chata górska, miejsca

Gdyby las miał płeć to na pewno byłby kobietą…

Jesień kojarzy mi się z lasem. Gdy myślę jesień widzę jeża, żółte liście i koszyk z grzybami. A w lesie widzę leśnika w mundurze. W swojej głowie najczęściej w lesie widuję mężczyzn. A przecież las jest kobietą. Może to całkiem naturalne, bo gdy wyobrażam sobie piękną damę to na około niej stoją panowie i adorują. Do lasu ciągnie mężczyzn. Po co tam idą? Po przygodę i po zdobycz.

Do lasu chodzą kobiety. Chodzą po zioła, jagody, kwiaty i pokazują drzewa swoim dzieciom. Kobiety najpiękniej uczą lasu. Mnie nauczyła go moja mama. Kobiety najlepiej rozumieją las, widzą go sercem.

las
Poranek i las… od razu lepiej się wstaje

Las jest najlepszym coachem

Osoby, które mnie znają wiedzą jak bardzo nie lubię trenerów osobistych. Już Wam o tym pisałam. Nie potrzeba gadania, snucia motywujących, oczywistych prawd, ale trzeba Everestu. Każdy musi przeżyć coś wielkiego, co nauczy go żyć. To jestem ja… są osoby, które czasem potrzebują, aby ktoś nimi potrząsnął. Czy musi to być coach? Pewnie dla niektórych tak, bo lepiej się czują jak komuś zapłacą albo będzie to ktoś zupełnie z zewnątrz. Mi wystarczy dobry przyjaciel, a czasem rozmowa z kimś obcy – ile razy rozmowa w szpitalnym korytarzu z innym rodzicem stawiała mnie do pionu. Gdy było bardzo źle szukałam księdza. Tak, wiem, co on wie o życiu… nie jest mężem, ojcem i żyje pod kloszem. Dlatego może stanąć obok i popatrzyć na to obiektywnie. Każdy patrzy przez pryzmat własnego życia, własnego małżeństwa, rodzicielstwa. Ej, Justyna – Miało być o lesie!

W codziennym życiu moim najlepszym doradcą jest las. Wystarczy, że wyjdę na spacer wśród drzew i już wiem. Las zabiera moje złe emocje, uspokaja mnie i daje rozwiązania. Szkoda, że tu w mieście jestem tego pozbawiona. Tu idę pojeździć na rowerze i to też pomaga.

Las daj siłę

Las uczy nas odwagi, daje siłę do pokonywania własnych lęków. Kiedyś bałam się być w lesie sama. Dziś bardzo to lubię.

Myślę, że nie chodzi o sam las. Ważna jest przyroda. Czas spędzony w naturze jest dla człowieka najlepszym lekarstwem na wszystko. To taki powrót do korzeni, do prawdziwego domu. Współczesny człowiek zapomina o tym, że jest częścią przyrody. My też jesteśmy naturalni… tylko wydaje nam się, że jesteśmy ponad to. Wmawiamy sobie, że potrafimy być lepsi i tworzymy wielkie rzeczy tj. samochody, komputery. Tylko czy to jest dobre dla świata, dla nas?

Wróćmy do lasu… Jesienią będzie ku temu wiele okazji, bo można zbierać grzyby i kolorowe liście.

chata górska, dziecko w chacie, ludzie

Miało nie być tego wpisu. Niestety siedzę w mieście ze skręconą kostką, więc mam stabilny dostęp do Internetu. Postanowiłam tu zajrzeć. Mam nadzieję, że szybko wrócę do chaty. Mieliśmy z Tomkiem wiele urlopowych planów. Życie jak zwykle je weryfikuje po swojemu. W tym roku pewnie trzeba będzie odpuść sobie bazę namiotową albo zmienić na inną, dostępną autem np. Radocyna. Zawsze jest jakieś alternatywa… a z resztą Radocyna to takie cudowne miejsce, że powinno być u mnie na pierwszym miejscu. Ach i ten ukochany Beskid Niski!!! Teraz czekają mnie wakacje z Tomkiem i mam nadzieje, że w górach. Może troszkę łagodniej niż marzyliśmy.

Moja skręcona kostka postanowiła to zrobić w bardzo dobrym momencie, czyli właściwie już po wszystkich gościach, którzy ubarwiali mi czas, w którym ja mam wakacje w chacie, a Tomek siedzi w pracy w Krakowie. To dobry moment na małe podsumowanie i odpoczynek.

wakacje, widok

Wakacje z gośćmi

Sezon 2019 rozpoczął się bardzo dobrze. Odwiedziło nas sporo nowych osób i tych, których nie widziałam od lat. Dobrze mieć takie miejsce, które może stać się pretekstem do spotkań z osobami, do których dawno się nie odzywałam, a cały czas są w moim sercu (np. kuzynka z Mazur, którą kiedyś widywałam co rok, Kasia, z którą prowadziłam firmę, Asia – koleżanka przewodniczka, Julia, która była w Pałoszówce już trzeci raz i dobrze pamięta jeden z pierwszych naszych pobytów w chacie i jedyny sylwester). Jeszcze na kilka takich osób czekam i myślę, że one o tym wiedzą!

Właściwie przez cały ten czas ktoś ze mną był. Odwiedziło nas też sporo dzieci, co bardzo cieszy Hankę i Ignasia. Byłam też dzień i noc z dziećmi sama w chacie. Okazało się to przeżycie mało straszne, ale dość smutne… Doskwierała mi trochę samotność. Jednak jest to moje małe osiągnięcie: przezwyciężyłam swój strach.

Mam też jeszcze jeden wakacyjny sukces, dla osobiście bardzo duży. Nauczyłam się jeździć w terenie autem i mogę spokojnie zjechać do sklepu czy po gości.

wakacje, samochód

Jak to funkcjonuje?

Dobrze to działa. Zwykle…

Zasada jest taka, że wszyscy mają się bardziej czuć jak w domu, niż jak w gościach. W praktyce oznacza to, że oprócz dotrzymywania sobie towarzystwa, pomagamy sobie i razem prowadzimy chatę. Gotujemy, sprzątamy, czasem jakąś mamę odciążymy, aby mogła w samotności wziąć prysznic. Nie jestem w stanie zajmować się gośćmi jak w normalnej pełnoprawnej agroturystyce. Taki też był zamysł chaty i naszego obecnego życia w Pałoszówce. Czy nam to wyszło? Trochę tak. Ja i tak jestem osobą, która lubi gotować, sprzątać i zajmować się domem i nie mam z tym problemu. Robię to szybko i odruchowo, czasem ciężko za mną nadążyć. Byli gości, którzy bardzo mi pomagali… i tylko o tych tu wspomnę.

Dziękuję za cudowny czas!!!

I jeszcze garstka magicznych widoków:

chata górska

Chciałabym jak najwięcej czasu spędzać w chacie, szczególnie latem. Jest to też ważne dla dzieci. Letnie dni są cudowne, bo naprawdę większość czasu jesteśmy na zewnątrz. Zupełnie inaczej wygląda granica między domem, a przyrodą w chacie niż w mieście. Otwieram drzwi i jestem na polanie w lesie – magia. W Krakowie otwieram drzwi i widzę klatkę schodową, wychodzę z bloku i co?? – betonowy chodnik i parking. Znowu te alejki w parku… Na Kretówkach nigdy mi się nie nudzi. Przyroda każdego dnia jest inna, daje mi same cudowności.

Zapraszam Was do tych cudowności. Jeśli nie macie wakacyjnych planów to chętnie Was przygarnę do chaty. Będzie mi raźniej i milej, niż samej. Jestem też gotowa przezwyciężyć swój strach i zostać w chacie sama z dziećmi. Nie jest to więc desperackie wołanie o towarzystwo, ale miłe zaproszenie!

TERMINY

Możecie przyjechać w weekendy. Planuję organizowanie rodzinnych wycieczek, wiec trzeba się upewnić czy jesteśmy. Można też wpadać spontanicznie, ale trzeba się liczyć z tym, że może nas nie być (dobrze wcześniej zadzwonić 693 623 036). Będzie mi szczególnie miło jak odwiedzicie nas w tygodniu (od 15 lipca do 15 sierpnia). Od 15 sierpnia też będziemy w Pałoszówce, ale mamy pewne plany związane z Tomkowym urlopem (możecie się podpiąć np. basen w Piwnicznej, wycieczka rowerowa, wypad na Gorc, jakaś baza namiotowa w Beskidzie Niskim).

Gdzie? Jak i po co?

  • DOJAZD

Do Rytra można przyjechać pociągiem, autobusem i samochodem (są parkingi bezpłatne i można tam zostawić auto na dłużej). Z dworca PKP na polanę Kretówki prowadzi czerwony szlak. Polana Kretówki to pierwsza bardzo widokowa polana na tej cześć czerwonego szlaku. Do polany dochodzi niebieski szlak gminny z Młodowa (do nas trzeba jeszcze zejść w las, ale najczęściej po gości wychodzimy na polanę).

Odległość i czas dojścia

Z dworca PKP trzeba przejść 2,4 km i pokonać 365 m przewyższenia. Doświadczonemu piechurowi zajmie to 1 godzinę, a z bagażem i z dzieckiem – 1,5 do 2 godzin. Jeśli podjedziesz autem do parkingu przy tablicy Popradzki Park Krajobrazowy (Zazamcze) to z tej trasy zostaje tylko 1,4 km i 297 m podejścia.

Jeśli odpowiednio się z nami umówicie i z jakiegoś powodu nie dacie rady wejść na górę możemy po Was zjechać (albo po Wasze bagaże).

  • CHATA – WARUNKI

W chacie jest prąd, bieżąca woda (ciepła – jest prysznic), w pełni wyposażona kuchnia (dużo garnków, można jeść z pięknych ceramicznych talerzy z Włocławka), duża łazienka, biała izba i mieszkalne poddasze. W kuchni zwykle gotuje się na tradycyjnym piecu, ale w upały korzystamy z płyty grzewczej i piekarnika elektrycznego. Na poddasze prowadzą strome schodu i dzieci muszą bardzo uważać. Podobnie jak na tarasie, który nie jest zabezpieczony (może wymyślę coś na ten rok). Gości przyjmujemy na poddaszu – są tam trzy łóżka i łóżeczko dla dziecka. W sumie to na poddaszu tylko się śpi, większość życia toczy się w kuchni i na zewnątrz. Chata jest położona na małej polanie w lesie.

  • GOTOWANIE

Gotujemy i sprzątamy razem. Zasada jest taka, że każdy coś ze sobą przynosi i korzystamy z tego razem. Kuchnia to serce domu, dlatego staram się, aby każdy czuł się w niej jak u siebie.

  • FINANSE

W chacie mieszka sowa, która zbiera pieniążki na remont chaty… Jeśli masz ochotę możesz coś wrzucić.

CHATA ZAPRASZA! MY ZAPRASZAMY!

rodzina
Beskid Sądecki, chata górska, dziecko w chacie

a tam ciągle nie ma nas…. To mój 101 wpis. Przeoczyłam 100 wpis na jakieś poważne smęty. Poprawiam się i będę świętować swoje pisanie w 101 tekście. Jest powód do radości, bo mam takie swoje miejsce w wielkim Internecie, w którym zamieszkała część mojego zielonego serca. Temat dzisiejszego wpisu będzie lekki i majowy: lato i nasze rodzinne wycieczki!

Rodzinne pozowanie na polanie, Kretówki, 2018

lato 2019 – rodzinne wycieczki

Przygotowuję dla Was kilka ciekawych propozycji. Razem z Karpacką Duszą organizujemy wyjazdy rodzinne w góry. Pochwalę się, że jest to jedno z moich marzeń, które zrealizuję z Wami w tym roku.

Zapraszamy (na razie można do nas dołączyć na FB, a potem już na szlaku):

Każda wycieczka będzie łączyła w sobie wędrowanie po górach (dostosowane do małych dzieci, również tych w nosidłach, chustach), zabawy dla dzieci i warsztaty (np. skarby zatopione w mydle – wykonanie mydełek glicerynowych, kąpielowe szyszki – musujące kule do kąpieli z szyszką, warsztaty zielarskie). Będę miała okazję do zarażenia Was moimi pasjami: czas w górach, w przyrodzie i wykorzystanie natury w kosmetykach i nie tylko. Wszystko tak zorganizowane, aby było miło i rodzicom i dzieciom.

Wycieczki w okolicach chaty (Odkrywanie ryterskich skarbów, wycieczka ma literę E) można połączyć z dłuższą wizytą w naszej chacie. O warunkach i zasadach jakie panują w naszym domu pisałam tu.

Rodzinne wycieczki – tata z Hanią, Beskid Niski, 2015
Odpoczynek na szlaku, Gorce 2017
Na wieży widokowej, Mogielica, 2018
Rodzinne wycieczki – w drodze na Koskową Górę, Beskid Makowski, 2018

Lato 2019 – poszukujemy przyjaciela chaty

Na sezon letni będę szukać towarzystwa. Nie chcę być sama w chacie z dziećmi. Tomek ma tylko kilka tygodni urlopu, a ja chciałabym całe wakacje siedzieć w przyrodzie. Przyznam się, że troszkę boję się być w lesie sama z dziećmi i jest to również dość nierozsądne. Jeśli sami macie ochotę lub znacie kogoś kto chciałbym kilka dni pomieszkać w górach to zapraszam! Może to być osoba (lub osoby: rodzina, para, grupa przyjaciół) w każdym wieku, która pomoże mi trochę w codziennych sprawach i po prostu spędzi z nami czas. Musi lubić dzieci 😉 i być uczciwa. Ja mam duże zaufanie do ludzi i bardzo bym chciała, aby tak pozostało. Za pomoc ofiaruję dach nad głową, wspólne gotowanie, nocne rozmowy, spacery i świeże powietrze. Szczególnie poszukuję kogoś na terminy: 14-18.07, 21-25.07, 28.07- 1.08 i 11-14.08. Zapraszamy!

Chata zaprasza w całej swojej zieloności!
chata górska

Sezon letni w chacie zapowiada się bardzo dobrze. Może dlatego, że jesteśmy górsko wyposzczeni z Tomkiem. Staram się trochę stopować, bo za duże oczekiwania czasem bardzo szkodzą. Wiem już jak wygląda pobyt w chacie z dziećmi. Letni czas w 2018 z Hanką i małym Ignacym trochę minął się z moimi wyobrażeniami i czasem było mi naprawdę ciężko. Dużo mnie to nauczyło. Tym razem nie popełnię błędów z ubiegłego roku.

widok dziecko sezon letni 2019

Oczekiwania

Uczę się minimalizować swoje oczekiwania. Tym razem są one na pewno mniejsze i inne, niż w tamtym roku. Trzeba się pogodzić z tym, że raczej długie wyprawy będą niemożliwe. Na ślimaka widokowego chyba w tym roku pierwszy raz pojedziemy samochodem. A może życie nas zaskoczy! Nie oczekuje już, że zrobimy w chacie coś wybitnego (np. ogródek warzywny, ławki i stolik). Już wiem, że przy dzieciach i naszym trybie życia to się nie uda… Za bardzo lubimy spędzać czas razem i poświęcać go dzieciom i sobie nawzajem. Kiedyś gdy już dzieci pojadą na obóz harcerski, my sobie razem podłubiemy w ziemi i w drewnie. Pełen spokój. Nie liczę już na tłumy gości – już wiem, że niektórych to przerasta. Zaskoczcie mnie!

Spokój wewnętrzny

Teraz trzeba się w sobie pogodzić ze swoimi zmniejszonymi oczekiwaniami, a jeszcze lepiej spróbować ich nie mieć. W tamtym roku pomogła mi pewna niezbyt miła dla mnie sytuacja. Pozwoliła mi ona się zatrzymać, zastanowić i pogodzić się z tym, że rzeczywistość mija się z wyobrażeniami. Uspokoiłam się. W tym roku planuję osiągać wewnętrzny spokój i brać całą garścią to co da życie i las i chata.

sezon letni - niemowlę w górach
pełen luz… stawiamy w tym roku na grzanie się w słońcu

Sezon letni 2019 – zapraszam!

Obiecuję sobie i Wam, że w tym roku będę lepsza. Uczę się cieszyć każdą chwilą życia. Wiele się wydarzyło ostatnim czasie. Bliska mi osoba była ciężko chora i wraca do zdrowia. Mam coraz więcej nowych pomysłów i coraz mniej czasu – drzemki Ignasia są coraz krótsze. Blog, który czytacie, wypozycjonował się w googlu na hasło „życie z rurką tracheostomijną” na pierwszym miejscu (stan na dziś). A konkretnie ten wpis. Jest to dla mnie niezwykłe i bardzo ważne. Długo zastanawiałam się nad tym wpisem, ale już wiem, że pomaga on innym. Chciałam Was zaprosić do siebie, a ciągle zajmuję się innymi tematami.

Zapraszam Was do naszego górskiego życia. Mam nadzieje, że otworzymy sezon letni w następny, już wiosenny weekend. Wszystko zależy od pogody.

Można zapisywać się na weekendy i wakacje. Weekend majowy już zarezerwowany oraz wstępnie 7-9 czerwca, początek sierpnia. Ale wszystko do dogadania, bo chata jest mała, ale dużo ludzi mieści.

A tu podrzucam garść zasad i wiadomości dla tych co nie wiedzą jak i po co, czy można.

[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Odtwórz” ]

rodzina
ZAPRASZAMY!!!
chata górska, miłość

Gdybym miała wybrać kolor dla mojego serca to wybrałabym zielony. Może trochę dlatego, że to ulubiony kolor Tomka, a w moim sercu jest go bardzo, bardzo dużo.

Gdybym miała wybrać materiał, z którego wystrugane, zlepione jest moje serce, byłoby to drewno…

WIELKIE, ZIELONE, DREWNIANE SERCE – ładnie mi to wyszło i na pewno bardzo naturalnie.

Zielona strona

Przeczytałam dziś rano wpis pewnej pani na fb z pytaniem jak oni to robią… Ona żyje w mieści, w bloku i tego nienawidzi, ale ma kredyt, 2 dzieci i nie wie jak ogarnąć wyprowadzkę na wieś. Za co?? Chciałam jej coś odpisać. Powiedzieć, że na wsi też nie będzie szczęśliwa…

Kiedyś odpowiadałam, że jestem z Krakowa, ale serce mam z Beskidu Niskiego… i pewnie gdzieś jest w tym trochę prawdy. Moje serce wystrugał stary Łemko z kawałka bukowego drewna i rzucił w świat. Ono z czasem obrosło w zielony mech, czasem się ośnieżyło, a innym razem ktoś zrobił w nim dziurę. Teraz pokrywa je krakowski smog. Teraz trzyma je w rękach mój mąż, który je chroni, grzeje i daje mu dom. Teraz rozchwytują je moje dzieci. Jest szczęśliwe… gdziekolwiek.

To nie zależy od tego gdzie mieszkasz. Możesz mieć piękny, drewniany dom z widokiem na Tatry i być niezadowolony. A możesz wieczorem siadać na kanapie w swoich 36 m kwadratowych i stwierdzić, że to jest to, że kochasz swoje życie, nawet tu w wielkiej płycie na osiedlu.

Ktoś napisał tej Pani, że kosztowało go to 15 lat życia. 15 lat wyrzeczeń w imię mieszkania na wsi, po zielonej stronie życia. Nie chce poświęcać swojej teraźniejszości w imię przyszłości w górach. Chce żyć tu i teraz całą pełnią i całą sobą. A moje zielone, drewniane serce oddycha krakowskim powietrzem i tańczy… Trzeba umieć być szczęśliwym w każdym miejscu.

Jak ja tego nie zrobię

Kupno chaty było pierwszym krokiem do przeprowadzki. 3 lata temu myślałam, że będzie to chwila, rzucimy wszystko i wyjedziemy z miasta. Teraz patrze na to inaczej. Nie chce brać kredytu, sprzedawać mieszkania i patrzyć jak będzie. Ubiegać się o gości – klientów, bo trzeba spłacić bank.  Marzy mi się, że będę spokojnie zasypiać w pokoiku na poddaszu w Pałoszówce ze świadomością, że moje dzieci są zabezpieczone, a ja z Tomkiem na starość możemy wrócić do miasta (późna starość w górach nie jest przyjemna). Jestem wygodna i nie umiem wyjść ze strefy komfortu. A może inaczej… potrafię być szczęśliwa w mieście. Uczę się doceniać każdy dzień życia… tęskno mi za tą moją zieloną stroną, ale…

chata górska, miejsca

Agroturystyka – pomysł na życie, który u mnie swój początek miał w marzeniu o prowadzeniu schroniska górskiego. Były nawet poważne rozmowy i odłożone pieniądze na sam początek. Była nawet mała praktyka w schronisku z super gospodarzami, którzy odradzili mi prowadzenie miejsca, o którym myślałam. Teraz sami mają agroturystykę.

Z perspektywy czasu tak bardzo się cieszę, że nie podjęłam się tego szalonego pomysłu. Gdybym popełniła ten życiowy błąd to nie poznałabym Tomka, który na pewno nie zapędziłby się sam w Beskid Niski. Są też inne powody. Po pierwsze moją wspólniczką miała zostać osoba, która mnie kompletnie rozczarowała i która miała zupełnie inną wizję życia, a w szczególności sposób patrzenia na kasę. Po drugie nie chciałabym prowadzić schroniska górskiego.

Sama nigdy specjalnie nie przepadałam za schroniskami – kiepskie warunki, duże ceny, zwykle zmęczona i zniechęcona obsługa. Nie ma co się dziwić jak tyrasz całymi dniami na dzierżawę dla PTTK i ZUS… a turyści?? Czasem szkoda słów – roszczeniowi, narzekający… a czasem jest ich po prostu za dużo, albo za mało… Nie ma miejsca w dużym schronisku na rozmowy i poznawanie swoich „gości”.

Jest kilka schronisk, w których czuje się dobrze i chce tam wracać, ale wymienię tylko moje dwa ulubione: nad Smolnkiem (Bieszczady) i w Dolinie Roztoki (Tatry). Nie mogę też zapomnieć o Cyrli, o której myślę jako o dobrych sąsiadach, a nie jako o schronisku.

Schronisko nad Smolnikiem

Agroturystyka jest dla mnie doskonałym rozwiązaniem 🙂 …

  • w planach wyjazdowych, zaraz obok studenckiej bazy noclegowej (którą uwielbiam ponad wszystko)
  • w dalekich planach życiowych – ja jako gospodyni 😀

POWÓD 1 – goście!!!

W agroturystyce powinno nie być klientów, tylko goście w naszym domu.

Gdy myślę o swoich wyjazdowych planach i mam ochotę pobyć z kimś wartościowym to zwykle wybieram gospodarstwo agroturystyczne.

Mam takie piękne, cudowne miejsca na liście swoich ulubionych, gdzie najpiękniejsi są gospodarze! Bardziej niż dla wspaniałego wnętrza, górskich krajobrazów jadę tam do konkretnej osoby, na konkretne dyskusje.

Właśnie taką gospodynią chciałabym być, do której przyjeżdżają goście. Dzięki temu mimo mieszkania w lesie, „na zadupiu” nie będę czuła się samotna. Będę mogła częściej spotykać ludzi i prowadzić prawdziwe rozmowy.

W agroturystyce właśnie ten kontakt jest bardzo ważny. Niestety, są agroturystyki, gdzie nie chodzi o gości, ale o „miliony monet”… Każdy, kto prowadzi biznes wie jak ważne jest zarabianie… ale w każdym biznesie jest źle, gdy pieniądze przysłaniają pasje i innych ludzi. Pieniądze za dobrze wykonaną prace są niezbędne i każdy gospodarz musi mieć z czego utrzymać dom, rodzinę i gości. Jednak od razu da się wyczuć, kto zagląda nam tylko do portfela, a nie w serce. Przykład: pod Krakowem jest miejsce, gdzie gospodyni wychodzi tylko po to, aby wystawić Ci fakturę… bardzo miła i sympatyczna, gdy regulujesz należność i wcześniej przez telefon, gdy ustalasz wysoką cenę za pieczenie kruchego ciasta z dziećmi.

Na szczęście jest dużo więcej pozytywnych miejsce, gdzie przyjeżdżasz do gospodarzy, a zostawiasz przyjaciół.

Odsyłam Was do Jolinkowa. Jest to miejsce, które oprócz Pałoszówki odwiedzam najczęściej i zabieram tam sobie najbliższe osoby. O tym wszystkim przeczytacie tu (są też zdjęcia). Właśnie w ostatni weekend organizowałam u Joli wieczór panieński i jak zawsze było cudownie i tym razem bardziej twórczo, bo robiłyśmy swoje kosmetyki. To czas z Jolą i wspólne rozmowy zainspirowały mnie do napisania o swoim marzeniu o agroturystyce.

Zapraszam Was też do Chaty na Bucniku, Chaty nad Wisłokiem, Starej Farmy

POWÓD 2

Agroturystyka to jedyne takie miejsce noclegowe, gdzie goście przyjeżdżają do Twojego domu i życia i muszą to uszanować. W schronisku musisz być 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu… a w agroturystyce wtedy, gdy się umówisz. Goście powinni uszanować to, że chcesz wyjść do kościoła. Możesz ustalić sobie urlop nawet w lipcu i zamknąć dom i jechać na bazę namiotową. Nie jest to takie proste, ale teoretycznie możesz 😀 .

Prowadzenie agroturystyki to nie jest praca, to jest sposób na życie…

bardzo trudny i nie dla każdego, bo tu nie ma rozdzielenia na to co jest pracą, a co czasem wolnym… co jest domowym obowiązkiem, a zobowiązaniem wobec innych…

A na koniec musi być kot 🙂 to taka nagroda, że doczytaliście do końca i zagadka: Gdzie mieszka ta piękna kotka?? 😀

chata górska

My i chata – Justyna i Tomek

Jesteśmy mieszczuchami, którzy próbują z różnymi efektami żyć w górach… na razie na 1/10 etatu. Naszym wielkim marzeniem jest kiedyś na stałe mieszkać w górach. Nie lubimy samotności, więc chcielibyśmy zaprosić do naszego życia w górach gości i przyjaciół. Choć jak każde zdrowe małżeństwo lubimy się czasem „pokokosić” we własnym towarzystwie 😉 .

Jesteśmy też rodzicami Hanki…

a od 6 czerwca 2018 rodzicami Ignasia

Chata

Chata lubi gości! Zasada jest taka, że może nas odwiedzić prawie każdy. Napisałam prawie, bo nie każdy będzie chciał. Warunki w Pałoszówce nie są luksusowe, a nawet nie są schroniskowe. Z racji rozmiarów w chacie nie ma za bardzo prywatność (jest ogromy las wokół, gdzie można się zaszyć). Śpimy na poddaszu na trzech dostępnych łóżkach lub podłodze. Jest też salon, gdzie nocujemy my i osoby, które z jakiś powodów nie mogą na górze lub tam się nie mieszczą. W chacie jest dostępne łóżeczko turystyczne dla niemowlaka.

Jest mała kuchnia, gdzie wszyscy razem gotują i sprzątają (są w niej wszystkie niezbędne sprzęty i naczynia). W łazience ta zasada nie obowiązuje i każdy może, na nawet powinien z niej korzystać sam lub w parze. Łazienka na zimę zamienia się w Syberię, a lato w miejsce, gdzie można zaznać przyjemnego chłodu.

Jest też taras (bez barierek zabezpieczających dla dzieci), który latem zamienia się w jadalnie albo miejsce do relaksu.

jak widać nie tylko latem, jesienią też sprawdza się jako miejsce do spania… ale ja uwielbiam czuć chłód na twarzy

W chacie jest prąd i woda (zakręcana na zimę). Nie ma Internetu, ale za to są problemy z zasięgiem, więc na telefonie też nie ma :P.

Aby przyjechać do chaty trzeba się upewnić czy jesteśmy i się zapowiedzieć (będzie to szczególnie ważne w sezonie letni 2018, bo pewna osoba na pewno trochę przytrzyma nas w mieście). W chacie nie jako jesteście trochę skazani na nasze towarzystwo i na pewne prace domowe np. pomoc w przygotowaniu ogniska, umycie naczyń, zabawę z Hanką…

Nie mamy cennika, bo nie popieramy opłat za nocleg itp… ale można nas wesprzeć i wrzucić pieniążka do skarbonki sowy, która zbiera na remont chaty.

Co można u nas robić?

  • Odpoczywać i spać, nawet po południu;
  • Czytać książki – mam już małą biblioteczkę z książkami o tematyce górskiej i przyrodniczej;
  • Wyżywać się artystycznie – latem 2017 królował decoupage (efekty widać w chacie). Jestem otwarta na wszelkie plastyczne, techniczne pomysły;
  • COŚ DLA KOBIET: kule, mydła, peelingi – trzeba tylko zapowiedzieć wcześniej co chcesz robić;
  • COŚ DLA MĘŻCZYZNY: męskie wyzwania – np. rąbanie drewna w sam raz dla korpoludków, spacer po wodę do źródła Św. Kingi w sam raz dla leniuchów lub pracujących nad swoją sylwetką;
  • Zbierać zioła, kwiaty, owoce leśne, grzyby, kamienie (przydadzą się do ogródka), gotować potrawy z darów lasu;
  • Chodzić na spacer, wędrówki, wyrypy;
  • Siedzieć przy ognisku, śpiewać, rozmawiać;
  • Oglądać wschody i zachody słońca z przełęczy;
  • Leżeć na trawie;
  • Chodzić na pyszne obiady do sąsiadów, czyli na Cyrlę;
  • a gdy będzie potrzeba przekonania się, że wcale nie tęsknimy za miastem można do niego pojechać np. do Krynicy. Naprawdę człowiek szybko wraca do lasu.

Zajęcia wieczorne w domu 😀

i zajęcia wieczorne na przełęczy, czyli wygibasy na trawie

Chatkowe ABC

Pałoszówka to chata dla przyjaciół i strudzonych wędrowców

A szczególnie dla tych, którzy potrafią docenić jej piękno, górską lokalizację i czyste powietrze

Ładnie dziękujemy, tym którzy dbają o porządek i klimat chaty

Ognisko rozpalamy w miejscu wyznaczonym i używamy do niego drewna z lasu

Smutki i śmieci zabieramy ze sobą

Zbieramy na remont chaty, jeśli chcesz nam pomóc wrzuć pieniążka do sowy

Ósma zasada będzie najważniejsza

W chacie obowiązuje dobry humor, współpraca i współodpowiedzialność – razem sprzątamy, gotujemy, jemy i relaksujemy się

Kłótnie, bójki, niepotrzebnie wylane łzy są zabronione

A my (Justyna, Tomek, Hania) życzymy cudownych chwil w Pałoszówce!

chata górska, dziecko w chacie

To będzie bardzo polski wpis… z narzekaniem. A może uda mi się tak posmęcić, żeby nie było smutno. Zima w chacie nas przerosła.

Chata zimna i zmrożona… a w środku z godziny na godziny coraz cieplej… ale jest jedno miejsce, gdzie panuje wieczna zmarzlina…

Uwielbiam słoneczną i mroźną pogodę, gdy pod nogami skrzypi mi śnieg, a w twarz szczypie mróz. Zima nie przeszkadzała mi kiedyś… mogłam jeździć w góry i odkrywać bajkowy świat z pięknymi widokami. Teraz jestem mamą i okazało się, że Hanka jeszcze nie umie cieszyć się zimą i wędrówki z nią są powolne, a przez co jest mi za zimno… a najlepiej Hance jest na placach u taty i potem musi dwie godziny odtajać przy kominku. Jako mama małego dziecka nie lubię zimy – męczy mnie ubieranie, zastanawianie się czy dobrze ją ubrałam i gdzie my się wysikamy i to w kombinezonie. A może trzeba ubrać 3,5- letniemu, dawno odpieluchowanemu, dziecku pampersa (o zgrozo, ale wystawiać pupę przy -10).

Zima w chacie

Wydawało mi się, że będzie jakoś milej i łatwiej. Myślałam o krótkich spacerach w słońcu, lepieniu bałwana i o powrotach do ciepłej herbaty przy kominku. Okazało się, że nie było słońca i nawet krótkich spacerów: Hanka doszła za płot i resztę czasu spędziła na tarasie a potem w oknie…

Zabawa na tarasie

Najpiękniejsza zima to ta oglądana z okna ciepłej chaty…

Był za to kominek, przy którym pewnie temperatura osiągała nawet 30 st. C. Grzejesz się miło i pijesz ciepłą herbatę, rozbierasz się do podkoszulka, gdy nagle czujesz ucisk na dole i trzeba wybrać się na Syberię…. Podczas tego pobytu nasza łazienka zyskała nowe imię: Syberia, czyli tam gdzie woda zamarza… Ubierasz się i wychodzisz z tropików w salonie. Musisz w szybkim czasie przebrnąć przez przedpokój, gdzie już panuje klimat rosyjskiej wiosny, czyli wieczne plus 7… co następuje potem? Każdy może sobie wyobrazić.

Nie zdawałam sobie też sprawy z tego jaki zbawienny jest zimą ciepły prysznic, o którym marzyłam od kiedy przyszliśmy do chaty. Woda na zimę jest zakręcona, więc zostaje noszenie wody ze studni, grzanie jej na piecu i mycie po harcersku, w misce w kuchni. Nawet jakbyśmy wodę odkręcili i uruchomili prysznic nie wiem czy by znalazł się śmiałek, który rozebrał by się na Syberii.

Myślę, że rzeczy, o których piszę nie przeszkadzałyby mi kilka lat wcześniej… ale teraz gdy jestem mamą to zwracam na pewne rzeczy bardziej uwagę. Poczekam aż moje dzieci będą starsze i nie będzie mi przeszkadzała Syberia, chodzenie po drewno i będą same wychodzić na zimowe słońce, cieszyć się śniegiem. A najlepiej poczekam aż chata będzie szczelna, ciepła i po remoncie. Teraz mówię zimie i dzieciom w chacie: nie. Gdy jesteśmy z Tomkiem sami to jest zupełnie inaczej, bo chodzimy na długie spacery i grzejemy się przy obiedzie na Cyrli. Jednak jesteśmy rodzicami i chcemy spędzać czas razem. Chcieliśmy Hani pokazać zimę w górach i życie w drewnianej, nieszczelnej chacie, gdy za oknem mróz. Cel osiągnięty i odhaczony. Teraz czekam aż sama nas zacznie prosić, żebyśmy pojechali… 🙂

Zima w mieście

Nie lubię zimy w mieście… ale po takich kilku dniach w chacie doceniam drobne, oczywiste, miejskie przyjemności: ciepłą, bieżącą wodę, kaloryfer i stałą temperaturę w całym domu. I nawet mogę iść do galerii na zakupy 😀 . Nie poznaję się. I jest internet… Super!

chata górska

Myślałam, żeby napisać recenzję… mam kilka książek, o których mogłabym się wypowiedzieć, ale niestety czytam wybiórczo i zapamiętuje tylko to co mnie interesuje, ciekawostki itp. Czasem czytam niedbale i szybko zapominam, więc nie nadaje się do napisania recenzji… i nie skończyłam jeszcze książek, o których bym pisała (dwie zostały w chacie). A lektury są o drewnie i o tym będę pisać.

Las

Kiedyś bardzo dawno temu byłam z Michałem (jak to dziwnie brzmi :D, ale na potrzeby bloga używamy imion) na spacerze, a może tylko gdzieś przechodziliśmy… nie wiem skąd i jaki mieliśmy cel i kiedy to było, ale pamiętam jak Michał stwierdził, że harcerze to tacy dziwni ludzie, którzy zachwycają się drzewami, a ja pomyślałam „głupek, drzewami??”… Po kilku, kilkunastu , ??? minutach, a może to był już inny spacer zobaczyłam drzewo (gdzieś na krakowskich błonach) i się nim zachwyciłam i przyznałam mu rację. Dziś też zachwycam się drzewami.

Moje niespełnione marzenie to studia leśnicze…

Uwielbiam las. Mój ulubiony to las mazurski, w którym przeważają sosny, a runo tworzą połacie jagód, mchów i traw. Ziemia jest piaszczysta, a między drzewami można dostrzec słońce odbijające się w tafli jeziora. Buczynę Karpacką też lubię, poniekąd jestem na nią skazana, ale nie narzekam :)…

Drewno

Uwielbiam drewno. Mój wymarzony dom to chata z bali, z podłogą z desek. Jak byłyśmy małe z siostrą to tata nas zabierał to sklepu z deskami. Pamiętam ten charakterystyczny zapach i to, że szukałyśmy sęków, które wypadły z desek i tworzyły bajeczne dziury, a dla nas były cennym drewnianym skarbem. Teraz tego miejsca nie ma – to był mały osiedlowy sklepik z drewnem na Krowodrzy…. (teraz mamy castoramy z „drewnem”, … Drewit, ale tam też dominują płyty drewnopodobne, wiórowe, sklejki i „drewno”).

Czuję wielki żal, że drewno popada dziś w niełaskę… piszę to siedzący na plastikowym krześle przy biurku z płyty z wiór :(.

Zamiast spaceru po lesie ludzie wybierają spacer po galerii handlowej, gdzie zamiast się zrelaksować,  ich mózg atakowany przez kolorowe i głośne bodźcie, a dusza kuszona przez bożka o wdzięcznej nazwie konsumpcja. A przecież wystarczy iść do lasu zupełnie za darmo, aby zregenerować swoje ciało i duszę. Zapomniałam w lesie są kleszcze i komary. Media nas skutecznie straszą potrawami z lasu… lepiej iść do bezpiecznej galerii.

Dom

Drewno też jest złe… Dom z drewna przecież jest nietrwały i może się spalić (a co z drewnianymi kościołami, które stoją już setki lat?). Beton, styropian to jest to! – wytrzymałość na lata, jakie to solidne i piękne. Są badania, że ludzie żyjący w drewnie są zdrowsi i szczęśliwsi, ale tego nam media nie powiedzą. Wielkim firmą zależy, żebyśmy chętnie kupowali substytuty szczęścia i zdrowia. Nikt nam nie da prostego rozwiązania, że czasem, aby wyleczyć alergię wystarczy otoczyć się drewnem. W sumie to jest trudne rozwiązania i dość drogie.

A w Twoim mieszkaniu/domu ile jest drewna?? U mnie w bloku z wielkiej płyty i w małym mieszkaniu naprawdę drewniane są tylko duże łyżki do mieszania zupy i Hanki zabawki drewniane ze Stryszawy. Nawet sosnowe meble są już tak dopracowane przez Ikeę, że nie wiele drewna w sobie mają – gruba warstwa lakieru i innych środków chemicznych skutecznie zabiły zapach, a wszelkie bajeczne niedoskonałości zostały wyrównane. Moje stopy dotykają właśnie plastikowych paneli udających drewno. Okna też zostały kiedyś wymienione na te solidniejsze – plastikowe.

„Na długi czas”

W tym miejscu polecę Wam książkę Erwina Thoma „Na długi czas”. Jest to niesamowity człowiek, który buduje domy, wielkie hotele, kościoły w Japonii z drewna bez użycia chemii. W Polsce są dwie firmy, które się tym zajmują. Jedna 4 km od naszej chaty koło Piwnicznej, a druga niecałe 30 km w Nowym Sączu. Może to jakiś znak dla nas. Nie znalazłam domu w Polsce wybudowanego w tej technologii, na stronach podanych firm można znaleźć zdjęcia, ale część pochodzi z zagranicy. Powodem tego stanu rzeczy jest na pewno cena takiego domu i wpajane nam od małego uwielbienie solidnego betonu.

W całej walce plastiku, styropianu, betonu z ekologicznym drewnem chodzi o pieniądze. Szkoda, bo jak pisze Thoma w swoje książce oprócz tego, że w drewnie żyje się lepiej, oszczędniej i bezpiecznej to również bardziej ekologicznie. Drewniany dom po setkach lat służenia człowiekowi wróci do natury i rozłoży się, czego nie można tak łatwo powiedzieć o styropianie i plastiku.

Smog i drewno

Uwielbiam ogień. Umiem układać watrę i rozpalić ognisko nawet zimą w śniegu, wiem gdzie prawie zawsze znajdę suche drewno i co jest najlepsze na rozpałkę. Potrafię posługiwać się krzesiwem i je posiadam w magicznym woreczku z tamponem, który jest świetną, ale nie naturalną rozpałką. Ognisko przypomina mi harcerskie czasy, daje poczucie bliskości z naturą, zimą przyjemne ciepło, a latem pozwala długo siedzieć wieczorem na polanie i sprawia, że czuje się bezpiecznie.

Uwielbiam ogień w kominku. Trzaskanie drewna i tańczący ogień i wino… 🙂 Kominek daje cudownie, nierównomierne ciepło – mogę ułożyć się na kanapie z nogami przy kominku i głową dalej… Bose nogi są ogrzewane najbardziej, a głowa mniej – lubię taki stan.

Uwielbiam gotować na tradycyjnym piecu – potrawy są najlepsze, gdy opala się je drewnem i Wy dobrze o tym wiecie. Pizza z pieca jest zupełnie inna niż z piekarnika gazowego/elektrycznego.

Proziaki – tradycyjne bułki na sodzie

Od 2019 roku w Krakowie będzie zabronione palenie drewnem, bo generuje to smog… Dziwne, przecież w szkole podstawowej mówili, że jest to jedno z ekologicznych źródeł ciepła. Coś się nie zgadza. Czytam teraz książkę „Porąb i spal, czyli wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie” norwega Lars Myttinga, który pisze jak palić drewnem i pochwala ten sposób grzania domów. Zawsze wydawało mi się , że kraje skandynawskie dbają o naturę i są ekologiczne, a tu taka książka. W Polsce mówi się o zabijającym dymie i smogu, matki karmią dzieci na wyciętych pniach, ludzie się denerwują, że dostali trochę wolności i mogą wyciąć swoje drzewa na swojej działce… A norweg pisze o tym, żeby rąbać i spalać. Kto ma racje?

Dobrze zagospodarowany las, poprawne wybieranie drzew na opał i suszenie zgodne ze sztuką gwarantuje nam ekologiczne i odnawianie źródło energii. Lepiej ludziom zabraniać niż ich uczyć. Albo gdzieś trzeba sprzedać piece najnowszej generacji  i kraje zagraniczne gdzieś muszą mieć rynek zbytu na swój gaz.

Zadaje sobie pytanie: Justyna, a co z żywym lasem, drzewami, które tak kochasz?

Czytałam też bardzo modną teraz książkę „Sekretne życie drzew” i wiem, że drzewa czują… Czują i dlatego nigdy nie zostawiam śmieci w lesie, czasem głaszczę korę i przytulam pnie, wącham i się delektuję, wyznaję lasowi miłość. Las ma nam służyć, a my mamy obowiązek mądrze i z szacunkiem korzystać z tej służby. Wierzę zgodnie z moją wiarą, że człowiek jest dzieckiem Boga i świat został stworzony dla niego. Każdy dar powinniśmy pielęgnować, a nie niszczyć i myśleć tylko o sobie.

Hania też kocha drzewa

Przytulanie drzew daje siłę, spokój i szczęście…

Na koniec dedykuję piosenkę, wszystkim, którzy kochają las. Doczekajcie do końca, do słów „I rośnie młody las”.