystko będzie łączyło się w jakiś sposób z przyrodą. Na pewno zrobimy leśną herbatę.

Leśna pracowania – kiedy?

Posta zaczęłam pisać kilka dni temu (miałam już przygotowane daty) i nagle okazuje się, że weekendy powoli zapełniają się… i właściwe pierwsza wolna sobota wydarzy się za prawie 2 miesiące!!

W tym roku wyznaczę dwie daty:

25 lipca i 22 sierpnia

Jednak zawsze możecie nas odwiedzić w inne dni (lipiec, sierpień). Trzeba się zapowiedzieć, umówić i określić co chcielibyście zrobić. Najlepiej telefonicznie: 693 623 036 lub na FB.

Plan dnia leśnej pracowni – 25.07 i 22.08

10.00 – zbiórka przy kapliczce na polanie Kretówki (w miejscu gdzie zaczyna się niebieski szlak gminny przez Młodów na Kordowiec, przechodzi tam również Główny Szlak Beskidzki (czerwony))

zejście do chaty, odpoczynek (troszkę trzeba do nas podejść z parkingu na dole (szczegóły tu)), herbata (zioła)

ok. 11 – leśna pracownia: w lipcu lepimy musujące kule do kąpieli, w sierpniu tworzymy mydełka glicerynowe.

ok. 13 – gdy już skończymy chętnie pójdziemy z Wami na spacer. Myślę, że obiad w schronisku Cyrla jest najlepszym rozwiązaniem! Dzięki temu ja zamiast przygotowania posiłku skupię się na organizacji warsztatów. Warto też spróbować pierogów z jagnięciną, czy bigosu w najlepszej schroniskowej kuchni w Beskidzie Sądeckim.

Pomysł na wycieczkę!

Można to połączyć z cudowną rodzinną wycieczką.

Orientacyjny plan:

9.00 – wędrówka czerwony szlakiem z parkingu w Rytrze (przy GSB, przed tabliczką Popradzki PK) (z dziećmi watro wyruszyć o 8.30)

10.00 – 13.00 – dobry czas w Pałoszówce

13.00 – 13.30 (14.00) – przejście na Cyrlę

13.30 (14.00) – 15.00 – obiad na Cyrli

15.00 – 17.00 – spokojne zejście drogą przez Makowicę, polecam zwiedzić ruiny zamku w Rytrze

Leśna pracowania – finanse

W chacie mieszka sowa, która zbiera pieniążki na remont chaty, bieżące wydatki i marzenia gospodarzy związane z tym miejscem. Po warsztatach będzie można nakarmić sowę. Nie ma cennika.

Warto zabrać pieniążki na obiad na Cyrli (np. pierogi z jagnięciną to cena 19 zł, zupa pomidorowa – 7 zł).

WAŻNE!

Obowiązują zapisy. Ze względu na sytuację w kraju muszę ograniczyć liczbę gości. To ułatwi mi również przygotowanie materiałów dla Was. Proszę o telefon (693 623 036), będzie to również okazja na rozwianie wątpliwości np. dotyczących dojścia. Można u nas zanocować, ale tu liczba miejsc jest mocno ograniczona.

Zastrzegam sobie prawo do odwołania warsztatów lub zmiany daty (przy dzieciach nigdy nic nie jest pewne).

miszmasz, wdzięczność

To nie jest dobry czas na trudne decyzje, a jednak trzeba przed nimi stawać. Dziś podjęliśmy kolejną w swoim życiu ważną decyzję i ja już miałam dwa ataki paniki, że źle zrobiliśmy. Czeka mnie jeszcze wiele takich chwil, bo sytuacja na świecie jest bardzo niepewna, bo się uzależniliśmy od banku, bo nie widzę tego w co zainwestowaliśmy… i można by tak mnożyć.

bo kiedy można poznać, że decyzja była dobra….

w pełni chyba nigdy. Tak naprawdę nie wiemy jak nasze wybory wpływają na innych i nasze dalsze życie.

Czy kupno chaty było dobrym pomysłem?

A może decyzja, którą dziś podjęliśmy powinna mieć miejsc w grudniu 2015, kiedy na rynku nieruchomości był dołek i kiedy całe swoje oszczędności wpakowaliśmy w rozlatującą się chałupę w środku lasu bez dojazdu… Dziś mielibyśmy pewnie ładne mieszkanie na Azorach lub Krowodrzy, dzieci miałyby swoje pokoje i miejsce do nauki, a my prawie spłacony kredyt i wielką plazmę na pół ściany (żartuję!). Kto wie, może byłaby przed nami perspektywa innej chaty?

Każdego roku mimo wielu trudności utwierdzam się w tym, że Pałoszówka to nasz najlepszy pomysł. Czas, który już spędziliśmy na Kretówkach zmienił nasze życie, polepszył naszą odporność, sprawił, że jesteśmy silniejszymi ludźmi. Czas spędzony w naturze to najlepsza inwestycja. Wygraliśmy zdrowie fizyczne i psychiczne, a tego nie da się kupić… Mamy też swój mały kawałek samowystarczalności i w chwili zagrożenia mamy gdzie się schować. Pałoszówka zmienia nie tylko nas. Decyzja o kupnie chaty w grudniu 2015 wpłynęła na innych. Gdzieś kiedyś w chacie ktoś się odkochał, a ktoś zakochał…. ktoś coś postanowił, przemyślał i przegadał na tarasie.

Muszę tu o tym wspomnieć: chata to miejsce pełne ludzi! Dzięki Pałoszówce poznałam wielu fantastycznych ludzi i zweryfikowałam pewne przyjaźnie.

dobre decyzje - kupno chaty, otwarty dom

Może dobre decyzje poznaje się po tym ile dobra niosą one ze sobą w świat… a nie tylko dla mnie.

Może to, że zrezygnowałam z małżeńskiej sypialni na rzecz wielkiego salonu, aby pomieścić tam przyjaciół sprawi, że… a niech to już będzie niespodzianka!

Niech życie dalej mnie zaskakuje!

chata górska, miszmasz

Kto by się spodziewał, że rozgrzana do czerwoności turystyka gwałtownie się zatrzyma. Tematy podróżowania interesowały mnie od zawsze. Mała Justynka uwielbiałam mapy i jako dziecko marzyła o ich rysowaniu. Do tej pory papierowa mapa wywołuje u mnie dreszczyk radości. Studiowałam geografię i mojej pierwsze prace były związane z turystyką. Tym sposobem dotarłam na Lackową – tak nazywało się moje małe biuro podróży. Później zatrzymałam się w chacie, która kiedyś ma być agroturystyką.

Mam bardzo wielu znajomych, którzy dziś niepewnie patrzą w swoją zawodową przyszłość. Oprócz źródła dochodu stracili cenne miesiące realizowania swojej pasji. Jest to bardzo przykre, ale wiem, że sprostają zadaniu i wymyślą coś zamiast… i właśnie to zamiast ogromnie mnie cieszy!

grupa kobiet, turystyka w małej grupie
Małe grupy, ciekawe programy, wędrówki, nieznane miejsca i moje ulubione zdjęcie – w drodze na Lackową, 2017

Prawdziwa turystyka zamiast masówki

Model turysty i turystki na pewno się zmieni. Gdzieś w głębi wierzę w to, że będzie to dobra zmiana, zmiana, na którą zawsze czekałam. Jestem fanką turystyki alternatywnej, zielonej, na łonie przyrody, indywidualnej itd… W całej tej sytuacji widzę ogromną szansę dla małych, rodzinnych wycieczek, dla obozów wędrownych i w końcu Polacy (którzy zawsze jeździli za granicę) zobaczą jak mamy piękny kraj. A może powstanie coś zupełnie nowego? Widzę wiele ciekawych możliwości, również dla siebie i dla swojego miejsca! Turystyka nastawiona na lokalnych przedsiębiorców, której celem jest poznawanie, aktywny wypoczynek i odrobina relaksu to jest to o czym marzę. Cieszy mnie myśl o turyście, który kupuje regionalne pamiątki (nie te z Chin), pokonuje beskidzkie szlaki, nocuje w małych pensjonatach, schroniskach, agroturystykach i jest na wycieczce naprawdę dla siebie, a nie dla znajomych na Instagramie czy FB… Czeka nas poznawanie nowych miejsc!

Kochani! Czeka nas sezon możliwości! To również szansa, żeby poznać nasze miejsce.

A pierwsza taka możliwość zdarzy się już 9 maja 🙂 zobaczcie sami!

zielnik

Postanowiłam założyć zielnik. Ziołami interesuję się od dłuższego czasu i bardzo chętnie z nich korzystam. Rośliny lecznicze są obecne w mojej kuchni i łazience. Latem idziemy z Hanią na łąkę i zbieramy kwiaty, liście i parzymy z tego herbatę, która zawsze jest trochę inna. Brak mi jednak usystematyzowanej wiedzy, dlatego postanowiłam założyć wirtualny zielnik. Będzie to miejsce dla mnie, do którego Was zapraszam. Zaczniemy od kwiatu, który kojarzy się z wiosną. Pierwiosnek jest dla mnie nowym odkryciem. Trochę zawdzięczam to Hani, która zaczęła zbierać żółte kwiaty i pytać czy może zrobić z nich herbatę. Sprawdziłam i spróbowałam – jest pyszna.

pierwiosnek

Pierwiosnek – garstka informacji

Pierwiosnek należy do bogatej rodziny pierwiosnkowatych, którą tworzy kilkaset kolorowych gatunków, które rosną dziko na łąkach i murawach w klimacie umiarkowanym. Jest to roślina o małych wymaganiach. Lubi miejsca słoneczne. W Polsce można go znaleźć właściwie wszędzie. Pierwiosnki są też chętnie hodowane w przydomowych ogródkach. Kwiaty, liście i korzenie są surowcem leczniczym znanym od dawna.

Zastosowanie

Pierwiosnek ma działanie wykrztuśne, przeciwzapalne, łagodzi kaszel, nawilża błony śluzowe i pomaga w leczeniu zapalenie płuc, stanów zapalnych gardła. Łagodzi również bóle głowy na tle nerwowym i ma działanie przeciwwirusowe (tak bardzo dziś pożądane). Na pierwiosnka powinny uważać osoby, które mają problemy pokarmowe i alergiczne. Liście pierwiosnka można dodawać do sałatek, kanapek, jeść jako przysmak w czasie wędrówki. Liście mają bardzo dużo witaminy C, wiec warto po nie sięgnąć.

Herbata z pierwiosnka będzie maiła działanie uspakajające i ułatwiające usypianie. Taki napar będzie również świetnym tonikiem, który doda skórze wiosny – wygładza, odświeża. Można również zalać kwiaty nagietka zimną wodą i zostawić na noc – rano będziemy się cieszyć tonikiem DIY. Myślę, że dobrym pomysłem jest dodać kwiat pierwiosnka do kąpieli. Ja na pewno, jak tylko ususzą się pozbierane ostatnio kwiaty, dodam je do musujących kul do kąpieli.

Pozdrawiam Was wiosennie.

chata górska, ludzie

Izolacja to dziś bardzo często powtarzane słowo, a nawet zalecane. Jest to sprawa, której zawsze się bałam. Odczuwam też strach przed zamknięciem. Każdy człowiek boi się samotności i zniewolenia… Jednak w społeczeństwie strach przed śmiercią jest znacznie większy (poczytajcie tutaj).

Nie będę Wam pisała jak radzić sobie z izolacją. Tego nie wiem. Przez to, że mam rodzinę nie odczuwam tego tak bardzo. Brakuje mi przyjaciół i ludzi, ale nie czuje się samotna. Ze smutkiem myślę o moich znajomych, którzy są singlami… to musi być bardzo trudne.

Izolacja w górach

Moja mama zawsze dziwiła się, że chce zamieszkać w górach. Lubię ludzi, rozmowy, spotkania i czas spędzony z drugim człowiekiem, a chce mieszkać na odludziu.

izolacja

Jest sposób, aby połączyć moją naturę z izolacją w pięknym miejscu. To zawsze we mnie było. Od kiedy pamiętam chciałam prowadzić schronisko w górach, a dziś marzę o agroturystce.

Pałoszówka jest odizolowana od świata. Nie chce mieszkać w chacie sama, czy tylko z Tomkiem i dziećmi. Chce dzielić się lasem i pięknem przyrody z innymi i być wśród ludzi, których lubię. Na szczęście z chęcią do nas przyjeżdżacie i chociaż przez chwilę idziecie z nami naszym szlakiem życia. Z całego serca zapraszam Was w sezonie 2020, który będzie zupełnie inny… Mam nadzieję, że szybko będziemy mogli się spotkać!

Smutne podsumowanie

Boje się, że skutki izolacji będą bardzo duże… niestety powątpiewam w zasadność pewnych zakazów wprowadzonych z powodu rzekomej pandemii. Boję się, że ludzie już nie odzyskają dawnego zaufania do innych. Proces odgradzania się od innych zaczął się dawno temu. Jest to również skutek uboczny Internetu. Podobno młodzi ludzie od dłuższego czasu woleli seriale niż spotkanie z innymi. Teraz nie mają wyboru i są chwaleni za to, że siedzą w domu…

Rok 2019 nauczył mnie nie czekać. Nie czekałam już na wiosnę i lato, bo w tamtym roku tak szybko to przyszło i minęło. Uczę się cieszyć każdym dniem. Jednak jest coś na co ostatnio czekam z wielką niecierpliwością. Bardzo bym chciałam Wam legalnie powiedzieć: Kochani! Wyjdźcie z domu i spotykajcie się z innymi, bo ludzie są wspaniali! ale poczekam z tym jeszcze trochę i na razie siedzę cicho i przebieram nogami z niecierpliwością.

izolacja w chacie