miszmasz

Wrzesień

Wrzesień jest prawie zawsze dla mnie przełomowy:

  • wrzesień 2011 – wyjechałam do Bristolu, żeby troszkę zarobić na swoje marzenia w Polsce
  • 2 września 2012 – założyłam firmę swoich marzeń – Lackową
  • 7 września 2013 – wyszłam za najwspanialszego człowieka na świecie

  • 10 września 2014 – przyszła na świat mała kruszynka Hania
Pierwszy raz na rękach u mamy 🙂

WRZESIEŃ 2017

Wrzesień 2017 również niesie ze sobą zmiany. Lackowa kończy swoją działalność. Ja myślę o czymś nowym, u Tomka w pracy też się zmienia, Hanka poszła do przedszkola.

Wrzesień zawsze niesie ze sobą nowości i nowe nadzieje. Dzieci idą do następnej klasy, nowej szkoły. Dorośli wracają do rzeczywistości po urlopach z nowym doświadczeniem i siłą. W styczniu mamy nowe pomysły, postanowienia, a we wrześniu je weryfikujemy, coś dodajemy, odejmujemy, urealniamy.

To już drugi wrzesień, który wymaga ode mnie podsumowania lata w chacie… jest to trochę przykre, bo już drugi raz okazje się, że ciepłe miesiące „zmarnowaliśmy” na bycie razem, spacerowanie, chodzenia po górach i nie zrobiliśmy właściwie nic z tego, co planowaliśmy wiosną. Przyjdzie czas na tą pracę, bo już gdy będzie samochód, dzieci będą starsze i będą jakieś pieniążki to nie będzie już usprawiedliwienia. Dla nas mieszczuchów nawet takie zwykle życie w górach wymaga większego wysiłku, pracy. Nie jestem przyzwyczajona do rąbania drewna, palenia w piecu. Zaraz będę robić pomidorową i nawet nie muszę się zastanawiać jak to zrobię, bo włączę gaz i zupa sama się będzie gotować. Tu w mieście nie muszę dokładać do pieca, zastanawiać się czy wystarczy drewna. Za to tam w chacie mam lepszą zupę i mogę ją zjeść z widokiem na las.

Może to jest właśnie dobry moment na cieszenie się po prostu byciem w lesie, spotykanie nowych ludzi, oswajanie się z przyrodą. W tym roku poznaliśmy sąsiadki z Makowicy, które robią pyszne rzeczy z mleka i nawet pokazały Hani jak doi się krowę (ona już wie, że mleko nie rośnie w sklepie w kartonach). To lato przeżywaliśmy również w lepszym standardzie życia – to było pierwsze lato bez rurki!!! Hanka biegała z piłką i kotem, mogliśmy pojechać na bazę namiotową Gorc, chodzić na dłuższe spacery bez sprzętu! 🙂 Cudownie! Spędziliśmy też dużo czas z kuzynem Piotrusiem.

Wrzesień niesie ze sobą trochę tęsknoty. Lato się kończy i wiem, że następny dłuższy czas w chacie czeka mnie za 10 miesięcy.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.