We wtorek byłam na Lackowej 🙂 z młodzieżą z gimnazjum – to cudowne zabierać w swoje miejsce innych ludzi… każdy ma swoją Lackową
Lackowa to taki mój osobisty Everest. Lackowa jest marzeniem, które spełniam.
Dlaczego Lackowa? Jest to góra niewybitna tylko 997 m n.p.m., ale dla ambitnych – jedno z najtrudniejszych podejść w Beskidach jakie znam. Na jej szczycie nic nie ma – las, las i ostatnio skrzynka z nadgryzioną pieczątką… Jeśli chodzi o ludzi to rzadko ktoś na nią wchodzi. We wtorek pierwszy raz na Lackowej spotkałam innych turystów i to jakich 🙂 aż z Trójmiasta.
Więc dlaczego Lackowa? Sama nie wiem. Myślę, że jest kilka powodów:
– obóz w dolinie Bielicznej w 2003 roku (chyba??) pod samą Lackową i fakt nie zdobycia jej wtedy;
– późniejsze dwie nieudane próby zdobycia Lackowej;
– moja ukochanie Beskidu Niskiego.
Wejście na Lackową zajęło mi 7 lat, a może i więcej, bo licząc od obozu w Bielicznej to 9 lat. Lackową zdobyłam z Magdą Sz. 🙂 w lipcu 2012 r.
We wrześniu tak nazwałam swoją firmę, która również jest spełnionym marzeniem.
Teraz Lackową prowadzi Kasia Bajer, która sobie z tym doskonale radzi, a ja mam kolejną Lackową do zdobycia tym razem koło Rytra 🙂