miszmasz

ŻYCIE Z RURKĄ

Tomek ostatnio zastanawia się jak wykorzystać nasze doświadczenie i wiedzę, aby służyła innym. Może jakiś portal, baza danych? Forum już jest. Myśli jak informatyk. Ja też o tym myślałam, ale po kobiecemu – może studium pielęgniarskie, a może podyplomowe studia logopedyczne. Przeszliśmy (przechodzimy) próbę – życie z rurką tracheostomijną.  Mamy czym się dzielić, posiadamy dość nietypową i specjalistyczną wiedzę i umiejętności. Ten post powstaje, bo jest mi wyjątkowo ciężko – przeżywamy kaszel… a przy rurce to wyjątkowo trudne (będzie o tym dalej). W ramach pomysłu przekazania swojego doświadczenia pomyślałam, że najpierw zrobię to tu, bo to blog o wszystkim :).

Życie z rurką tracheostomijną

Nam się wydaje normalne, ale na pewno takie nie jest. Człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. Omówię kilka ważnych dla mnie kwestii.

Wyprawy w góry

Różnią się tym, że musimy mieć ze sobą dodatkowe obciążenie. Nie ma możliwość iść z Hanką samemu w góry – tylko w parze. Tata niesie nosidło z Hanką, a ja plecak ze ssakiem, cewnikami, dodatkową rurką, opatrunkami, octeniseptem i wszystkim innym czego potrzebuje każde dziecko, czyli pewnie jakieś 6 – 7 kg. Wykluczone też są wyprawy kilkudniowe z noclegiem na bazie – ssaka trzeba naładować prądem. Na każdy spacer też to nosiłam, kiedyś w wózku, później z chodzącą już Hanką w plecaku, a dziś ssaka zostawiam w domu (Hanka ładnie wszystko sama wykaszluje, na spacer w miarę blisko domu wystarczy zestaw ratunkowy) :)… Potrafiłam iść na zakupy z Hanką, plecakiem ze sprzętem medycznym i siatami. Ostatnio podjeżdżając autobusem z zakupami (plecak + siaty), Hanka na rękach i rower biegowy pod pachą śmiałam się do Pani stojącej obok, że jestem antyreklamą macierzyństwa.

życie z rurką wycieczki w góry

Spanie

Pierwsza noc z Hanką w domu wyglądała tak, że na zmianę czuwaliśmy. Hanka była bezdźwięczna, więc jakby się obudziła to kto by to usłyszał. Okazało się jednak, że mogliśmy spać, bo moje uszy tak się wyszkoliły, że przez sen słyszę każdą zmianę oddechu Hanki i zawsze budziłam się jak trzeba było ją odessać, przykryć kołderką. Teraz jest łatwiej, bo Hanka mówi i już sama przychodzi do nas jak potrzebuje pomocy albo jak chce porozwalać się w łóżku między rodzicami  😀 .

życie z rurką spanie

Inne dzieci

Z tym miałam problem. Właściwie to z innymi matkami, bo one najczęściej dziwnie się patrzyły. Zapytana  przez dziecko na placu zabaw nie mam problemu z wytłumaczeniem dlaczego Hanka tak ma. Najbardziej nie lubię jak sam rodzic/babcia/opiekun wytyka Hankę palcem i tłumaczy dziecku co jej jest. Mało czasu spędzamy na placu zabaw, ale od września idziemy do przedszkola, więc nadrobimy czas z rówieśnikami.

życie z rurką

Kaszel

Nie wiem jak wygląda kaszel u zwykłego dziecka, może też jest trudny. Czy aż tak? Kaszel wymaga czasem wstawania w nocy co 3 minuty w celu odessania, w praktyce wygląda to tak: kaszel, wstajesz, odsysasz, kładziesz się, kaszel, wstajesz, odsysasz, kładziesz się, kaszel, … i nie ma przerwy… Hanka śpi, ale ja muszę wstawać, nie umiem jej pomóc i dochodzi to tego, że czuje się bezsilna, zła, wściekła. Mam ochotę iść do kuchni i rozbić wszystkie talerze. Jestem wkurwiona. Chyba każda mama tak ma (ciężko się do tego przyznać), np. w sytuacji, gdy już naprawdę nie wiesz co robić jak dziecko płacze. Jeśli tak nie masz, to jesteś święta albo masz zupełnie inny temperament niż ja. Teraz przechodzimy kaszel – jest łatwiej, bo Hanka jest większa i właściwie sama wszystko wykaszluje. Ma też wodnistą wydzielinę, która sugeruje wirusowe zakażenie (wiedzieliście, że po wydzielinie z dróg oddechowych można poznać czy to wirus, czy bakteria).

Dziwne umiejętność (dla normalnych ludzi)

Mamy też kilka nowych umiejętności – sami wymieniamy opatrunek, rurkę tracheostomijną. O odsysaniu nie wspomnę, bo przy tej przypadłości jest to konieczne i niezbędne. Potrafimy również włożyć dziecku do żołądka sondę pokarmową i rozpoznawać po oddechu, wydzielinie stan Hanki np. teraz ma gorączek, bo szybko oddycha. Jeśli ktoś będzie potrzebować pomocy w takich rzeczach służę pomocą i radą.

Od 4 miesiąca życia Hanka chodzi razem ze mną do logopedy. Pani Ala jest osobą, która bardzo mi pomogła, bo zawsze w nią wierzyła i bardzo dużo mnie nauczyła. Te zajęcia nie tylko dały bardzo dużo Hance, ale również mnie.

Uff… kończę. Nie wiem czy dotarliście aż tu :). Mam nadzieję, że ten wpis niedługo będzie wspomnieniem. Mam nadzieje, że dobrym wspomnieniem, bo w tym konkretnym przypadku co nas nie zabiło to na wzmocniło… bardzo wiele się nauczyliśmy i dowiedzieliśmy o sobie.

Na koniec rzadkie chwile relaksu u Joli:

2 lata, 7 miesięcy i 1 dzień po…

dopisane 14 lutego 2020

Wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego. Pisząc tego posta nie myślałam, że będzie on tak bardzo ważny. Mój blog, który ma przede wszystkim opisywać nasze próby życia w górach, wypozycjonował się na hasło życie z rurką tracheostomijną i trafiacie tutaj. Poszukując trudnych informacji znajdujecie kompletnie niemedycznego bloga nie związanego z chorobą. To chyba jest ta moc, bo pokazuje, że życie z rurką może być normalne i piękne.

A dziś mija 2 lata, 7 miesięcy i 1 dzień od kiedy pożegnaliśmy się z rurką i patrzę na to już inaczej, ale emocje wciąż są żywe. Pamiętam rozczarowanie, strach, nadzieje… zawsze będę.

mama i dzieci

Będę dopisywać tu pewne rzeczy, dla rodziców dzieci, które mają albo będą miały zakładane rurki tracheostomijne. Wiem, że Was tu znajdę, bo czasem piszecie, dzwonicie. Bardzo mnie cieszy, że moje doświadczenie może pomóc.

Dziś są Walentynki (14.02.2020) powinnam napisać o miłości. Kiedyś napiszę, bo miłość do dziecka chorego jest inna, trudniejsza, a może przez to bardzo, bardzo mocna. Czasem jest ciężko. Dziś jednak napiszę o czymś równie ważnym – o odwadze.

Życie z rurką – odwagi!

Pamiętam jak lekarz powiedział mi, że Hanka będzie miała założoną rurkę – byłam przerażona. W pierwszej chwili nie wiedziałam co to jest. Siadłam przed komputerem i zaczęłam szukać. Poczułam strach, niepewność i niedowierzanie. Potem postanowiłam być odważna i zawsze tak było i będzie. Potrzebujecie pewności i odwagi. Jak nauczycie się obsługiwać dziecko, które ma zrobioną tracheostomię, to zyskacie pewność, że będziecie mogli sobie poradzić w nieprzewidzianych sytuacjach np. gdy zepsuje się ssak. Dlatego tak ważne jest, aby umieć sprawnie samemu zmieniać rurkę. Mając pewność, że sobie poradzicie nabywacie odwagi, aby normalnie żyć i np. kupić starą chałupę wysoko w górach.

odwaga

Wiara w sobie, w swoje dziecko i odwaga będą Wam potrzebna przy walce o wyjęcie rurki. Lekarze umywają ręce. Uważają, że dziecko z rurką jest zabezpieczone. „Co, Pani chce zabić swoje dziecko?” – tak, to jest prawdziwa reakcja lekarza na moją propozycję wyjęcia rurki i sprawdzenia czy Hanka oddycha bez niej. Będzie Wam potrzebna odwaga i wiara we własną intuicję. To Wy weźmiecie odpowiedzialność za próbę wyjęcia rurki i życia bez niej. To Wy będziecie bali się wyjść ze szpitala bez rurki. Co będzie jak przyjdzie infekcja? Lekarze nie pomogą, będą straszyć. My kupiliśmy tlen (inhalacyjny, w sprayu) i trzymamy w lodówce adrenalinę.

Po wyjęciu rurki Hanka oddychała ciężko, ale mieliśmy odwagę i wiarę, daliśmy jej czas. Mamy też pulsoksymetr, dzięki któremu wiedzieliśmy, że Hanki krew jest natleniona odpowiednio, a ciężki oddech wynika z budowy krtani, która była nie używana w pełni do tej pory i potrzeba czasu, aby się zregenerowała. Nie pozwoliłam sobie wmówić, że córka powinna mieć rurkę po 1,5 roku od dekaniulacji, kiedy pani laryngolog chwyciła się za głowę (a to chyba tylko dlatego, że nie zostało to ustalone z nią). Patrzyłam na dziecko i wiedziałam, że ona da radę i, że ja sobie poradzę w trudnej chwili infekcji, czy dużego wysiłku fizycznego. Ostatnio przy zapaleniu krtani u Hanki spanikowałam i bardzo się bałam, ale był Tomek, który zachował zimną krew i poradziliśmy sobie bez wzywanie pogotowia (co było moją pierwszą reakcją).

Życzę Wam odwagi i wiary w siebie i Wasze dziecko! Wiem, że teraz jesteście przerażeni i niepewni, ale wraz z czasem, umiejętnościami przyjdzie pewność i dacie sobie radę.

16 Comments to “ŻYCIE Z RURKĄ”

    1. paloszowka Author

      Napisałam do Pani maila z prywatnego adresu. Chętnie z Panią porozmawiam i postaram się odpowiedzieć na Pani pytania. Pozdrawiam ciepło! Justyna

      Reply
  1. Ewelina

    Dzień dobry. Potrzebuje pomocy odnośnie ssaka przenośnego, czy jest jakiś który Pani poleca tak abyśmy nie musieli przebywać tylko w domu, aby można było wyjść na spacer czy pojechać nawet do przychodni. Jaki najlepiej kupić? Proszę o odpowiedz

    Reply
    1. paloszowka Author

      Dzień dobry! My mieliśmy pożyczony ssak z hospicjum domowego. Jak nas wypisali to kupiliśmy taki sam. Był to ssak akumulatorowy / sieciowy – DeVilbiss 7305P. My kupiliśmy używany i potem oddaliśmy do hospicjum. Teraz pewnie są inne, nowsze modele. Ten był ok, bo miał dobrą baterię i nadawał się nawet na wycieczki w góry. Był tylko ciężki, ale każdy swoje waży. Nie wiem w jakiej jest Pani sytuacji, ale my już po pewnym czasie nie nosiliśmy ssaka blisko domu, tylko zestaw do odsysania nosa (frida, czy katarek z dodatkowymi cewnikami) i zawsze dodatkową rurkę, ale jest to ryzykowne i trzeba mieć duże zaufanie do własnych umiejętności. Dziecko też musi dużo samo odkrztuszać i zależy jaką ma wydzielinę… Jakby Pani potrzebowała jakiś informacji to proszę zadzwonić (693623036). Pomogę jeśli tylko będę potrafiła. Życzę dużo zdrowia, siły i nadziei!

      Reply
  2. Agata

    Witam, w najbliższych dniach mojej córeczce zostanie założona rurka tracheostomijna, a do niej będzie mieć podłączony respirator. Chciałabym prosić Cię o rady odnośnie pielęgnacji dziecka, a także jak wygląda Wasze życie codzienne 🙂 będę wdzięczna za każdą radę pozdrawiam serdecznie Agata
    Proszę odezwij się na mojego maila 🙂

    Reply
  3. Ciapek Ciapkowski

    Dzień dobry.
    Dziękuję za tą stronę, trochę podnosi ona na duchu że z rurką da się funkcjonować.
    Mojemu synkowi który ma niecały miesiąc prawdopodobnie niedługo zrobimy zabieg trachaotomi. Czy jest możliwość uzyskać od pani rady jak z nią funkcjonować, jaka jest Pani historia i rady w życiu na codzień. ? Będę wdzięczna za pomoc.

    Reply
  4. Paulina

    Dziękuję że założyła pani tego bloga. Mój syn ma mieć wykonaną tracheotomie a ja tak na prawdę nic o tym nie wiem. Gdybym mogła prosić o odpowiedź na prywatny adres email odnośnie najlepszego ssaka, pielęgnacji i informacji jak z tym żyć będę bardzo wdzięczna. Za wszystko. Życzę zdrowia i jeszcze więcej radości z życia

    Reply
    1. paloszowka Author

      Dzień dobry! Wyślę dziś maila (pewnie wieczorem albo jak dzieci dadzą mi dłuższą chwilę wolnego) i postaram się jakoś pomoc, dopiero przeczytałam Pani komentarz. Życzę odwagi, proszę się nie poddawać, będzie dobrze! To jest trudne, ale da się ogarnąć… potem bardziej docenia się życie samo w sobie 😉 pozdrawiam, Justyna

      Reply
  5. Misia87

    Witam serdecznie mój synek jutro ma mieć operacje…. W głowie kłębią się myśli, strach, przerażenie, jak synek sobie poradzi…

    Reply
    1. paloszowka Author

      Dzień dobry! Czy już jesteście po? Jak sobie radzicie? Jak synek? Jakbyście chcieli porozmawiać to proszę dzwonić 693 623 036 – najlepiej do oporu, albo wysłać smsa (teraz jestem często w chacie i nie zawsze odbieram). Pozdrawiam, Justyna

      Reply
  6. Dominika

    Witam. Moja córeczka ma tracheo od niedawna, jakieś 3 msc. Jesteśmy większość czasu w szpitalu i przy każdej zmianie rurki pytam czy mozna sprawdzić czy mała próbuje oddychać sama, wtedy lekarz zatyka jej rurkę palcem i twierdzi że nie. Czy tak to powinno wyglądać? Nie upieram się, że jest inaczej ale może można z nią ćwiczyć? Może ma Pani jakiegoś lekarza do polecenia? Najlepiej warszawa lub okolice. Dzięki 🙂

    Reply
    1. paloszowka Author

      Dzień dobry! Zależy w jakim wieku jest dziecko i jak ma rozmiar rurki i powód tracheostomii. Jeśli rurka jest dobrze dopasowana i powietrze nie przechodzi przez krtań w innym miejscu (tylko przez rurkę) to zatykanie dziecku rurki jest według mnie jakimś dziwnym sposobem, żeby Pani dała sobie spokój z pytaniem… Takie zatykanie po prostu dusi dziecko, bo powietrze nie ma gdzie przejść. Jeśli rurka jest luźniejsza to ma to sens, bo powietrze przechodzi między rurką, a ścianą tchawicy i przez krtań i dochodzi do buzi i wtedy powinien być dźwięk albo powietrze wydychane buzią, nosem. My tak zauważyliśmy, że Hanka oddycha sama – gdy było zimno zobaczyłam, że z jej ust leci ciepłe powietrze. Potem ćwiczyliśmy i zatykaliśmy rurkę specjalnymi koreczkami, ale Hanka miała za luźną rurkę i to jest bardzo ważne (bo zatykając dobrze dopasowaną rurkę można przydusić dziecko). Z lekarzem to jest problem… My jeździliśmy do dr. Bieleckiego do Katowic. Choć ma dobrą opinie, ja jestem niezadowolona z niego – niepotrzebnie stracony czas i niepotrzebnie usypiane dziecko do endoskopii tylko po to, żebym się odczepiła. Rurkę wyjęliśmy na pulmonologii u prof. Lisa w Krakowie (Prokocim)… Wydaje mi się, że lekarze nie chcą zajmować się takimi dziećmi i uważają, że założona rurka to problem rozwiązany, ale to moje doświadczenia. Trzymam mocno kciuki! Dzwońcie (numer po prawej stronie od wpisu) – powiem więcej. Pozdrawiamy!

      Reply

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.